24.

145 13 1
                                    

Steve

W końcu dotarliśmy do łodzi. Jednakże gdy tylko na niego wszedłem poczułem dziwne kucie w klatce piersiowej. Nie miałem pojęcia co się dzieje. Nogi zaczęły się pode mną plątać, aż w końcu upadłem, aby chwilę później oprzeć się o burtę łodzi. Nagle obok mnie znalazł się Will oraz Lily.

- Co się stało? - spytała zszokowana dziewczyna łapiąc mnie za głowę. Odsunęła mi włosy z oczu. - Okropnie zbladłeś, Steve. - wyznała przyglądając mi się uważnie. Poczułem strach. Domyślałem się co to może oznaczać.

- Jesteś ranny? - spytał blondyn niepewnie, a ja nawet nie zdołałem odpowiedzieć. Wtedy ujrzałem obok siebie jeszcze trzy postacie. Sameer, Wódz i Charlie.

- Czyli to prawda? - usłyszałem jak przez mgłę. Nie miałem pojęcia czy to był głos.

- Jeżeli to co powiedziała Diana to prawda... To oznacza to, że Enyo nie żyje. - powiedział Wódz ze smutkiem w głosie. Oni wiedzą.

- Czyli, że teraz Steve umrze? - spytał z przerażeniem Charlie, a Lily siedząca obok zrobiła zdziwioną minę.

- O czym wy do diabła mówicie? - spytała ze złością nie rozumiejąc.

- Oznacza to, że skoro Enyo nie żyje, to Steve również. - szepnął Sameer, a ja kątem oka zauważyłem, że łódź powoli odbija od portu.

- Nie! - wydukałem niemrawo. - Zaraz tu będzie. Musicie na nią poczekać! - dodałem resztką sił, aby chwilę później zupełnie opaść z sił. Zamknąłem oczy. Wybacz mi, Diano.

Diana

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Diana

Wiedziałam, że mam coraz mniej czasu. Ludzie w Agencji faktycznie, stali się inni. Jakby zniknęło z nich całe zło. Zaniosłam Quill' a do innych. Kazałam im go pochować, a oni obiecali, że to zrobią. Później ruszyłam do statku. Miałam mało czasu. Bardzo mało. Będąc w Deal wzięłam konia. Dzięki niemu miałam nieco większe szanse na to, że zdążę. Rany na moim ciele dziwne bolały. Jakby miały się nie zagoić.

W końcu znalazłam się w porcie Dover. Nie mogłam znaleźć łodzi, dlatego stanęłam na brzegu pomostu i spojrzałam przed siebie. Odpłynęli.

Zrobiłam kilka kroków w tył. Rozpędziłam się. I przy samym brzegu skoczyłam. Zanim się zorientowałam byłam już na łodzi. Gdy mnie ujrzeli byli zdziwieni, ale ich miny wyrażały coś jeszcze. Coś co nie wróżyło nic dobrego.

- Przykro mi, Di. - szepnął Sameer, a ja zmarszczyłam brwi. Spojrzałam na ziemię, a tam ujrzałam Steve' a. Natychmiast podbiegłam do mężczyzny i uklękłam tuż obok niego.

- Steve. - szepnęłam głaszcząc go po głowie. - Udało się. Zabiłam ją. - dodałam ze strachem. - Mówiłeś, że przeżyjesz. Obiecałeś, że wszystko będzie dobrze. - powiedziałam czując drżenie głosu. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. - Steve! - krzyknęłam tym razem uderzając go lekko w klatkę piersiową. Nie chciałam przyjąć tego do zrozumienia. Nie mogłam stracić go poraz drugi. Czułam się tak jakbym miała nóż wbity w serce. Nie mogłam tego opisać. Znalazłam się w piekle.

Wonder Woman {ciąg dalszy} Where stories live. Discover now