*8*

607 46 17
                                    

Standardowo przepraszam za błędy i miłego czytania :)

Nee-chan tak żeby rozbudzić Twój apetyt, bo tak jak Ci obiecałam na następny będziesz musiała poczekać :*


Po incydencie w pokoju Nikiforova obaj mężczyźni nabrali do siebie trochę dystansu. Nie do końca świadomie starali się unikać sytuacji sam na sam. W pierwszy dzień Yuuri pokazał platynowłosemu Ice Castle, niestety sam nie mógł wejść na lód, dlatego zostawił Victora i poszedł pobiegać. Jednak przed tym przedstawił swojego nowego trenera przyjaciołom i właścicielom lodowiska. Co oczywiście ich zszokowało, jednak zdecydowanie postanowili wspierać obu i udostępnić lodowisko, kiedy tylko będą sobie tego życzyli. Nie obyło się bez wylewnych gratulacji i masy zdjęć i filmików autorstwa „małych maniaczek" Nishigori.

Ich dnie pomału zmieniały się w rutynę Victor większość dnia spędzał na lodowisku, a Yuuri ćwiczył, biegał, albo uczestniczył w prywatnych lekcjach u Minako.

Widywali się rano na śniadaniu, kiedy to trener dawał swojemu podopiecznemu wskazówki odnośnie treningów i ćwiczeń na dany dzień, co codziennie obserwowała ich Hiroko. Z pozoru wszystko wyglądało normalnie, dlatego nikt nie domyślał się nawet, że coś może między nimi być nie tak. Yuuri uważnie słuchał zaleceń, stosując się do nich zaraz po skończeniu posiłku. Victor z kolei wolnym krokiem udawał się na lodowisko, gdzie przez większość czasu jeździł bez celu po tafli. Tylko Yuko miała pewne podejrzenia, ale nie chciała się wtrącać w sprawy przyjaciela i jego trenera.

Nikiforov co raz bardziej zagłębiał się w swoją depresję, nie tego spodziewał się po wyjeździe do Hasetsu. Co prawda sam nie wiedział, na co liczył, ale nie spodziewał się, że zostanie całkiem sam, nie był przygotowany na, no właśnie nawet nie był w stanie określić co to było... Odrzucenie? Nie do końca, ale tak właśnie się czuł porzucony niczym nikomu nie potrzebna rzecz. Nie było ani upierdliwego Yakova, ani wiecznie wściekłego Jurija. Ten pierwszy zapewne nawet nie chciał z nim rozmawiać, a ten drugi siedział w Kazachstanie u Otabeka.

Cichy głos w jego głowie, mówił mu, że tak naprawdę to liczył na pomoc. Z jednej strony zdawał sobie sprawę, że Yuuri mógł nie pamiętać, tego co mówił, ale po cichu liczył, że tym razem to była prawda i że naprawdę ktoś był w stanie do pokochać i co za tym idzie, może ktoś go w końcu zaakceptuje. Nie przecież na to nie ma szans, Victor nie potrafił patrzeć na siebie w pozytywach, czuł, że jest beznadziejny, okropny, nawet jeśli z wyglądu nie wydawał się taki zły to jego wnętrze... no właśnie jakie wnętrze, przecież w nim nic nie ma jest pusty, do niczego, a jedyne co potrafi odczuwać do ból. W tym momencie bolało go wszystko, życie było dla niego za ciężkie, znów każdy dzień był walką o przeżycie. Palił co raz więcej, ciął się co raz częściej co raz bardziej czują wstręt do samego siebie. Może powinien ze sobą skończyć, zebrać się na odwagę. Z jednej strony chciał zniknąć, ale z drugiej bał się targnąć na swoje życie. Wciąż niemo wołał o pomoc. Jednak nikt nie mógł go usłyszeć. Zbyt daleko odepchnął od siebie wszystko i wszystkich, zostały mu tylko łyżwy zawsze mu wierne, tylko one dawały mu wytchnienie i ukojenie. Podczas jazdy nie odczuwał tego pochłaniającego go bólu, czuł się wolny i taki lekki. W swoich oczach zmieniał się nie do poznania, jakby był innym człowiekiem. Jakby to on niego zależało cale swoje marne życie spędziłby na lodowisku.

Yuuri swoją frustrację na siebie i swoją głupotę wyładowywał ćwicząc intensywnie i katując swoje zmęczone już mięśnie. Nie chodziło mu już tylko o wrócenie do formy, ale przede wszystkim chciał wrócić na lód. Czuł, że wtedy będzie mógł być bliżej Victora, może wtedy ten przestanie go ewidentnie unikać. Poniekąd był rozdarty między przerażającym go pożądaniem, przytłaczającym go uczuciem chęci posiadania Victora na wyłączność, a z drugiej strony jednak bał się, co jeśli Nikiforov go nie chce, jego i tych głupich uczuć jak to określił, może przyjechał tu tylko faktycznie po to aby go trenować. Chaos w jego głowie narastał, kłębiło się tam, co raz więcej niepożądanych myśli. Z niespotykaną dla niego złością rzucił mokrym od potu ręcznikiem z kąt siłowni, pokręcił zrezygnowany głową i pomyślał:

Make me feel something  //Victuuri\\Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt