11."Czy to jest czas żeby rzec przepraszam?

595 50 21
                                    

Obudziłam się przez nagły ból głowy. Złapałam się za skronie, które niesamowicie pulsowały. Czuję, że zaraz głowa mi eksploduje. Wstałam ze schodów, na których zasnęłam przytulona do barierki i poszłam do kuchni bo tam zazwyczaj każdy trzyma leki, prawda? Zaczęłam szperać po szafkach. Większość z nich była pusta. Kiedy w żadnej nic ciekawego nie znalazłam zsunęłam się w dół, przyciągnęłam nogi i schowałam w nich głowę. Ten ból był nie do wytrzymania.'

- Kac? - nie musiałam podnosić głowy, aby sprawdzić kto to. Dobrze znałam ten głos.
- Umieram - wyszeptałam cicho, każdy dźwięk, nawet najmniejszy nasilał ból.
- Chodź.

Niall pomógł mi wstać, po czym zaprowadził mnie na górę do łazienki. Posadził mnie na sedesie i zaczął szukać czegoś w szafce pod zlewem. Wyjął plastikowy kubek, do którego nalał wody z kranu oraz jakieś tabletki, najprawdopodobniej przeciw bólowe. Nagle poczułam jak coś podchodzi mi do gardła. Zsunęłam się z sedesu, podnosząc szybko klapę od niego i zwymiotowałam. Niall złapał za moje włosy związując je gumką. Zabrałam blondynowi leki i wodę, po czym bez chwili zastanowienia połknęłam je popijając wodą.

- Lepiej? - zapytał, a w jego głosie można było wyczuć coś jak troskę? Czy to w ogóle możliwe?
- Trochę - szepnęłam.

Zanim wyszliśmy z łazienki zdążyłam zwymiotować jeszcze dwa razy. Chociaż w sumie nie wiem czy można było to nazwać wymiotami.
Niall zaprowadził mnie do mojego pokoju na poddaszu, gdzie na szczęście nikogo nie było. Po wejściu do pokoju opadłam na łóżko. Zaczęłam zdejmować ubrania, aż zostałam w samej bieliźnie, po czym opatuliłam się kołdrą. Po chwili poczułam jak materac się ugina.

- Co ty robisz? - szepnęłam cicho.
- A nie widać?

Niall przysunął się bliżej mnie, po czym zaczął masować moje skronie. Poczułam chwilową ulgę, a chwile później zasnęłam.

***

- Chloe - poczułam jak ktoś potrząsa moim ramieniem.
- Jeszcze chwila Niall - wymruczałam.
- Skarbie to ja, Kate - zachichotała.

Zmieniłam pozycje na siedząca i zilustrowałam twarz mojej siostry.

- Co ty tu robisz? - zmarszczyłam brwi.
- Tymczasowo mieszkam. Z resztą tak jak ty - ponownie zachichotała.
- Naćpałaś się czegoś? Błagam zmień dilera - wybuchła śmiechem.

Czemu ją tak wszystko śmieszy?

Złapała za moje dłonie i spojrzała mi w oczy.
- Jestem w ciąży siostrzyczko.
- Aaaaa gratulacje - udałam całkowicie zaskoczoną jej wiadomością, no bo przecież Niall wcale nie powiedział mi tego wcześniej, wcale.
- Ubierz się i zejdź na dół - posłała mi ciepły uśmiech i wyszła.

Wstałam i zabrałam z szafy czarne rurki oraz bordową bluzę z kapturem, którą pewnego dnia zabrałam blondynowi z szafy... Ubrałam się, umyłam i zrobiłam lekki makijaż. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Zwinnym krokiem zeszłam na dół, gdzie wszyscy siedzieli już przy stole zajadając się naleśnikami.

- Jak kac? - zapytał Greg, a ja zmierzyłam go marszcząc przy tym brwi.
- Oh przestań, daj dziewczynie spokój - przewróciłam oczami i usiadłam do stołu.

***

- Nelson! Czekaj! - mimowolnie przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Co to miało być?

