Epilog

245 16 1
                                    

Diana

Spojrzałam dumnie na dziewczynę ubraną w niebieską sukienkę. Ciemne włosy były spuszczone luźno na jej plecy. Stała odwrócona tyłem.

Podeszłam do niej powoli i położyłam dłoń na jej ramieniu.

— Wszystkiego najlepszego, kochanie. — powiedziałam, a ona spojrzała na mnie z uśmiechem. Rozłożyła ręce i przytuliła mnie mocno.

— Dziękuję, mamo. — szepnęła odsuwając się nieco.

— To twoje ostatnie urodziny. Od tej pory nie będziesz się starzeć. Musisz przejąć moje obowiązki. Teraz ty jesteś nadzieją ludzkości. — wyznałam zakładając jej włosy za ucho.

— Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy płakać. — stwierdziła, a ja westchnęłam lekko patrząc jej w oczy.

— We wszystkim można dostrzec coś dobrego, ale i również coś złego. — powiedziałam zastanawiając się nad doborem słów.

— Czuję się tak, jakbym odebrała Ci życie. — wyznała dziewczyna z widocznym smutkiem.

— Przeciwnie. Przejęłaś po mnie dar nieśmiertelności. Ja natomiast dostałam szansę przeżycia wspaniałego życia razem z mężem i córką. Gdy się zakochasz, zdasz sobie sprawę, że miłość to wszystko co masz. Cieszę się, że umrę, bo nie mogłabym żyć bez twojego taty. — wyznałam z powagą, a ona kiwnęła głową. Wiedziałam, że rozumie.

— Coś mnie ominęło? — usłyszałam nagle głos męża, który właśnie wszedł do salonu.

— Nic takiego. — wyznała Samatha, a ja kiwnęłam lekko głową.

— Boże, jakie wy jesteście piękne. — wyznał Steve patrząc to na mnie to na naszą córkę. — Trudno uwierzyć w to, że jesteście moje. — dodał, a ja się zaśmiałam. — Mamy coś dla ciebie Sam. — wyznał i podszedł do dziewczyny. Podał jej małe pudełeczko, a ona natychmiast je otworzyła. W środku był kluczyk.

— Co to jest? — spytała dziewczyna, a mężczyzna wskazał ręką na okno. Ta podbiegła do niego szybko. Steve podszedł do mnie, przytulił i pocałował w czoło. — Boże. On jest piękny. Dziękuję. — powiedziała, a ja wiedziałam, że chodzi o samochód. Kupiłam go razem ze Stevem. — Kocham was. — szepnęła po czym przytuliła nas oboje. Staliśmy w ciszy przyglądając się córce. Była niesamowita. Piękna. Zdolna. I dobra. Teraz to w jej rękach leżał świat. Wiedziałam, że sobie poradzi. Poradzi sobie dlatego, że tak samo jak ja wierzy w świat. Wierzy w ludzkość.

Dziękuję wam kochani za wszystko

Ουπς! Αυτή η εικόνα δεν ακολουθεί τους κανόνες περιεχομένου. Για να συνεχίσεις με την δημοσίευση, παρακαλώ αφαίρεσε την ή ανέβασε διαφορετική εικόνα.

Dziękuję wam kochani za wszystko. Mimo, że to opowiadanie nie było jakimś hitem, cieszę się, że powstało. Pisanie tego sprawiało mi przyjemność, a przecież o to chodziło. ♥️♥️♥️ Pozdrawiam was gorąco! ♥️♥️♥️

Wonder Woman {ciąg dalszy} Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα