rozdział 7

1.2K 103 25
                                    


Po kilkunastu minutach siłowania się z walizką, Klarze wreszcie udało się ją zamknąć. Musiała, według niej, dokupić sobie kilka rzeczy na wyjazd do Willingen. Już podczas wyjazdu do Hinterzarten z trudem domykała walizkę, teraz to wydawało się prawie niemożliwe. Jednak po przerzuceniu kilku rzeczy do torebki, innym ułożeniu ubrań - udało się jej. 

Czwartek minął jej głównie na obserwowaniu chłopaków na treningu, wydawali się jej bardzo skupieni, jak nigdy. Ciężko było jej pojąć to jaką ogromną siłę w nogach muszą mieć podczas wybicia. Widząc ich ćwiczenia, zastanawiała się czy na pewno są tylko ludźmi. Sama była wysportowana, ale w życiu nie dałaby rady aż tak się wybić. Siedziała więc w kącie sali, patrząc na nich z szeroko otwartymi oczami. 
Po powrocie do domu Stephana zjedli tylko kolację i położyli się spać. Następnego dnia musieli wcześnie wstać, żeby wyjechać do Willingen. 

Wstanie z łóżka o 6 rano było dramatycznym przeżyciem dla całej trójki. Nikt z nich nie lubił wczesnego wstawania. Klara zeszła na dół ostatnia. Uśmiechnęła się widząc na stole przypaloną jajecznicę na którą patrzyli się Stephan i Andreas.  Usiadła naprzeciwko nich i nałożyła sobie małą porcję, nie chcąc im robić przykrości. 

- Masz zamiar to jeść? - Zapytał Stephan, wskazując na jej talerz.

- A nie widać? - Nabrała jajecznicę na widelec, kiedy jednak trafiła do jej ust, starała się nie skrzywić. Jeszcze nigdy nie jadła takiego ohydnego śniadania. Nie wiedziała jakim cudem Stephan przeżył ze swoimi zerowymi zdolnościami w kuchni. 

- Nie sądzę, żeby to było jadalne. - Powiedział Andreas, widząc jej minę. Stephan spojrzał na niego i gdyby wzrok mógł zabijać - blondyn by już nie żył. 

- Nie jest tak źle. - Klara zakaszlała poprzez gryzący w gardło smak jajecznicy. Łzy napłynęły jej do oczy, więc szybko musiała wstać po szklankę z wodą. Natychmiast wypiła prawie całą jej zawartość. - Jednak jest okropne. - Po tych słowach Stephan wstał i wyrzucił zawartość talerzy do śmietnika. Oparł się o blat, w kuchni zapanowała prawie depresyjna atmosfera.

- Może po prostu zjemy kanapki? - Zapytał Wellinger, podpierając głowę na dłoniach. - Nie chcę umierać z głodu. - Stephan skinął głową na jego propozycję i zaczął wyjmować z lodówki potrzebne produkty. Klara jednak złapała jego przedramię, kiedy sięgał po nóż i pokręciła głową. 

- Pozwól, że ty już nie będziesz robił nic w kuchni. Zapakujcie rzeczy do samochodu, może chociaż na coś się przydacie. - Rzuciła w ich stronę. Mimo wszystko posłuchali się jej i poszli do pokoi po walizki. Mogła przysiąc, że Andreas, kiedy ją mijał, zrobił minę, która miała ją przedrzeźniać. Przywykła. 

Kiedy w końcu udało im się zjeść śniadanie, upewnić się, że mają ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy, wyruszyli w drogę do Willingen. Klara miała tylko nadzieję, że umiejętności Stephana w prowadzeniu samochodu są lepsze od tych kulinarnych. Zajęła miejsce z tyłu, chcąc przespać chociaż chwilkę. Włożyła do uszu słuchawki, puszczając swoją ulubioną playlistę. Przymknęła oczy, opierając czoło o szybę, nie miała problemu z zaśnięciem. 

Obudził ją dopiero chłodny powiew, kiedy ktoś otworzył drzwi samochodu. Otworzyła oczy, przecierając je delikatnie. Zatrzymali się na stacji benzynowej. Stephan, widząc, że Klara nie śpi, oznajmił jej tylko, że Andreasa napadła ogromna ochota na kawę i nie chciał odpuścić. Zostało przed nimi około 40 minut jazdy z 5 godzin. To było prawie jak nic. 

Kiedy znaleźli się przed hotelem w którym mieli nocować, Stephan i Andreas od razu zauważyli kilku ze swoich kolegów. Wysiedli z samochodu, zostawiając w nim Klarę bez żadnego słowa. 

When we were young [Stephan Leyhe]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz