*7*

692 45 9
                                    

Z góry przepraszam za błędy i miłego czytania :)

Nee-chan łap w nagrodę ❤❤❤

*Mileiyu




Victor wyjeżdżając do Japonii zostawił wszystko za sobą. Nie mógł wykrzesać z siebie wystarczająco dużo energii, aby podołać przygotowaniom do kolejnego sezonu. Nawet, jeśli miał już ułożone programy, to nie potrafił się zmusić do tego, by brać czynny udział w całej otoczce, jaka towarzyszyła zawsze występom łyżwiarskim. Nie było mowy, żeby Yakov pozwolił mu tak po prostu odejść, nie było to łatwe pożegnanie, ale Nikiforov nie mógł inaczej.

Teraz stojąc na zewnątrz, patrząc w gwiazdy znów z papierosem, przypominał sobie ostatnią rozmowę z swoim byłym już teraz trenerem:

- Vicia zastanów się jeszcze raz!!! Co ty chcesz zrobić, przecież to szaleństwo!?

- Nie Yakov, nie masz racji. Szaleństwem byłoby tu zostać. Nie rozumiesz ja już nie daję rady, z każdym dniem jest co raz gorzej!? Muszę zmienić otoczenie, albo oszaleje!!!

- Dobrze to zrób sobie przerwę parę tygodni i wróć! Oboje wiemy, że jak teraz odejdziesz to nie będzie już powrotu!? Czyżbyś już zapomniał ile znaczą dla Ciebie łyżwy!!! – Feldsman pomału tracił już cierpliwość. Bał się nie tyle o karierę podopiecznego, co o niego samego. Brak intensywnych treningów z ukochanymi łyżwami mogłyby popchnąć Victora do ostateczności. Jako jedna z nielicznych osób, które platynowłosy w ogóle dopuszczał do siebie, miał świadomość, że na obecną chwilę tylko łyżwy były w stanie utrzymać przy życiu jego ukochanego syna – jak to nazywał Nikiforova w myślach.

- Starczy tego Yakov przecież nie rezygnuję z łyżew! – Victor czuł się osaczony przez trenera – Byłeś najlepszym trenerem jakiego miałem, co więcej zawsze byłeś lepszym ojcem niż on. Ale od dawna już jestem dorosły i mogę robić co mi się żywnie podoba. Nie ważne co powiesz i tak pojadę do niego i mimo, że we mnie nie wierzysz i tak zostanę jego trenerem!

- Jak chcesz temu podołać?! Sam ze sobą nie potrafisz sobie poradzić!? Co powiesz mu od tak o wszystkim?! Co zrobisz jak zobaczy Twoje blizny?! Czy ten chłopak tyle dla Ciebie znaczy?! – Nikiforov miał dość, nie chciał się więcej kłócić.

- Starczy tego Yakov. Nie będę się z Tobą kłócić, a co do Yuuriego to nie nic dla mnie nie znaczy. Chociaż w łóżku jest całkiem niezły. Coś mnie do niego ciągnie nie potrafię tego wytłumaczyć logicznie. A teraz wybacz, ale zaraz mam samolot. – z tymi słowami Victor ucałował swojego trenera w policzek i obracając się na pięcie wsiadł do taksówki, która miała go zawieść na lotnisko.

- Vicia ty... - Feldsman poddał się, miał tylko nadzieję, że to się nie skończy źle dla jego podopiecznego.

***

Victor otrząsnął się z rozmyślań, nie mógł, naprawdę nie mógł inaczej. Czuł, że w swoim pustym mieszkaniu się dusi, musiał wyjechać. Do tego obsesyjnie więc pragnął ciała Yuuriego, chciał ponownie poczuć to ciepło jakie od niego biło, znów chciał czuć tą tak barwną paletę uczuć jaką dostarczył mu brunet.

- Ahh... tylko jak to zrobić, przecież nie mogę od tak zaciągnąć siłą do łóżka... - mówił do siebie platynowłosy. Nagle drzwi gwałtownie się otwarły, a w nich pojawiła się Mari, która od razu odpaliła papierosa:

- O tu jesteś, Yuuri Cię szuka, mama zrobiła kolację. Poza tym nie wiedziałam, że sportowcom wolno palić – rzuciła panna Katsuki, na co Victor zaśmiał się nerwowo.

- Oj no i masz mnie, a i tak co ze mnie za sportowiec w tej chwili.

- Hmm... już żałujesz?? Posłuchaj, ja wiem, że obaj jesteście dorośli, ale nie skrzywdź go dobrze?? Jest jaki jest, ale to mój brat, wiem o tym że on Cię od zawsze podziwiał, ciągle tylko paplał Victor to, Victor tamto. Tak długo jak on będzie szczęśliwy, ja nie będę miała nic przeciwko.

Make me feel something  //Victuuri\\Where stories live. Discover now