*16*

413 39 5
                                    

Dziękuję nee-chan, jesteś najlepsza! :*


Tego dnia Jurij chciał pokazać Victorowi swoją Agape, był pewien, że tym razem platynowłosy nie będzie miał powodu do ciągłego czepiania się i krytyki. Co prawda nadal miał mieszane uczucia, co do swojej wygranej, im dłużej przebywał w towarzystwie rodziny Katsuki, tym więcej pewności nabierał, że jednak może jego braciszek powinien tu zostać na dłużej. W wściekłości wykrzyczał, że chce, żeby Nikiforov z nim wrócił, bał się jak cholera, że pozostawiony tu sam sobie, zrobi coś głupiego i nie będzie miał go kto na czas uratować, tak przynajmniej wtedy myślał. Był świadom, że Victor jest zamknięty w sobie i uparcie odmawia sobie uczuć i nie wierzy w nie, a już szczególnie w miłość, ale patrząc na to jakim głębokim uczuciem darzył go Yuuri...

Plisetsky miał nadzieję, że uparty Rusek w końcu się podda i zakocha. Liczył, że ktoś w końcu będzie w stanie zbliżyć się tak naprawdę blisko do Victora, który chowając się za swoimi wyimaginowanymi murami zawsze był sam, nawet on i Yakov nie potrafili tak blisko do niego dotrzeć. Niby będąc wielokrotnym mistrzem i żywą legendą łyżwiarskiego światka ma zebrany wokół siebie spory tłumek fanów i nie tlyko, ale jak to zazwyczaj bywa im większy tłum ludzi Cię otacza, tym bardziej samotny się czujesz. Tu nigdy nie było miejsca na ckliwe uczucia, liczyły się znajomości i wygrana, być może z zewnątrz to wszystko wyglądało idealnie, ale świat sportowców i rywalizacji bywa naprawdę brutalny, a każdy może liczyć tylko na siebie.

Dlatego najbardziej, cieszyła Jurija relacja Victora z Hiroko i resztą rodziny, śmiało mógł powiedzieć, że ta nadopiekuńcza kobieta traktuje ich obu jak swoje własne dzieci. To tym bardziej mogło wyjść na dobre Victorowi, któremu nigdy nie było dane czuć matczynej miłości i rodzinnego ciepła, a tu miał większe fory niż rodzony syn Państwa Katsukich. Mimo swojego młodego wieku Jurij wiedział, że droga jaka czeka jego braciszka do wyjścia na prostą jest długa i mozolna, pełna wybojów i potknięć, a więcej wszystko mogło pójść nie tak jak powinno. Już on wiedział jaki Victor potrafi być delikatny i wrażliwy, ale czy Yuuri to wiedział? Tego już nie był pewny.

Tak samo nie miał pojęcia jak brunet zareaguje, kiedy dowie się o wkurwiającej Plisetskiego przypadłości platynowłosego, co jeśli nie będzie potrafił tego zrozumieć i w panice odtrąci od siebie Nikiforova, który zapewne stoczy się po równi pochyłej na samo dno, och o ile już tam nie był. Mimo tego, że Victor bardzo starał się to ukryć blondyn zauważył, że nawet jeśli to był krótki pobyt to Victor zdążył się już przywiązać do Yuuriego i łączyła ich bardzo dziwna relacja. Wstyd było Jurijowi się przyznać, że tak wiele nadziei pokłada w jakimś beznadziejnym prosiaku, co jeśli ten chce Nikiforova tylko po to aby się wybić i zrobić karierę? Ale z drugiej strony czy byłby w stanie udawać tak długo, tak głębokie uczucia? Przecież wszystko zaczęło się od tego feralnego bankietu. Wszystkie te myśli skłębione w młodej głowie Plisetskiego nie pozwalały mu na odpoczynek, nawet zmartwiony jego zachowaniem Otabek miał wątpliwości, co do tego wyjazdu i był zdania, że jednak Jurij nie powinien był się wtrącać.

- Nie Otabek nie mogę jeszcze wrócić, nie mogę Ci powiedzieć i tak byś nie zrozumiał – z tymi słowami Jurij zakończył połączenie zawieszając się na chwilę, nie lubił się kłócić z swoim hmm czy mógł go już nazywać chłopakiem? Przecież nie padał żadna deklaracja, ani od jednego, ani drugiego, chociaż z drugiej strony... cholera mało mam na głowie???? Wściekał się blondyn.

- Co tam Jurio? – z zamyślenia wyrwał go głos Katsukiego.

- Nic, spadaj. Albo nie, chodź idziemy na lodowisko, biegiem oczywiście.

- Yhm, a Victor nie idzie dziś z nami?

- Będzie później – uciął krótko Jurij, dobrze wiedział, dlaczego Victor nie może przyjść, ale Yuuri nie musiał tego wiedzieć, przynajmniej jeszcze nie. Szybko uporali się z dotarciem na lodowisko, tam Katsuki znów próbował podjąć temat, trochę się martwił, bo Nikiforov musiał wrócić bardzo późno albo wcale.

Make me feel something  //Victuuri\\Where stories live. Discover now