Blondyn przyspieszył kroku, dzięki czemu teraz szedł ze mną w ramie w ramie.

- Jesteś zła? - złapał za mój nadgarstek i obrócił mnie w swoją stronę tym samym przeszkadzając mi w dalszej drodze.
- Nie, raczej zawiedziona - westchnęłam.

Szczerze? Było mi przykro przez to co zrobił. Może lekko wyolbrzymiałam ale ta kolacja była dla mnie w pewien sposób czymś ważnym.

- Loe... - przerwał na chwile usilnie się nad czymś zastanawiając, po czym zanucił. - CZY TO JEST CZAS ŻEBY RZEC PRZEPRASZAM? BO BRAKUJE MI WIĘCEJ NIŻ TWOJEGO CIAŁA.

Uśmiechnęłam się mimowolnie. Nie potrafiłam się na niego długo gniewać.

- Okey, niech będzie ale teraz daj mi już spokój - blondyn pokiwał tylko głową, po czym oddalił się w przeciwną mi stronę.

Odetchnęłam z ulgą. Huh, pewnie zastanawiacie się co takiego mógł zrobić ten uroczy blondasek, prawda? No cóż, podczas gdy ja umierałam z powodu kaca nasz blondynek odwołał w moim imieniu kolacje z Kolem. Także teraz... to znaczy zaraz spróbuje to wszystko odkręcić.

Po kilku minutach wędrówki dotarłam pod szpital, w którym pracował szatyn. Wystalkowalam w internecie, że dzisiaj przyjmuje do piętnastej, a jest dziesięć po piętnastej, więc zaraz powinien wyjść z budynku. Nie myliłam się. Chwile później tak tez się stało. Podbiegłam do chłopaka i przytuliłam go od tylu.

- Kto jest najlepsiejszy na świecie i nie gniewa się na Chloe? - zachichotałam.
- Podejrzewam, że ja - szatyn również zachichotał.
- Czy to jest czas żeby rzec przepraszam? - zanucilam przez co Kol się zaśmiał.
- To może obiad w ramach rekompensaty? - odsunęłam się od chłopaka i zmierzyłam go podejrzliwie wzrokiem.
- A co na to twoja dziewczyna?
- Jakoś wcześniej ci nie przeszkadzała - uśmiechnął się ukazując swoje śnieżnobiałe proste zęby.

Chyba się rozpływam.

- Fakt - stwierdziłam, po czym przygryzłam wargę.
- Ale to dobrze - zmarszczylam brwi.

Że co proszę?

- Bo nie istnieje - szatyn wybuchł śmiechem, na co ja strzeliłam sobie z otwartej ręki w twarz.
- No chodź - objął mnie ramieniem i zaczął iść w tylko sobie znanym kierunku.

***

- A pamiętasz kiedy obsmarowaliśmy Polly Shey majonezem?
- Nawet mi tego nie przypominaj!

Od godziny siedzieliśmy w jakiejs kawiarence w centrum, wspominając stare czasy i śmiejąc się w niebogłosy.

- Od tego śmiechu brzuch mnie rozbolał - wykrzywiłam usta w dziwnym grymasie, co dodatkowo rozbawiło szatyna.
- Uwielbiam cię Chloe, wiesz? - powiedział przez śmiech, który ani na chwile nie chciał go opuścić.
- Pfff najpierw zacznijmy od tego jak można mnie nie uwielbiać?
- Fakt. Czasami żałuje, że nie pojechałem wtedy za tobą tylko zostałem - zatrzymałam na chwile oddech i przełknęłam głośno ślinę.

Wbrew pozorom jestem trochę szokowana jego wyznaniem. Czyżby on nadal coś do mnie czuł?

- Spokojnie - roześmiał się. - Wiesz...

Nagle drzwi z nie małym hałasem otworzyły się, a w nich kto?

Lucas...

- Chloe - podbiegł do mnie prawie przy tym przewracając się.
- Lucas? Co ty tu robisz?!
- Niall jest w szpitalu, miał wypadek...

Him; horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz