16."Ty mi jesteś Chloe."

355 30 14
                                    

- Mojej narzeczonej - po tych słowach totalnie mnie zamurowało. Nie miałam pojęcia co odpowiedzieć aż w końcu samo nawinęło się pytanie.
- Jak to się stało?
- Drobna stłuczka... wszystko po niej było dobrze przez następne trzy dni aż umarła. Nie wykryli u niej tętniaka...
- Stłuczka? - przełknęłam głośno ślinę przypominając sobie o ostatniej stłuczce chłopaka.

Niall spojrzał się na mnie, po czym się lekko uśmiechnął.

- Wracajmy już do domu, proszę - jedyne, na co było mnie stać w tym momencie, to było zwykłe kiwnięcie główny.

Złapałam Nialla za ramie i razem powędrowaliśmy w stronę Dylana, a potem prosto do samochodu. Żaden z chłopaków się nie odzywał ani słowem. Usiadłam z tylu puszczając Nialla na przód. Dylan co chwile zerkał na mnie w lusterku. Atmosfera była bardzo niezręczna ale nie miałam do niczego w tym momencie głowy. Jedyne o czym myślałam to, to co Niall mi powiedział na cmentarzu. Miał narzeczoną...

Kilka minut później, może godzin, nie jestem pewna. Znaleźliśmy się na podjeździe, przed naszym domem. Podziękowałam Dylanowi za pomoc, na co on szepnął mi abym uważała na Nialla. Weszłam na werandę i kiedy miałam otwierać drzwi Niall złapał mnie za nadgarstek.

- Nic im nie mów - spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskiemi oczami aż poczułam się w pewien sposób przytłoczona. Kiwnęłam głową i weszłam do domu. Nasze rodzeństwo, słysząc dźwięk otwieranych drzwi, wpadło do wiatrołapu niczym huragan.
- Niall! Gdzieś ty się podziewał do cholery?! - krzyknął, wyraźnie zdenerwowany Greg.
- Byłem u Dylana - wzruszył ramionami.
- Czy ty wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy? - tym razem zabrała głos Denise.
- Ta, niepotrzebnie - jak gdyby nigdy nic wyminął nas wszystkich i poszedł na górę.

Zdjęłam ostrożnie buty i poszłam do swojego pokoju na poddaszu. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i wskoczyłam do łóżka. Przewracałam się tak z boku, na bok aż w końcu zasnęłam.

***

Następnego dnia Niall wrócił do swojego stanu sprzed kilku dni. Do nikogo się nie odzywał i był jeszcze bardziej smutny niż wcześniej. Postanowiłam, że dla dobra chłopaka pogadam z Denise i Gregiem. Jak postanowiłam, tak tez zrobiłam. Zaraz po obiedzie, na który oczywiście Niall nie zszedł, zaczęłam rozmowę.

- Możemy pogadać? - zapytałam niepewnie.
- Jasne słońce. - odpowiedziała moja siostra, uśmiechając się.
- Chodzi o Nialla... - uśmiech z jej twarzy zszedł, po czym wymieniła się spojrzeniami ze swoim przyszłym mężem.
- A co z nim? - zapytał tym razem Greg.
- Nie może się dowiedzieć, że wam o tym mówię ale znalazłam go wczoraj z Dylanem, na cmentarzu... - Greg westchnął zrezygnowany.
- Miałem nikłą nadzieje, że to już się skończyło - Przygryzłam wargę.
- Chloe mogłabyś zostawić nas samych? - Kiwnęłam głowa i wyszłam z pomieszczenia zwanego jadalnią.

***

NIALL

Leżałem w swoim pokoju przykryty kołdrą aż po samą głowę. Nagle bez pukania wparowała Chloe, jak gdyby nigdy nic.

- Wstawaj leniu od siedmiu boleści! - krzyknęła i zaczęła ściągać ze mnie kołdrę.

Opornie jej to szło, ponieważ byłem silniejszy i po chwili zrezygnowała.

- Niall, błagam cię.
- Chloe wyjdź stąd.
- Dylan urządza imprezę i na nią się wybieramy - Westchnąłem zrezygnowany.

Wiedziałem, że jestem na straconej pozycji bo Chole nie da mi spokoju. Odkryłem się, a na buzi dziewczyny momentalnie zagościł wielki, szczery uśmiech. Mimowolnie sam się uśmiechnąłem. Wstałem, po czym ubrałem się i razem z dziewczyną udawałem się samochodem do Dylana.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, jak się mogłem spodziewać wszędzie kupa samochodów. Obojętny na zdanie mojego przyjaciela perfidnie wjechałem mu na trawnik i tym sposobem mieliśmy najlepsze miejsce parkingowe. Bez słowa opuściliśmy samochód i weszliśmy w sam środek imprezy. Złapałem dziewczynę za dłoń i udałem się do kuchni, po czym złapałem za butelkę wódki i nawet nie fatygują się żeby wlać ją do kubeczka, napiłem się z gwinta. Gorycz zalała moje gardło, a ja skrzywiłem się przez co Chloe się zaśmiała. Nie skomentowała tego, wiedziała, że potrzebuje chwili luzu, odreagowania.

Takim sposobem godzinę później byłem już zlany. Chloe bacznie mnie pilnowała żebym nie zrobił niczego głupiego, za co szczerze byłem jej wdzięczny.

Momentalnie poczułem jak wszystko wraca. Wiecie chyba, co mam na myśli...

Wybiegłem na zewnątrz i wyrzygałem się w jakieś kwiatki.
Oczywiście Chole zaraz znalazła się obok mnie.

- Nic ci nie jest? - zapytała zatroskanym głosem.

Spojrzałem na nią i zilustrowałem ją wzrokiem. Nie dość, że była piękna to w dodatku miała tez piękny charakter.

- Ty mi jesteś Chloe.
- Co masz na myśli? - przełknąłem głośno ślinę.
- Robisz ze mną coś czego nikt dotąd nie potrafił zrobić.
- Możesz jaśniej?

Momentalnie czarne mroczki pojawiły mi się przed oczami, a jedyne co pamiętam ostatnie to jej głos krzyczący moje imię.

Him; horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz