21.

105 13 0
                                    

Diana POV

Nie znałam powodu dla którego Enyo chciała aby Steve cierpiał. Nie miałam do tego głowy. Chwilowo musiałam skupić się na tym, żeby moi przyjaciele wybaczyli mi to co zrobiłam. Nie miałam tutaj nikogo poza nimi, teraz również poza Quillem. Nie wiem co do niego czułam. Był jedyną osobą, której mogłam zaufać. I chyba dlatego doszło do tego wszystkiego.

— Wiesz, gdzie są? — spytałam Quilla, gdy ten leżał na kanapie w swoim mieszkaniu.

— A jak sądzisz? — spytał unosząc jedną brew.

— Świetnie. Musisz mnie tam zaprowadzić. Muszę im wszystko wyjaśnić. — powiedziałam stanowczo, na co mężczyzna westchnął i wstał z kanapy. Podszedł i złapał mnie za rękę.

— No to chodźmy. — mruknął i poprowadził mnie do odpowiedniego budynku. Było ich tutaj kilka, a ona wybrała dla nich ten jak najbardziej oddalony ode mnie. — Zajmują całe czwarte piętro. Poczekam tu na ciebie. — powiedział, a ja tylko bez żadnego powodu stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek. Chwilę później udałam się do wskazanego miejsca. Piętro czwarte. Było tutaj kilka par drzwi. Zapukałam do pierwszego z brzegu pomieszczenia.
Po kilku sekundach drzwi się otworzyły a ja ujrzałam Sameer' a we własnej osobie. Miałam tylko nadzieję, że chociaż odrobinę cieszy się z mojego widoku.

— Diano! Witaj, moja piękna. — szepnął i otworzył szeroko drzwi. Zrobił krok w moją stronę i przytulił mnie mocno. W pokoju poza nim, był jeszcze Wódz i Charlie.

— Toż to naprawdę ty. — szepnął podekscytowany Charlie i objął mnie równie mocno jak Samee. Byłam nieco zdziwiona.

— Nie jesteście źli? — spytałam marszcząc brwi.

— Nigdy nie byliśmy. Zawsze robiłaś to co trzeba było robić. Wiedzieliśmy, że tym razem jest tak samo. — odezwał się Wódz po czym podszedł i położył dłoń na moim ramieniu. Spuściłam lekko głowę.

— Tym razem nie wiem co robić. — szepnęłam trochę otępiałym głosem. — Utraciłam Steve'a. Był na mnie zły, za to, że pozwoliłam was uwięzić i od tamtej pory on... Nawet ze sobą nie rozmawiamy. — dodałam siadając na łóżku.

— Dlaczego to zrobiłaś? — spytał Charlie, a ja wróciłam pamięcią do tamtego dnia.

— Chciałam ją zabić. Wszystko szło zgodnie z planem, ale okazało się, że ona jest córką Aresa. To ona sprowadziła Steve' a z powrotem. I to ona decyduje o tym, czy będzie żył czy też nie. Tchnęła w niego życie i teraz gdy ona zginie, on również. — wyjaśniłam.

— I ty w to wierzysz? — spytał Sameer robiąc niedowierzającą minę.

— Nie ważne w co wierzę, liczy się tylko prawda. I musicie pomóc mi ją odkryć. Nie wiem jak, ale musimy to zrobić dla Steve' a. — powiedziałam z pewnością w głosie na co oni tylko pokiwali zgodnie głowami.

— Chcesz prosić o pomoc Chris' a i resztę dzieciaków? — spytał Wódz, a ja się przez moment zamyśliłam. Chciałabym, ale gdy wydzieliśmy się ostatnio gdyby mogli, zabiliby mnie wzrokiem.

— Potrzebujemy ich. Tylko, że nie będą chcieli mnie słuchać. — powiedziałam bez emocji. Bez słowa skierowałam się do wyjścia.

— Nie martw się tym. Załatwimy to. Ty wymyśl plan. Nie możemy tu długo zostać. Nie zapominaj, że to miejsce to tylko skrawek świata. Ludzie potrzebują twojej pomocy. Nie możesz utknąć tu na zawsze. — wyznał Sameer, a ja na moment przeniosłam myślami do Paryża. Do mojego biura. Wyobraziłam sobie Filipa, to on informował mnie gdy działo się coś złego. Teraz nie ma pojęcia gdzie jestem. Z czym się zmagam. Nikt tego nie wie.

Wonder Woman {ciąg dalszy} Where stories live. Discover now