Rozdział 38 II

7.3K 479 149
                                    


Cały roztrzęsiony oraz ogarnięty wewnętrznym strachem przekroczyłem próg naszego wspólnego domu i usłyszałem po chwili huk.

Kurwa, wyczuli moje emocje.

Liam zbiegł do mnie jako pierwszy, cały ogarnięty niepokojem.

– Co się stało? – zapytał, pomagając ściągnąć mi kurtkę.

– Em... Mam dla was pewną informacje – powiedziałem, pociągając nosem.

– Jeśli ktoś cię skrzywdził, to pójdę po twój kij do golfa i zabije nim każdego. Straszysz mnie, Niall. – Był bardzo poważny teraz.

Zayn zszedł do nas ociężale, z niepokojem wymalowanym na twarzy.

– Nie, to nic takiego – zacząłem się stresować. – Ale... jestem w ciąży – wyszeptałem i od razu spuściłem wzrok.

– Co? – spytał zdziwiony Liam, patrząc na mnie.

– Jestem w ciąży. Zapłodniliście mnie w Miami. – Objąłem się ramionami.

Spojrzeli po sobie z zaskoczeniem.

– To... Super, tak myślę. – Zayn pokiwał głową. – Chwila! Będę podwójnym tatusiem! – Klasnął po chwili w dłonie.

Liam był bardziej zaskoczony niż Malik, więc jeszcze nie reagował na to.

– Liam? – szepnąłem, patrząc na niego. Bałem się jego reakcji. Przecież to będzie za dużo. Ja, Zayn, dzieci ich i nasze...

– Ile ja tych pieprzonych pokoików jeszcze będę robił?! – Uniósł ręce w górę z pretensją i po chwili się zaśmiał. – Wybrałeś porę, Nini. – Przewrócił oczami i przyklęknął przy mnie, składają buziaka na moim brzuchu.

– Też bym klęknął, ale brzuch mnie ogranicza – parsknął mulat.

– Jeszcze nie jestem... Pewny – powiedziałem. – Muszę iść najpierw do ginekologa, by potwierdzić moje przepuszczenia i czy testy miały rację.

– Cóż, przekonamy się o tym. Co u Harry'ego? – Zayn uśmiechnął się, ciągnąc mnie do salonu.

– Ciężko... Ale daje radę – westchnąłem, idąc za nim.

– Jeszcze tylko siedem miesięcy i znowu będą razem. – Liam wyszczerzył się. – Jesteś głodny? – Dołączył do nas i zmusił mnie, bym usiadł u niego na kolanach, a Zayn ułożył głowę na moich udach.

– Zjadłbym... Kebsa. – Oblizałem wargi, patrząc w telewizor.

– Hej, dopiero co mnie beształeś, że to niezdrowe! – oburzył się Malik.

– Ty to ty, Zaza – parsknąłem, patrząc na niego.

– Sam jesteś w końcu kebabem. – Liam przewrócił oczami, a Malik warknął na niego ostrzegawczo, pokazując tym samym, że jeszcze ma swój głos alfy.

– Wariaci z was. – Zaśmiałem się, kładąc dłoń we włosy i jednego, i drugiego.

– Nie wariaci. Liam po prostu jest dupkiem. – Zayn wzruszył ramionami.

– Ty też umiesz to pokazać – powiedziałem, cmokając go w nos.

– Dobrze mówi moja omega. – Liam wyszczerzył się, a Zayn przewrócił oczami.

– Spadajcie. Zrobicie mi tu miejsce? Nogi mnie bola troszkę – wymamrotał mulat, a Liam posłusznie zjechał ze mną na dywan.

– Dobrze, idę do łazienki. – Wzruszyłem ramionami.

– Tylko wracaj szybko, skarbie. – Payne mrugnął do mnie, puszczając mnie.

Pomachałem do nich ręką i pobiegłem do łazienki. Niedobrze mi....

– Długo wymiotujesz, Nini, wszystko dobrze? – Zayn zajrzał do środka.

– Ta – westchnąłem cicho.

– Chcesz wody? – Ogarnął mi włosy.

– Daj. – Uśmiechnąłem się do niego słabo. Kocham to, jacy są wobec mnie opiekuńczy.

– Zaraz przyjdę. Umyj ząbki czy coś. – Ucałował mnie w czoło.

– Dobrze – odparłem, wstając. W końcu czuję się kochany.

Chyba na to zasłużyłem...?

Wrócił dość szybko, z dłonią na swoim brzuszku i krzywą miną. Podał mi z troską w oczach szklankę i obserwował, jak piję łapczywie.

– Coś się stało?– spytałem, oblizując usta.

– Po prostu dziecko mnie dobija. Zaczyna mnie boleć brzuch. Na co ja się zgodziłem – wymamrotał.

– To normalne. – Zaśmiałem się, cmokając go w usta.

– Mam wrażenie, że jestem wielorybem. – Spojrzał w lustro nieopodal nas i się skrzywił. – Martwię się, że wam się znudzę po tym. – Jego oczy zaszły łzami.

O nie.

Hormony!

– Ty się słyszysz? Znudzisz się? Zuzu. My cię kochamy – westchnąłem cicho.

– Będę gruby i brzydki. Już jestem! – Usiadł na chłodnych kafelkach.

– A ja nie? Też jestem w ciąży! Boje się, że to będą bliźniaki! To będzie jeszcze gorzej!

– Bliźniaki?! – Jeszcze Liama tu brakowało.

– No tak, jeden podobny do ciebie, a drugi bardziej do Zayna. Serio nie słyszeliście o takim czymś?

– Kurwa, nie. – Payne oparł się o futrynę drzwi.

– Oh... – powiedziałem cicho.

Powiedział to tak, jakby to było źle... Jakby nie chciał dzieci ode mnie. No tak, Zayn najważniejszy – pomyślałem, idąc do sypialni.

– A ty gdzie! Skąd ty to, do cholery, wiesz, jak nawet Zayn nie miał tego na studiach! Nie znosę więcej kopi Malika, Boże, daj mi blondwłosego syna albo córkę, błagam – mamrotał kiedy szedł za mną.

– O tak, zdecydowanie daj małego blondynka. – Zayn zaśmiał się, wcale niezrażony oblegą Payne'a.

– Pożyjemy, zobaczymy – odparłem, rzucając się na łóżko.

– W końcu można iść spać – parsknął Zayn i wtulił się w moje plecy, a Liam padł obok nas, obejmując mnie ramieniem i westchnął.

– Spaliście przed moim przyjściem – parsknąłem cicho.

– Trudno. Byłeś tam tylko trzy godziny. To za mało jak na zmianę strefy czasowej. – Payne ziewnął.

– To dobranoc, moje alfy – odparłem, wtulając się w Liama.

– Dobranoc – zamruczeli i po chwili wszyscy zasnęliśmy.


Od: Autorek
Happy czy sad end?

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz