I see fire

1K 76 28
                                    

Poprzedni rozdział dla wielu był szokiem teraz czeka was go jeszcze większa ilość :D
Piosenka z dedykacją dla AlyWosk
Uznałam, że boję się pijanych ludzi, więc dzisiejszy rozdział dedykuje moim rodzicom. Nie wnikajcie w szczegóły.
--------------

Co teraz? - zapytała Rize leżąc na podłodze wśród kwiatów. Nad nią leżał Aphrodi i bezwładnie patrzył w sufit w salonie. Nie chciało mu się nic, tak jak nie czuł nic, nie był w stanie nic zrobić.

- Nie wiem...chcę by ktoś mnie przytulił - wymarotał cichutko. Od płaczu w łazience, który był nie do opanowania, a wręcz paniczny i histeryczny, rozbolała go głowa. Mógł pójść się położyć do łóżka, ale leżenie na podłodze było ciekawszym rozwiązaniem. Rize przeturlała się do niego i objęła kładąc mu głowę na ramię. Niby jest jego matką, a wygląda i zachowuje się jak jego najlepsza przyjaciółka. Bądź co gorsza dziewczyna. Afuro oddychał ciężko, wydawało się, że zaraz zaśnie, a różowowłosa masowała go po brzuchu.

- Co robisz? - zapytał przewracając się na bok by uniknąć jej palącego dotyku. Ta się podniosła i położyła na nim. Blondyn czuł jak jego ciało płonie, podobało mu się to chociaż bał się takiej bliskości z kimś tak bardzo niebezbiecznym jak jego matka. Teraz był całkowicie obojętny, nawet gdy mu lisica zaczęła podwijać koszulkę i dotykać po brzuchu. Sapnął tylko na znak, że mu się to podoba. Tylko dlaczego to ona go dotyka, a nie Axel?

- Zostaw mnie...błagam - Rize niewiadomo dlaczego zaczęła dobierać się do jego spodni

- Potrzebujesz miłości synku - szepnęła mu do ucha. Chłopak nie miał siły jej strząsnąć czy uderzyć. Dalej poddawał się jej objęciu.

- Ja chcę miłości Axela - powiedział już głośniej gdy ta beztrosko rozpinała mu guziki w spodniach. Wtedy Rizusia przewróciła chłopaka z powrotem na plecy i położyła się na nim łapiąc go za policzki.

- Masz mnie, ja będę cię kochać aż do śmierci i jeszcze dłużej - Afuro nie mógł się napatrzeć jej hipnotyzującym oczom. Były czerwone, jak dwa rubiny, o wiele ładniejsze niż błękitne oczęta Ritsu, w którą się wcielała. Zauważył, że mogą one zmieniać kolor i robić się czarne pod wpływem emocji. Miał też śliczny widok na piersi kobiety, ale sufit wydawał się bardziej interesujący. Niczym jakiś niewolnik seksualny, Aphrodi zaczął być obmacywany jej piekielnymi dłońmi.

- To..boli.. - wydusił z siebie bo Rize była trochę ciężka.

- Lepiej łamać kości niż serca, w końcu ludzie mają ich 206 - usiadła mu na miednicy i zaczęła się śmiać. Aphrodiemu do śmiechu nie było.

- Chyba do końca życia będę prawiczkiem - powiedział zmieniając temat.

- Jak chcesz to ja mogę... - wsunęła mu rękę w spodnie, gdy ten poczuł jej dotyk na pośladku zerwał się do pozycji siedzącej tak, że był twarzą w twarz z różowowłosą.

- NIE!! Nawet o tym nie myśl! - wzruszyła ramionami i wstała z blondyna, który w końcu nie patrzył w sufit.

- Nie liczyłabym na twojego białego jeża...

- Gdzie idziesz? - patrzył jak przemieniona w lisa kobieta zaczęła coś węszyć.

- Musisz się trochę odprężyć.

Położył się z powrotem na podłodze. Znowu popada w depresję. Ma ochotę zatłuc Blaze'a wałkiem do ciasta, rzucić się na niego ze scyzorykiem bądź razem z Rize porąbać go siekierą. Skoro uważa go za wariata to mu pokaże do czego jest zdolny. Dość tego użalania! Czas wstać! Podniósł się delikatnie, ale opadł. Od kiedy podłoga jest taka wygodna!? Zaczął jęczeć jak baba podczas obfitej miesiączki. Dźwięki jakie z siebie wydawał nie przypominały płaczu a bardziej wycie godowe wieloryba.

Boski ogień || Inazuma Eleven YAOI [TRWA KOREKTA]Where stories live. Discover now