rozdział 5

1.3K 107 14
                                    

Z początku pomyślała, że obudziły ją rozmowy Stephana i Andreasa z dołu. Jednak to nie mogło być to, ponieważ te głosy były zbyt blisko. Zdecydowanie zbyt blisko. 

Klara otworzyła oczy i ku swojemu przerażeniu zobaczyła nad sobą twarze swoich kolegów. Automatycznie podciągnęła kołdrę na pół twarzy. Nie chciała, żeby widzieli ją od razu po przebudzeniu, ponieważ twierdziła, że wygląda okropnie. Nie do końca była to prawda. Pomimo włosów sterczących na wszystkie strony i braku makijażu, dalej potrafiła wyglądać ładnie. 

- No wreszcie, już myśleliśmy, że nigdy się nie obudzisz. - Powiedział Wellinger, krzyżując ręce. Stephan zaśmiał się tylko cicho, co miało najwidoczniej potwierdzić słowa jego przyjaciela. 
Śmiech ten jednak nie potrwał za długo, bo Klara chwyciła jedną z poduszek i rzuciła w chłopaków. 

- Wow, wow, koleżanko, nie tak agresywnie. Już wychodzimy, zejdź zaraz na śniadanie. - Stephan na szczęście złapał poduszkę i odłożył ją na łóżko. Pociągnął Andreasa za koszulkę w stronę drzwi. 

Kiedy drzwi wreszcie się za nimi zamknęły, dziewczyna opuściła kołdrę z twarzy i odetchnęła cicho. Wstała, dotykając bosymi stopami zimnej podłogi. Wskoczyła szybko na puchaty dywanik przy oknie. Wyjrzała przez nie, przypominając sobie uroki mieszkania w Hinterzarten. Jej dawny dom znajdował się tylko ulicę dalej, więc przez jakąś część jej życia również mogła podziwiać te widoki. Miło było jej wrócić do mniejszego miasteczka, odpocząć od hałaśliwego centrum Monachium. 
W oddali mogła dostrzec także kompleks skoczni, w młodszych latach nie przykuwał jej uwagi tak jak w tamtym momencie. 

W końcu odwróciła się od okna, spięła włosy, zrobiła szybki makijaż i przebrała się z piżamy w jej ulubione czarne rurki i również czarną koszulkę. Będąc już gotowa, zeszła na śniadanie. Usiadła do stołu, przy którym siedział tylko Stephan. Uśmiechnął się do niej szeroko, czego nie potrafiła nie odwzajemnić. 

- Andi poszedł pobiegać. - Oznajmił nagle, tłumacząc nieobecność blondyna przy stole. Pierwszy raz od jej przyjazdu zostali sami, miała więc nadzieję, że będą mogli porozmawiać o minionych latach, o zmianach w ich życiu. Śniadanie zjedli jednak w ciszy. 

Po śniadaniu Klara uparła się, że pomoże mu posprzątać, chociaż Stephan jak zwykle się upierał. Tym razem postawiła na swoim, twierdząc, że to i tak dużo z jego strony, że gości ją w swoim domu. 

W końcu przenieśli się do salonu, dziewczyna zaczynała czuć się coraz swobodniej. Podeszła bliżej do półki z trofeami, przyglądając się im bliżej. Podniosła bałwanka w góralskim stroju, który siedział obok największego pucharu. Zaśmiała się, patrząc na niego.

- To z Zakopanego. - Powiedział Stephan, podchodząc do niej. - Z ostatniego konkursu. Jest dla mnie wyjątkowy, mimo tego, że no... - Spojrzał na niego i również się zaśmiał. - że jest śmieszny. 

- Z pewnością musi być wyjątkowy skoro przypomina ci o wygranej. - Z uśmiechem odstawiła bałwanka na jego miejsce. - Mam nadzieję, że na tej półce będzie z czasem jeszcze więcej takich wyjątkowych pamiątek. 

- Oczywiście, że tak. Jestem teraz naprawdę w formie, zresztą zobaczysz dzisiaj na treningu. 

- Na treningu? - Nie spodziewała się, że będzie mogła oglądać Stephana w akcji, z tego powodu ta wiadomość była dla niej jeszcze bardziej interesująca. Nigdy wcześniej nie oglądała skoków na żywo. Prawdę mówiąc, nie oglądała ich nawet za dużo w telewizji. 

- Tak, pomyślałem, że spodoba ci się ten pomysł. Chcę ci pokazać jak aktualnie wygląda moje życie. Chociaż taki trening to tylko jego część. - Posłał jej znowu swój czarujący uśmiech, który od zawsze w nim uwielbiała. Cieszyła się, że chociaż to się nie zmieniło. 

W ciągu kolejnych kilkunastu minut porozmawiali o swoich aktualnych życiach. Klara dowiedziała się, że rodzice Stephana przeprowadzili się do małej wioski obok Hinterzarten, żeby żyć w całkowitym spokoju, często jednak odwiedzali syna. Z czasów dzieciństwa Klara bardzo dobrze ich pamiętała, zawsze ją lubili. Stephan opowiedział jej także o swoich początkach ze skokami, mniejszych upadkach, swoim poświęceniu i miłości do tego sportu. Przez długi czas nie skakał wybitnie, ale ciężkie treningi i wiele wyrzeczeń przyniosły swoje efekty. 
Dziewczyna natomiast opowiedziała mu o swoich studiach, o życiu po przeprowadzce, o tym jak jej aktualna najlepsza przyjaciółka pomagała jej odnaleźć się w dużym mieście. 
Nie zauważyli nawet, kiedy do domu wrócił Andreas. On jednak szybko dał o sobie znać. 

- Stephan! Zwijaj się, idziemy na skocznię! - Wszedł do salonu, nie było widać po nim zmęczenia po jego biegowej rozgrzewce. - Klara, nawet nie próbuj go zatrzymywać. - Uniósł jeden palec w ramach przestrogi, ale był to czysto żartobliwy gest. 

- Klara idzie z nami. - Powiedział Stephan, podnosząc się z kanapy. Oznajmił, że musi się jeszcze przebrać w coś wygodniejszego, co Andreas podsumował przewróceniem oczami. Blondyn przysiadł się do dziewczyny. Przez dłuższą chwilę wpatrywali się przed siebie, nie odzywając się ani słowem, bo żadne z nich nie miało nawet pomysłu na konkretny temat do rozmowy. 

- Jeśli twoje włosy wyglądają jak makaron, to też tak smakują? - Zapytał Andreas, przenosząc wzrok na Klarę. Blondynka przez moment nie wiedziała jak na to zareagować. Spojrzała na niego z uniesioną brwią, starając się zachować powagę, ale nie wyszło jej to za dobrze, ponieważ parsknęła śmiechem prosto w twarz Wellingera. Zaczęła śmiać się tak bardzo, że w pewnym momencie osunęła się z kanapy na podłogę. 

Do salonu wpadł przerażony Stephan, zastanawiając się, co właśnie się wydarzyło. Klara, z trudem łapiąc powietrze, wyjaśniła mu w końcu o co chodzi. Andreas jednak dalej nie widział nic dziwnego w swoim pytaniu i dręczyło go przez całą drogę na skocznię. 

Trening przebiegł pomyślnie. Klara była zafascynowana skokami chłopaków, mimo tego, że nie obejrzała ich za dużo. Podziwiała ich za odwagę, bo dla niej niewyobrażalnym wyczynem byłoby chociażby to, żeby usiąść na belce. Twierdziła, że jej lęk wysokości by na to nie pozwolił. Stephan opowiedział jej jednak potem, że niektórzy skoczkowie sami zmagają się z lękiem wysokości, a jeden z nich został nawet mistrzem świata w lotach. Była pełna podziwu, ale i tak nie dodało jej to odwagi. 

Po powrocie do domu spędzili wspólnie czas, poprawiając jeszcze bardziej swoje kontakty. 
Wieczorem Stephan przeszedł się z Klarą zrobić zapasy na mecz. Tego wieczoru odbywał się, oczekiwany zarówno przez Klarę, Stephana jak i Andreasa, der Klassiker - czyli wielkie starcie Bayernu Monachium i Borussii Dortmund.

Dziewczyna wiedziała, że będzie osamotniona w kibicowaniu, bo tylko ona chciała zwycięstwa drużyny z Dortmundu. 
Kiedy czekała na pierwszy gwizdek, do salonu wszedł Wellinger ubrany w koszulkę z numerem 9 na plecach. Nie skomentowała tego nawet, nie chcąc się denerwować. Stephan widząc jej minę, szturchnął ją delikatnie łokciem. 

- Wiecie dlaczego siedzę między wami? - Zapytał Stephan przez co wzrok jego przyjaciół natychmiast się na niego przeniósł. - Bo czuję, że nie tylko na boisku byłaby walka. 

- Wcale nie jesteś lepszy niż on. - Odpowiedziała Klara, odwracając wzrok w stronę telewizora. Piłkarze wychodzili już na boisko. 

Stephan i Andreas spojrzeli na siebie, nie mówiąc już nic więcej.  
Pierwsze minuty na boisku należały zdecydowaniu do BVB, co denerwowało obu z nich. Klara śledziła jednak te akcje z uśmiechem na twarzy. 

Pierwsza połowa ostatecznie skończyła się remisem po golu Lewandowskiego oraz Reusa.  Stephan otworzył piwo, będąc zbyt przejęty, tym co dzieje się na boisku.

- Tego się nie da oglądać na trzeźwo. - Skomentował. Z tym wyjątkowo zgodziła się także Klara. 

W przerwie zdążyli odbyć jeszcze sprzeczkę na temat końcowego wyniku. Chłopaki zgodnie stwierdzili, że Lewandowski strzeli jeszcze jedną bramkę, dziewczyna jednak to wyśmiała.

- Zakład? - Zapytał Stephan, wyciągając w jej stronę dłoń.

- Pewnie, o co? - Odpowiedziała pewnie.

- Jeśli wygra Bayern, potowarzyszysz nam podczas konkursów w Willingen. 

- To się nigdy nie stanie. Andreas, przecinaj. 

----------------
Obstawiajcie wynik meczu😏

When we were young [Stephan Leyhe]Where stories live. Discover now