7.

29 2 0
                                    

Jess rozwaliła się na moim łóżku i oparta o wezgłowie przeczesywała internet w poszukiwaniu informacji o Dorianie Adamie Harperze. Tak, dowiedziała się jak ma na drugie imię. Wie też ile ma lat, co studiował, gdzie mieszka, a nawet kim były jego byłe. Z dołu dobiegają mnie odgłosy szczęścia chłopaków, którzy własnie oglądają końcówkę meczu. Jak widać ich ukochany zespół musi wygrywać. Wpatrując się w drzwi myślę o tacie i o tym ja radzi sobie na randce. Randce. Dziwnie to brzmi kiedy chodzi o własnego ojca. Jestem ciekawa jak wygląda ta kobieta. Ile ma lat, czy była mężatką...

- Auri? Ej, żyjesz?

- Oddycham, także jeszcze tak. Co jest? - patrzę na ekran laptopa.

- Zobacz co znalazłam. To tutaj chodzi na siłownię. To w samym centrum miasta.

- Już ci mówiłam, że mnie przerażasz? 

- Żeby tylko raz... Wiem do jakiego klubu chodzi. 

- On chodzi na imprezy? - pytam ze zdziwieniem.

- Tak. Do "Orato". Byłam tam z trzy razy, ale szału nie ma, a po drugie nie chce mi się łazić po dyskotekach. - mówi Jess i widzę jej przyśpieszony oddech.

- Kłócili się znów? - pytam jej szczerze i siadam na przeciwko niej.

- Nie chcę o tym gadać. - dziewczyna wbija wzrok w monitor.

- Jess do kurwy. Co się odjebało? Przecież widzę. - odłożyła laptopa na bok i usiadła po turecku. Po dłuższej chwili zaczęła mówić.

- Wczoraj. Byłam u siebie w pokoju razem z młodym, który oglądał bajki na komputerze, a Ethan pomagał dziadkowi, bo nie odbierał mu telewizor. Oni byli w kuchni. Malowałam właśnie. Jakoś wena mnie naszła. Nagle usłyszałam ich kłótnię. Tata coś krzyczał, że ma dość mamy i jej ciągłego gadania. Kłócili się dobre pół godziny. Więcej krzyczał on. Mama prawie nic nie mówiła. Nagle usłyszałam jak ktoś idzie dosyć szybko prze korytarz. To był Ethan.  Poszłam za nim, a Casperowi kazałam zostać w pokoju. Jest za mały na to. Ethan wparował razem ze mną do kuchni i zobaczyliśmy jak tata trzyma mamę za nadgarstek i właśnie wymierza jej cios w policzek. Ethan go zatrzymał. Ojciec się wkurzył. Zaczął go okładać pięściami. Mama z przerażenia stała przy ścianie i ledwo oddychała z strachu. Rozdzieliłam ich. Ethan podbił tacie oko. Krzyczałam, żeby się uspokoili. Tata do mnie podszedł i zaczął mówić "Jesteś taka sama jak matka, obie jesteście fałszywe.". Nie wytrzymałam, Auri. Wzięłam nóż i mu go podałam. Kazałam mu mnie zabić skoro tak uważa. Byłam bliska łez, ale patrzyłam mu prosto w oczy. On tylko się zaśmiał i rzucił nóż do zlewu. Ethan znów chciał się na niego rzucić, ale go zatrzymałyśmy z mamą. Tata tylko do niego podszedł i powiedział "Co? Ojca uderzysz?". Ethan splunął, a on się ubrał i wyszedł. 

- Jess, jasna cholera, wariatko. Trzeba było wbić jemu ten nóż, a nie sobie. On ci i tak wbija je codziennie w plecy. Kobieto. Wiesz, że nie jesteś silna. Ludzie tak tylko pierdolą, żeby podnieść kogoś na duchu, ale to nic nie daje. 

- Ja już nie wiem co robić. Nie daje rady psychicznie. To wszystko mnie przeraża. Aż mi głupio mi o tym mówić. Masz swoje problemy.

- Jebnę ci. Przyjaźń nie jest, żeby być jak pierdolone jednorożce i skakać wokół jebanej tęczy. Nie. Widzę, że nie dajesz rady. I nie powiem Ci "będzie dobrze", bo nie wiem tego, ale wiem jedno, że tobie, Ethanowi, twojej mamie i Casperowi potrzebny psycholog. Nie dajecie sobie rady przez tego człowieka. - widziałam zbierające łzy w jej kącikach oczu. Przerwałam swój wywód i ją przytuliłam. Zatrzymała łzy. Nie chciała tutaj płakać. Wiedziała, że Ethan będzie pytał. Kiedy tak siedziałyśmy przytulone w ciszy ktoś nagle wszedł do pokoju.

- Jakieś małe porno? Mogę się przyłączyć? - w drzwiach stał z wielkim bananem na twarzy, Harry. Jess już założyła swoją maskę "sarkastycznej, ale radosnej suki".

- Tak, jasne, ale kiedy Ziemia okaże się trójkątem. - uśmiechnęła się i wstając z łóżka podeszła do biurka i wyjęła z swojej torby dwie paczki chrupek paprykowych.

- Za pewne przyszedłeś po nas, bo zaczynamy film? - zapytała wciskając mu chrupki do rąk. Harry spojrzał na nią z zaskoczeniem. Jess odpowiedziała mu typowym dla siebie wzrokiem "weź to na dół, ale spróbuj zjeść, a ci upierdolę nogi przy samym dupsku."

- No tak, ale przed filmem zamawiamy pizzę. Mecz się jeszcze nie skończył. Zostało jakieś dziesięć minut więc chodźcie na dół to zamówimy. - mówi chłopak i cofa się na schody. Razem z Jess zbieram się na dół. 

Zahaczamy o kuchnię i zabieramy sobie z lodówki po butelce soku pomarańczowego. Wchodząc do salonu czuję zapach piwa i papierosów. Ten zapach mnie przeraża. Jess też wyczuła ten zapach.

- Który kurwa pali? - mówi, a ja patrzę jak każdy po kolei się odwraca w naszą stronę. Gregor kiwa głową na nie, Ethan również. Spoglądam na mojego brata z złością, który podnosi ręce w geście zaprzeczenia. Jedynie Harry uśmiecha się jak głupi do sera.

- Nie siedzę obok niego! - odzywamy się obie jednocześnie po czym patrzymy na siebie i wybuchamy śmiechem. 

Chłopcy wrócili na ostatnie trzy minuty meczu. My stałyśmy jak za kanapą, która znajdowała się na środku naszego salonu. Siedzieli na niej wszyscy chłopcy, nam zostały dwa fotele po przeciwnych stronach. Mecz się zakończył, a nasi "wielcy kibice" podnieśli się i zaczęli coś krzyczeć "mamy to", "jedziemy na mistrzostwa". Nie wiedziałam o co chodzi i lekko wystraszona ich radością cofnęłam się o dwa kroki. Spojrzałam na Jess, która próbowała uwolnić się z uścisku Harrego. Wyglądało to komicznie. Chociaż moja przyjaciółka należy do dziewczyn dosyć wysokich to przy Harrym jest najprawdziwszym krasnalem. Mój wzrok przykuł cieszący się Gregor. Chłopak właśnie zbijał piątkę z moim bratem, a następnie spojrzał na mnie. Nie mam zielonego pojęcia co nim kierowało, ale nagle znalazłam się w jego uścisku. Mimowolnie się zaczerwieniłam. Mi się to na pewno podobało w przeciwieństwie do Jess, która właśnie krzyczała do Harrego, że jest, cytuję "pierdolnięty". Ja zachichotałam i chyba w tym momencie doszło do Gregora co robi. Chłopak mnie puścił i odsunął się.

- Przepraszam... - powiedział zaczerwieniony. Ja jedynie się uśmiechnęłam i zrobiłam coś czego chyba nigdy bym na trzeźwo nie zrobiło. Trzy wypite piwa pomarańczowe dały o sobie znać. Po prostu znowu go przytuliłam. Chociaż za dziecka robiliśmy to dosyć często. Zawsze na każdych urodzinach. Odkąd pamiętam znam ich wszystkich. Gdy byliśmy młodsi byłam z nimi i Jess nie rozłączna. Zmieniło się to gdy poznali Cecil, a Harry zaczął przyprowadzać do wspólnej zabawy Megan.

- Tego się nie spodziewałem. - powiedział i odwzajemnił uścisk. Przerwał nam Harry. Dupek.

- To zamawiamy pizzę? - odsunęliśmy się od siebie, ale uśmiech nie schodził nam z twarzy. Gregor jedna po chwili zaczął z resztą wybierać pizzę, a do mnie podeszła Jess, która miała podniesioną jedną brew i przyglądała się właśnie tyłkowi mojego crasha.

- Stara, nie pijesz więcej. - szepnęła.

- Zgadzam się.

Dobranoc Auroro.Where stories live. Discover now