Kątem oka widzę jak Jess się na niego rzuca, ale jest za późno. 

***

AURORA POV:

Nie mogę przestać płakać. Jest środek nocy gdy dociera do mnie wiadomość o Jess i jej rodzinie. Robert krzyczy, że zabije ich ojca, a tata stara się go uspokoić. Przecieram oczy i jedyne co jestem w stanie zrobić to patrzeć na kubek herbaty. 

- Jedzcie do szpitala. Gregor już jedzie. Napisał mi Paul. - wstaję od stołu i przytulam tatę. Cieszę się, że go mam i żałuję, że Jess nie może mieć normalnej rodziny. 

- Idź tato spać. Damy radę. - mówię z wymuszonym uśmiechem na twarzy. Nic nie odpowiada, daje mi tylko całusa w czoło i wychodzi. Do kuchni wchodzi Robert, który ma mord w oczach. 

- Dorwę go. Obiecuję. - mówi i nalewa wody do czajnika. 

- Uspokój się. Gniew tu nic nie da. Zajmij się naszymi przyjaciółmi. Musimy jechać do szpitala. Myślisz, że ja go nie chce zabić? Jest pierwszy na mojej liście do ścięcia. Ale Jess i Ethan oraz ich mama, Casper i dziadek są ważniejsi. 

- Casperowi i Pani Isabell są cali. Nie było ich wtedy w domu. Byli na zakupach. Przyjechali gdy pod domem stała karetka. Jess ma ponoć wstrząśnienie mózgu, a Ethan... - Robert zaciska pięść i uderza o blat. - ... został postrzelony. 

Zaciskam powieki i widzę jak ja pakuje kulkę w gardło tego zwyrodnialca. 

- Zaczął wojnę z rodzeństwem Elev. - mówię i spoglądam na mojego brata. 

- I nie wyjdzie z niej cały. Zbieraj się. Jedziemy do szpitala. 

***

Pół godziny później siedzę w poczekalni szpitala i próbuję pocieszyć Panią Isabell, która nie może powstrzymać płaczu. Jej córka ma wstrząśnienie mózgu, uszkodzone kręgi szyjne oraz wiele stłuczeń, rozcięć, a na dodatek jest w śpiączce, syn został postrzelony w brzuch i operują go drugą godzinę, a jej tata, a ich dziadek nadal jest nieprzytomny i wykryto u niego w dodatku jakąś chorobę serca. Ten skurwiel zdążył uciec z domu zanim przyjechało pogotowie i policja. 

- Proszę Pani, niech Pani to zażyje. - pielęgniarka podaje kobiecie lek na uspokojenie i prowadzi ją do ich pokoju, aby Pani Isabell mogła chwilkę odpocząć. Casper idzie razem z mamą. Po obojgu widać niesamowite zmęczenie, ale na razie muszą być tutaj póki policja nie zbada dokładnie ich domu. Wątpię też, żeby pani Isabell tak szybko wyszła z szpitala gdy jej dzieci są tutaj. 

Jestem bliska łez. Moi najlepsi przyjaciele walczą o życie, a ten potwór ciągle jest na wolności. Na korytarzu pojawia się Gregor. Podbiegam do niego i wtulam się w chłopaka całkowicie się rozklejając. Całuje mnie w głowę i szepce, że będzie wszystko z nimi dobrze. Jego dłonie są lodowate i czuję jego przyśpieszone bicie serca. Wycieram łzy o swój rękaw i odklejam się od niego. Gregor wita się z Robertem.

- Wiesz coś więcej? - pyta mój brat. 

- Policja przeszukała ich dom. Znaleźli ślady bójki oraz włamania i łuskę po pocisku z MAG- 08. - odpowiada.

- Twój tata był na miejscu? 

- Jemu przydzielili tą sprawę. 

- No to chyba każdy wie jak to się skończy dlatego chuja. 

- Nie podaruje mu tego. - Gregor jest równie wściekły jak Robert. Próbuje ich obojgu uspokoić. 

- Siadać. Oboje. I czekać. - zajmujemy miejsca i czekamy na pojawienie się lekarza, który przekaże nam, oby dobre wiadomości. Pani Isabell pozwoliła nam przekazywać wieści. 

***

 Gregor obudził mnie gdy pojawił się lekarz. Zasnęłam z zmęczenia. Pani Isabell już wstała i siedziała obok swojego brata, który pojawił się w szpitalu gdy ja musiałam spać. 

- Mam dobre i złe wieści. - mówi doktor, a łzy napływają mi do oczu.

- Niech Pan mówi. - Robert zaciska pięści i z błaganiem w oczach mówi do lekarza.

- Zła jest taka, że Pan Onario ma Amyloidozę. Inaczej jest chorobą polegającą na gromadzeniu się w tkankach i narządach nierozpuszczalnych białek zwanych amyloidem. Bardzo ciężka choroba, nieuleczalna. Nie wiem ile zostało mu czasu. Bardzo mi przykro. - mówi, a Pani Isabell zaczyna łkać. 

- A jaka jest dobra? - pytam cicho. 

- Operacja Ethana się skończyła pomyślnie. Stracił sporo krwi, ale miał sporo szczęścia, bo kula ominęła ważniejsze organy wewnętrzne. - uśmiecham się w duchu. 

- A co z Jess? 

- Dziewczyna jeszcze się nie wybudziła, ale zostało wykonana tomografia głowy i nie znaleźliśmy żadnego krwiaka na szczęście. Liczą się pierwsze dwadzieścia cztery godziny. Więc czekamy. 

- My też. - odpowiada brat Pani Isabell przytulając ją. Ja wtulam się w Gregora, a następnie w Roberta. 

- Dadzą radę. Są silni. - mówię, chociaż nie jestem pewna swoich słów do końca.



Dobranoc Auroro.Where stories live. Discover now