Rozdział 6: Wezwanie.

Start from the beginning
                                    

      Po kilku godzinach malowania czułam, jak moje ręce odmawiają posłuszeństwa, a pędzel wydaje się coraz cięższy. Hańba, będąc Shinobi, nie mam siły utrzymać głupiego pędzla. Nie przejmując się pochlapaniem podłogi, odrzuciłam pędzel do wiadra z farbą.
-Mam dość, idę do sklepu, ty dokończ resztę.- Fuknęłam, zirytowana zakładając ręce na piersi.
-Naprawdę moje towarzystwo przeszkadza Ci tak bardzo, że musisz uciekać do sklepu?- Zapytał Itachi, gdy tylko dosłyszał, że wybieram się do sklepu, a on ma dokończyć malowanie. Uśmiech moich kącików powędrował do góry, gdy tylko wyczułam w jego głosie nutkę rozbawienia. Więc tak pogrywa.
-Tak naprawdę mam zamiar się do Ciebie wprowadzić, dlatego tak chętnie pomagam ci przy remoncie. Ty możesz zostać w moim mieszkaniu, skoro je tak lubisz.- Odpowiedziałam, szybko wychodząc z posiadłości, a jedyne co zdążyłam dosłyszeć to głośny śmiech czarnookiego.

Do sklepu miałam zaledwie dziesięć minut szybkim krokiem, gdy tylko się w nim znalazłam, wyjęłam kartkę, notując, co będzie potrzebne, jakieś bibeloty typu talerze, łyżki czy widelce, mogę wybrać później. Itachi dał mi wolną rękę co do umeblowania domu, jedynie prosił o proste meble bez żadnych udziwnień. Chodząc pomiędzy regałami, zapisywałam alejkę i numer rzeczy, która mnie zainteresowała, by później Uchiha mógł łatwo odszukać i stwierdzić czy przypadła mu do gustu. W końcu to jego dom i on będzie w nim mieszkał.
W pewnym momencie wpadłam na Ino, która kilka kroków ode mnie przyglądała się drewnianemu łóżku.

-Oooo Wielkoczoła robisz zakupy dla tego twojego Uchiha?- Zapytała, uśmiechając się do mnie. Już ja dobrze znam te jej zaczepki, nie ze mną te numery.
-Co ? Ino Świnio? Wypuścili cię do sklepu? Nie wiesz, że zwierzęta nie powinny latać po sklepie? -Odparłam, także się uśmiechając.
-Ha dobre, światełko nie przygrzało za mocno wielki czoła? Wracając do tematu to, gdzie twój kochaś?
-Już ci mówiłam, on nie jest mój.- Fuknęłam, podpierając rękę na biodrze.
-Nie kłam, jest przystojny i jest Uchiha. Sama stwierdzałaś, że ma niezłe ciałko. A dobrze wiemy, jak na ciebie działają faceci z tego klanu. -Powiedziała, śmiejąc się, przeklinam dzień, w którym wybrałyśmy się z dziewczynami do baru. Za dużo im powiedziałam, a teraz małe france to wykorzystują.
-Ino! -Warknęłam, nerwowo się śmiejąc i rozglądając na boki czy przypadkiem Itachi nie wszedł do sklepu. Blondynka ignorując moje słowa, podeszła bliżej i wieszając się na mojej szyi, zbliżyła się do mojego ucha.
-No już dobrze przecież wiesz, że żartuje. Każdy wie, że twoje serce skradł młodszy Uchiha.- Wyszeptała, a następnie dodała już głośniej. -Nie widziałaś może Temari ? Właśnie pomagam jej w wyborze mebli do sypialni, jednak gdzieś mi zwiała.- Zapytała niebieskooka, a wymieniana wyżej dziewczyna, jakby wyczuwając, pojawiła się tuż przed nami.

-Sakura jak ja dawno cię nie widziałam. Kiedy po raz ostatni odwiedzałaś Sune, nawet nie wiesz jak cała nasza trójka, za Tobą tęskniła, Kankuro już nie może się doczekać, aż opowie ci o nowych trutkach, zaś Garra ciagle chwali twój oddział terapii dziecięcej.- Mówiła, w zwrotnym tempie nie dając mi nawet chwili na odpowiedź. W tym momencie do rozmowy, a raczej monologu wtrąciła się Ino.
-Temari ona nie ma czasu na odwiedziny, bo w jej głowę zaprząta Uchiha. - Powiedziała, nawet na nas nie spoglądając przy tym całą swoją uwagę, skupiając na jakieś nocnej lampce.
-Sasuke tu jest?- Zapytała, zdziwiona mieszkanka Suny, uważnie przyglądając się zielonookiej przyjaciółce.
-Błąd Itachi. - Odparła, prawie krzycząc Ino. Jak tak dalej pójdzie, to zaraz ją zabije, a przynajmniej poodcinam im języki.
-Dziewczyny!- Fuknełam, chcąc ukrucić ich żarty.

-Saki, ale to prawda, odkąd zamieszkał w naszej wiosce, zmieniłaś się, czyżby faktycznie to Itachi tak na ciebie działał? -Do rozmowy włączył się blondyn do tej pory stojący wraz z Hinata nieopodal, jedynie przysłuchując się rozmowie.
-Naruto; nie wiem, o czym mówisz. Poza tym, czy to jakiś dzień zakupów domowych?
-Uśmiechasz się.- Odpowiedział, całkowicie ignorując moją zaczepkę
-Przecież często to robię.
-Ale tak szczerze bez przymusu, dawno Cię takiej nie widziałem.
- Itachi i ja po prostu dobrze się dogadujemy.
-Hmm z kim się tak dobrze dogadujesz?- Zapytał mężczyzna stojący za mną, od razu rozpoznałam, kim owa osoba jest, a słowa Ino jedynie utwierdziły moje przekonania.
-O Itachi właśnie o tobie rozmawialiśmy, jak ci się śpi z naszą Sakurą?- Zapytała, puszczając mi oczko.
-Bardzo wygodnie, robi za wspaniałą kołdrę, gdy tak się rozwali.- Mruknął, chcąc mi dokuczyć, dobrze wiedziałam, do czego zmierza i wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści.
-Nie musiałabym robić za kołdrę, gdybyś mnie posłuchał i spał na podłodze.
- Ale podłoga jest twarda, a ja jestem stary i mam problemy z krzyżem
-Kłamca!- Wydarłam, się na cały sklep wskazując palcem na mężczyznę, na co reszta znajomych się roześmiała.
-Haha no dobra koniec tego, a tak poważnie słyszałam, że dzielnica Uchiha w końcu zaczyna normalnie wyglądać, ile jeszcze potrwają remonty.- Zapytała, Temari zmieniając temat. Jako jedyna stanęła po mojej stronie, nie nabijając się z moich relacji z czarnookim.
-Myślę, że do końca lipca wszystko będzie gotowe.
-Czyli został niecały miesiąc. - Odparła, porozmawialiśmy jeszcze chwilę, całkowicie zapominając o wcześniejszych wygłupach, a następnie ówcześnie się żegnając, każdy odszedł, zajmując się własnymi sprawami.

Właśnie wracałam do mieszkania, gdy moją drogę zastąpił jeden z wysłanników Hokage.
-Pani Haruno, Hokage-sama wzywa Panią do gabinetu.- Oznajmił mężczyzna, po chwili znikające w klubie dymu. Nie mając wybory, udałam się w stronę siedziby Tsunade-Sama.
Gdy tylko stanęłam przed drzwiami do pomieszczenia, zapukałam, a po usłyszeniu doniosłego "Wejść." od razu przekroczyłam progi pomieszczenia.
-Wzywałaś mnie Tsunade- sama?
-Tak Sakura, usiądź- Powiedziała moja mentorka, pokazując ruchem ręki krzesło. Posłusznie usiadłam na wskazanym miejscu, czekając na informację.
-Mam dla ciebie misję. Wiem, że jesteś zapracowana, jednak zostałam poproszona o wybranie właśnie ciebie.
- Misja jest tylko dla mnie czy ktoś jeszcze będzie mi towarzyszył?
- Tak, właściwie większa ilość ninja nie będzie potrzebna, możesz wybrać sobie jednego towarzysza. Jutro z rana wyruszacie do Suny. Gara prosi o pomoc.

       Od kilku godzin mężczyzna przebywający w gabinecie nerwowo stukał palcami w biurko. Był wściekły na towarzysza, który już dawno powinien zjawić się i zdać mu nowe informacje na temat różowowłosej kobiety. Po upłynięciu kolejnych minut można było dosłyszeć ciche skrzypienie drzwi, z których wyłoniła się postać mężczyzny.
-Sasuke. - Zaczął, jednak niedane mu było skończyć.
-Co tak długo? Ile mam na Ciebie czekać? Masz jakieś nowe wieści?- Czarnowłosy właściciel gabinetu, zasypał pytaniami młodego osobnika. Na co ten od razu pokiwał.
-Haruno wyrusza na misje. Hokage dziś ją wezwała do gabinetu, udało mi się posłuchać jednak nie wiele. Wiem tylko tyle że wyrusza do Suny. -Mężczyzna zdał relacje, a już po chwili w pomieszczeniu można było dostrzec łobuzerski uśmiech Sasuke.
-Śledź ją przez cały okres misji. Dowiedz się ile, pozostanie w Sunie, czy podróżuje sama, czy z partnerem. Chce wiedzieć wszystko, gdzie robi postoje, ile śpi, co je.

____
Przepraszam za moją nie obecność.

Ja wiem, że jest dużo Itasia w opowiadaniu, ale to naprawdę potrzebne do całej fabuły z Sasusaku, uwierzcie mi, warto poczekać.

    

|Sasusaku| Każdy Kwiat Rozkwita.Where stories live. Discover now