Rozdział 10 II

8.3K 613 164
                                    

Niall


Siedziałem ma łóżku, oglądając album ze zdjęciami.

Bardzo dużo było w nim mnie i Harry'ego. Wiele zdjęć pochodziło z lat, gdy byłem nieco młodszy, i wywoływały na mojej twarzy uśmiech.

Na kolejnych zdjęciach byłem nieco straszy i byłem w towarzystwie dwóch męższczyzn.

Byli bardzo przystojni... A ja? Wyglądałem na zadowolonego.

– Cześć, Niall! – Drzwi wejściowe trzasnęły, zamykając się za uśmiechniętym szeroko loczkiem.

– Cześć, Harry. – Uśmiechnąłem się do niego i posunąłem, by miał miejsce na kanapie.

– Co u ciebie? – spytał zadowolony. Usiadł obok mnie, wbijając wzrok w album. – To twoje Alfy. – Wskazał na dwójkę mężczyzn.

– U mnie wszystko w porządku, a u ciebie? – zapytałem, przyglądając się zdjęciu. – Nie wyglądają na dużo starszych  – zachichotalem.

– To tylko dziewięć lat. – Wzruszył ramionami. – Tylko – zaśmiał się – nie przeszkadzało ci to wcześniej.

– Ale to takie dziwne – westchnąłem cicho.

– Miłość nie kieruje się rozumem, tylko sercem. – Wzruszył ramionami.

– Ale z ciebie romantyk – prychnąłem, zamykając album. – Co cię do mnie sprowadza?

– Chciałem pogadać. – Wzruszył ramionami.

– O czym takim? – zacmokałem i poklepałem kanapę, by siadł bliżej.

– A tak, o życiu, o twoich wspomnieniach, o mojej kolejnej ciąży, o pogodzie – wyliczał znudzony.

– Kolejnej ciąży – zamruczałem cicho.

– Tak! Dokładnie! Louis Tomlinson zasługuje oficjalnie na podcięcie jego jaj – fuknął.

– Przecież dopiero co urodziłeś. – Przekrzywiłem głowę. 

– Ale jest ostatnio jakiś napalony – westchnął.

– To Alfa, dziwisz się? Oni nie myślą mózgiem, tylko kutasem... No a przynajmniej tak jest w moim przypadku – parsknąłem cicho. – Ale to pewne? – zapytałem, spoglądając na jego brzuch. Mimo że urodził dwójkę dzieci, był niesamowicie szczupły.

– Tak. Zmienił mi się zapach – westchnął cicho.

– Wybacz, mam katar – parsknąłem.

– Zrozumiałe w Londynie – skwitował i sięgnął po biszkopta.

– Poród bardzo boli? – zapytałem rozkładając się na łóżku. – Tak jak wszyscy mówią?

– Jak cholera – zaśmiał się.

– Nie żałujesz? – zagadnąłem, przyglądając się jego małym bliznom, które odkrył podwinięty sweterek.

– Miałem jedną cesarkę i raz męczyłem się z urodzeniem siłami natury, ale po 6 godzinach lekarz stwierdził, ze w sumie to mam za małą miednice i na pewno sam nie urodzę dziecka. Byłem cholernie zły, ale nie żałuje. Gdy dosajesz dziecko do rąk, wszystkie bóle odchodzą – wytłumaczył.

Pokiwałem głową, patrząc na niego w skupieniu.

– Czekaj, poznałem dwójkę dzieci – zdziwiłem się.

– Najmłodsze ma cztery miesiące, musisz kiedyś ją zobaczyć, jest identyczna jak ja. – Uśmiechnął się.

– Boże... – zaśmiałem się. – Co zrobisz, jeśli teraz to będą bliźniaki... A co gorsza, trojaczki? – A czemu by go nie nastraszyć.

– To raczej niemożliwe. W naszych rodzinach nie ma takich przypadków – odpowiedział niepewnie.

– A jeżeli tak będzie?

– No cóż... Przecież nie oddam swoich dzieci – westchnął.

– Każde twoje dziecko to wpadka? – zaśmiałem się, dźgając go w bok. – Wiesz, że istnieje coś takiego jak prezerwatywa, prawda?

– Wolimy.... No... – zaczął, ale się zarumienił. - I hej! Nie ważne, że wpadka, kocham wszystkie moje maleństwa – fuknął po chwili.

Uśmiechnąłem się do niego, zdając sobie sprawę, że ja nigdy nie będę miał kogo pokochać.

ᴛʀɪᴀɴɢʟᴇ ɴᴏᴛ ᴏɴʟʏ ɪɴ ᴍᴀᴛʜ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz