rozdział 15

1K 93 9
                                    

W końcu nastąpił dzień, w którym Andreas musiał opuścić Hinterzarten i udać się razem z resztą drużyny do Pjongczangu. Proponował Stephanowi, żeby porozmawiał jeszcze z trenerem, czy nie mógłby chociaż jechać ich wspierać. On jednak nawet nie chciał o tym myśleć, był kompletnie zrezygnowany. 

- Obiecaj, że obejrzysz mnie chociaż w telewizji. Nie możesz przecież cały czas siedzieć, wpatrując się w jedno miejsce. - Powiedział Andreas, kiedy się żegnali.

- Oczywiście, że mogę. - Widząc wzrok blondyna, pożałował tych słów. - Żartuję, będę trzymał za was wszystkich kciuki. - Zmusił się nawet do delikatnego uśmiechu. 

- Trzymaj się. - Andreas przytulił go na pożegnanie i z wieloma wątpliwościami skierował się do taksówki, która po niego przyjechała. Zastanawiał się między innymi nad tym, czy dobrze postąpił, nie mówiąc mu o tym, że dzwoniła Klara. Chciał jednak, żeby Stephan zapomniał o tym krótkim epizodzie. Obejrzał się jeszcze przez ramię, posyłając przyjacielowi ostatni uśmiech. Miał nadzieję, że do czasu jego powrotu, Stephan zdąży się całkowicie pozbierać i bez problemu będzie mógł kontynuować resztę sezonu. 

Kiedy Andreas odjechał, Stephan ponownie poczuł się strasznie samotny. Nie chodziło już o sam wyjazd na igrzyska, ale o coś więcej. Wciąż myślał o słowach przyjaciela, które usłyszał w Willingen. Starał się być najlepszą wersją siebie, jednak wydarzenia z przeszłości w pewnej mierze mu to uniemożliwiały. 

Wrócił do salonu, przyglądając się półce z nagrodami. Kto wie, czy gdyby właśnie też był w drodze do Pjongcznagu, nie przybyłoby tam nowych medali? 

Włączył telewizor, żeby odciągnąć myśli od igrzysk. Tam trafił jednak na wiele wiadomości na ten temat. 

Sportowcy z Niemiec są już w drodze do Pjongczangu. Zabrakło wśród nich jednego z głównych kandydatów do zdobycia medalu. Stephan Leyhe został odsunięty z...

Chwycił pilota i już chciał nim rzucić, ale w ostatniej chwili powstrzymał swoją złość. Spojrzał na rozbity telefon, leżący na stoliku, który był jednym z dowodów na to, że nie potrafi panować nad swoimi emocjami. 

Nie wiedział co nim pokierowało, ale w pewnej chwili podszedł do jednej z szafek i wyjął album ze starszymi zdjęciami. Kiedy go otworzył, niefortunnie wypadło z niego zdjęcie jego rodziców. Podniósł je z podłogi, przyglądał się przez chwilę szczęśliwym twarzom, przez co sam na chwilę się uśmiechnął. Jego oczy mimowolnie zaszły łzami. Już długo nie widział swoich rodziców, nie miał z nimi kontaktu, żadnego...Każdemu mówił jednak, że po prostu się wyprowadzili. Nie chciał z nikim dzielić się prawdziwą historią, którą znał tylko i wyłącznie Andreas. 

Może nie powinien tak wszystkiego zatajać? Może powinien wreszcie skończyć ukrywać swoje emocje i prawdziwego siebie? 

Zaczął przeglądać kolejne zdjęcia. Większość była z dawniejszych lat, więc nie mogło zabraknąć tam także zdjęcia z Klarą. 

Stali na boisku, obejmując się i uśmiechając szeroko do aparatu przez co było widać ich braki w uzębieniu. Klara już wtedy miała burzę loków na głowie. Byli ubrudzeni od błota, wszystko wskazywało na to, że była to już dość późna jesień. Uśmiechnął się na same wspomnienie tamtych czasów. Nie wiedział nawet kiedy jego życie tak bardzo uległo zmianie. Miał jednak wrażenie, że czasami dalej zachowuje się jak dziecko, bardzo niewychowane. 
Westchnął ciężko, odkładając album na stolik. Wziął do ręki telefon, wpatrując się przez dłużą chwilę w popękany ekran. Przemyślał dziesięć razy to, co chciał zrobić, żeby ponownie nie wyjść na idiotę. 

Wziął głęboki oddech i wybrał numer do Klary. Nie mógł przecież pozwolić, żeby z jego życia ponownie zniknęła ważna dla niego osoba. 

- Halo? - Powiedział niepewnie, kiedy odebrała. 

- Cześć. - Odpowiedziała z taką samą niepewnością w głosie. 

- Klara...Chciałbym cię najmocniej przeprosić, jeśli w jakiś sposób cię uraziłem, zachowałem się nieodpowiednio, ale...

- Nie masz za co przepraszać. Gdybym się nie pojawiła, mógłbyś się teraz cieszyć wyjazdem na igrzyska. To ja wszystko popsułam. 

- Nawet tak nie myśl. - Po tych słowach zapanowała niezręczna cisza. 

- To wszystko? - Zapytała po chwili Klara.

- Nie. Mam ci tyle rzeczy do powiedzenia i jeśli tylko zechcesz mnie wysłuchać, mogę być u ciebie nawet dzisiaj.

- C-co? - Dziewczyna była zszokowana. Nie spodziewała się, że chłopak będzie chciał przyjechać do Monachium. Przecież to było niedorzeczne. - Uhm, nie możesz mi tego powiedzieć teraz?

- To zdecydowanie nie jest rozmowa na telefon. Chcę wreszcie otworzyć się przed kimś innym niż Andreas. Potrzebuję się komuś wygadać, powiedzieć o wszystkim co czuję. Nie chcę już ukrywać prawdziwego siebie i...cholera, wiesz, że mi na tobie zależy. Brzmi to trochę jak denne usprawiedliwianie tego, co zrobiłem w Willingen, ale nie o to mi chodzi.  

- Stephan, naprawdę jestem w szoku, ale jeśli chcesz, przyjedź, przecież jesteśmy przyjaciółmi... - Chłopak poczuł pewnego rodzaju ulgę, kiedy usłyszał te słowa. Klara podała mu adres, a on już po chwili był w drodze, czując, że wreszcie jego życie może wrócić do normy.

____________

No hejka, przepraszam bardzo, że rozdziały ostatnio ssą, ale moje myśli zawalone są kompletnie innymi  rzeczami :( 

When we were young [Stephan Leyhe]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora