Rozdział 9: Napastnik

538 33 5
                                    

W samym centrum pomieszczenia znajdowała się olbrzymi blat, za którym stała uśmiechnięta kobieta. Różowowłosa kunoichi przywitała zgromadzonych lekarzy, rozpoczynając swój wykład na temat Naparstnicy purpurowej, Ostropestu plamistego oraz ich dawkowania. Wszystko działo się w zawrotnym tempie, przez co wielu młodym lekarzom trudno było pojąć nowy materiał.
-Wszyscy nadarzają?-zapytała zielonooka, bacznie lustrując swoich tymczasowych uczniów.- Mam nadzieje, że tak, nienawidzę się powtarzać, wiem, że jest dużo materiału, jednak mam jeszcze jedną rzecz do omówienia, mianowicie dawki krucze. Niestety to było ogromne niedopatrzenie ze strony dyrekcji, by was nie przeszkolono w tym zakresie.- kobieta w końcu przeszła do najtrudniejszego, kontynuując.- Jak już zdążyliście zauważyć na stole leży po kilka probówek na wprost każdego z was, będą one służyć do odmierzenia odpowiedniej dawki leku. Za chwile zaprezentuje wam jak, powinno się wyliczyć odpowiednią dawkę, a następnie określimy śmiertelność kruków po podaniu określonej lub zbyt dużej dawki.- kobieta skończyła swój monolog, zwracając się w końcu do swojego towarzysza siedzącego nieopodal.-Itachi pomożesz mi ?- Mężczyzna kiwnął głowa, by chwile później wykonać kilka pieczęci, w tym momencie na stole przed lekarzami pojawiły się czarne kruki, wlepiając swe oczy w stojących przyszłych oprawców.

Dwie godziny później było po wszystkim jeden z lekarzy podziękował w imieniu całej grupy za szkolenie i poswiecenie czasu, a następnie wszyscy wrócili do swoich wcześniej wyznaczonych zadań by zapanować nad już ustatkowanym problemem.Gdy wszystkie procedury zostały zakończone, a sam Kazekage podziękował za pracę, dwójka młodych shinobi postanowiła bez zwlecznie udać się w drogę powrotną.
Jak sie okazało, Itachi dowiedział się od mieszkańców o starej mało znanej pobocznej drodze. Chcąc jak najszybciej dostać się do domu różwowłosa mimo zebranych informacji o niebezpieczeństwie postanowiła ruszyć ta drogą.

Od skończenia wykładu minęło ponad sześć godzin i pomimo naszego dość wolnego tempa, Itachi zauważył moje coraz większe zmęczenie, namawiając mnie na krótki postój. Przystanęliśmy na małej polanie oddalonej o jakieś 5 km od zbójniczej wioski. Z tego, co Itachi dowiedział się od starszej kobiety, w wiosce przebywali wygnańcy z różnych wiosek, którzy nie mogąc znajść swojego miejsca w większym ugrupowaniu i dostosować się do panujących zasad postanowili założyć własną wioskę, w której panowała jedna zasada. Silniejszy wygrywa.
Po krótkim czasie gdy mój oddech się unormował, zaczęłam wyczuwać chakre obcej osoby. Spojrzałam na Itachiego i kiwnęłam porozumiewawczo głową. Czekaliśmy na przybycie gościa.
-Nie jest ich dużo, jednak są bardzo silni.- zakomunikował Itachi szybko, przybierając bojową pozę. Przed nami jakby spod ziemi wyłonił się jeden shinobi." Tylko jeden?" Przeszło mi przez myśl.
-No kogo my tu mamy we własnej osobie stoi przede mną Sakura Haruno oraz Itachi Uchiha. Dwójka znanych na całym świat shinobi.- powiedział zakapturzony mężczyzna, stając nie dalej niż dwa metry od nas. Jak dla mnie był zbyt pewny siebie. A co jeśliby zabawić się jego kosztem ?
-Hmmm może się przedstawisz, bo niestety, nie jesteś tak znany, jak my, więc nie znam twojego imienia.-zaczęłam go prowokować, widząc, że Shinobi złapał się na haczyk, kontynuowałam.- Umn widocznie nie jesteś na tyle silny, by twoje nazwisko było znane.- widziałam jak mężczyzna, zaczął się denerwować. Shanarooo! Tak jest zaraz nie wytrzyma!
-Nie musisz znać mojego imienia, wystarczy, że zginiesz z mojej ręki, w tej chwili zostaniecie przez mnie pokonani!-wykrzyczał, zaczynając się w tym samym czasie śmiać jak psychopata, a ja nie byłam pewna czy dobrze postąpiłam. Ten człowiek wydawał się z każdą chwilę bardziej nie obliczalny. -Gdy tylko z wami skończę wieści o mojej osobie, obiegną świat, jednak wy nie zdążycie poznać mojej tożsamości, zaraz zginiecie! -krzyknął, rzucając się na bliższą jego strony osobę, która okazał się Itachi. Kruczoczarny biorąc głęboki oddech, spokojnie odpowiedział napastnikowi. Byłam wściekła, drań zaatakował Uchihe,a to ja z nim bawiłam się w kotka i myszkę.
-Jesteś bardzo pewny swojego, ale zaraz stracisz tę pewność siebie.- Itachi wyciągnął katene, w tym samym czasie ja uważnie przyglądając się walce, próbowałam wyłapać słaby punkt wroga.
-Itachi Nie! On jest pułapką ma na sobie kartki wybuchowe !- krzyknęłam, starając się zatrzymać towarzysza przed wykonaniem zamachu, jednak gdy Itachi usunął się, ten sam nabił się na sztylet, siła wybuchu była tak ogromną, że odlecieliśmy kilka metrów w tył.
-Ałć to bolało.- jęknęłam z bólu, a przypominając sobie o Itachim, zaczęłam go szukać, rozglądając się na każdą możliwą stronę.

-Itachi! - krzyknęłam, gdy tylko wyłapałam go w oddali. Szybko znajdując się obok niego, zrzuciłam z jego ciała kilka kamieni.
-Itachi trzymaj się.- mruknęłam, gdy zaczęłam leczyć rany.
-Spokojnie bywało gorzej. Na razie nie jest źle. - powiedział i delikatnie się uśmiechnął. Przy tym odsuwając moje ręce od siebie. Nie marnuj na to chakry. Posiłki przybywają. Widocznie ich pułapka nie zadziała.-zakomunikował, wstając, a widząc moją zdziwioną minę, dodał.- Zaraz powinno się Tu pojawić kilku do kilkunastu shinobi różnej rangi. Widocznie zostali opłaceni, a my jesteśmy ich celem.
-Hmmm mam pomysł, zróbmy im niespodziankę.- uśmiechnęłam się do niego.
-Zamieniam się w słuch, co masz na myśli? - zapytał zaciekawiony.

Zaczęłam mu wyjaśnić swój pomysł. W skrócie polegał na tym, że on ma odwrócić uwagę, a ja w tym czasie uderze w ziemę, by wykorzystać ich chwile dezorientacji i podać zastrzyki, które będą miały na celu zablokować chakre.

Wszystko szło zgodnie z planem Sakury, jednak w trakcie uderzenia jeden z napastników wyczuł chwile słabości zielonookiej, szybko ją atakując lecącym w zwrotnym tempie fuuma shurikenem, na szczęście broń jedynie drasnęła plecy kobiety, pozostawiając po sobie małą rysę.
-Aissh.- sykneła dziewczyna zbierając się z ziemi. -Gdzie ten gnój, który mnie zaatakował!- wykrzyczała, a ja bez problemu mogłem wyczuć jej zbierającą się wściekłość. Sakura zaczęła się rozglądać, jednak nigdzie go nie było.- Niech to chyba zwiał. Tchórz! I ty nazywasz się shinobim?!- Nim się spostrzegłem Sakura, wróciła do walki, atakując wszystkich pominiętych przeze mnie mężczyzn, przekląłem w myślach, widząc mężczyznę, który wcześniej zaatakował Haruno, byłem bezwzględny, spaliłem go powoli w płomieniach amaterasu.

Walka dobiegła końca, wraz z różowo włosą pozostawiliśmy jednego najemnika przy życiu, miał on przekazać wiadomość swojemu szefowi. Mężczyzna prosił by go dobić, wiedział że jego dni były policzone jeśli nie zginął z naszej ręki, zrobi to za nas człowiek który go opłacił.

Zmeczeni i brudni, ruszyliśmy w dalszą drogę.

____

Za pomoc w rozdziale chce szczególnie podziękować luna984321

Bardzo bardzo przepraszam za moją nieobecność, tymczasowy tryb życia nie mam głowy do rozdziałów. Jak nie wyjazdy to szkoła, a jeszcze tata przyjechał do nas i chciałam z nim spędzić czas.

|Sasusaku| Każdy Kwiat Rozkwita.Where stories live. Discover now