8."Nawet sobie nie wyobrażasz do jakiego stanu mnie doprowadzasz, Loe."

682 56 4
                                    

  Stałam przy jeziorze okryta kocem, wpatrując się w odbicie księżyca. Wieczór był dość chłodny jak na lato.

- Ej Chloe dołącz do nas! - nawoływał mnie Louis.

Uśmiechnęłam się i ruszyłam w ich stronę, usiadłam obok nawołującego mnie wcześniej chłopaka, który uśmiechał się od ucha do ucha, co było bardzo podejrzane i z lekka niepokojące.

- Louis dobrze się czujesz? - byłam lekko zmartwiona jego zachowaniem, ponieważ dzisiaj rano był naburmuszony i na wszystkich krzyczał. A teraz? Teraz siedzi szczęśliwy obok mnie, a uśmiech nie schodzi mu z twarzy.

- Wręcz wspaniale!
- Czy powinnam pytać, jaki jest tego powód? - zapytałam niepewnie, bojąc się, że wróci Louis z rana i zacznie krzyczeć za moją dociekliwość.
- Harry przyjeżdża.
- Um okej, kim jest Harry? - chłopak spojrzał na mnie, marszcząc przy tym brwi, przewrócił oczami i odszedł w stronę namiotów.

Okej to było bardzo dziwne i niegrzeczne z jego strony.

Opatuliłam się ciaśniej kocem i przesunęłam w stronę Lucasa. Oparłam się głową o jego ramię i pogrążyłam wzrok w płomieniach palącego się ogniska.

- Wiesz Chloe... - zaczął chłopak, lecz po chwili przerwał, zastanawiając się zapewne, jak dobrze dobrać słowa.
- Po prostu to wyrzuć z siebie.
- To głupie, może nawet bardzo głupie, ale muszę ci coś wyznać o Niallu — podniosłam głowę z ramienia Lucasa i spojrzałam na niego, marszcząc brwi.

- Ej, ej gołąbeczki koniec tego dobrego! - Louis usiadł pomiędzy nami i objął nas ramieniem.

Przewróciłam oczami, serio Louis? Akurat w takiej chwili?

- Dokończymy tę rozmowę później Chloe, dobrze? - kiwnęłam głową.

Chłopak wstał, uśmiechnął się do mnie i odszedł.

- O co chodzi? - zapytał zdezorientowany Louis.
- Może bym wiedziała, gdybyś tu nie wparował debilu — przewróciłam oczami, po czym wykonałam ten sam ruch co Lucas chwilę wcześniej.

Westchnęłam, stojąc przed namiotem, a chwile później usłyszałam muzykę, która z sekundy na sekundę stawała się coraz to głośniejsza. Chwile później na teren naszego tak zwanego obozowiska zajechał samochód, bardzo mi znajomy samochód. Jak można się domyślić, to był Niall.

- Przywiozłem piwo! - wywrzeszczał.
- Po jaką kurwę nam więcej piwa skoro jutro wyjeżdżamy? - to były moje pierwsze słowa skierowane do blondyna po ostatniej nocy.

Niall odwrócił się w moją stronę, po czym zilustrował mnie wzrokiem i się uśmiechnął.

- A po jaką kurwę ci koc skoro mamy jakieś 30 stopni? - przewróciłam oczami i postanowiłam zakończyć tę bezsensowną rozmowę, która nie miała sensu, zważając na fakt, iż Niall całkowicie inaczej zachowywał się przy towarzystwie, niż kiedy jesteśmy sami.

Nagle Liam dotknął mojego czoła, w wyniku czego przez moje ciało przeszedł krótki nieprzyjemny dreszcz.

- Chloe jesteś rozpalona. - zmarszczyłam brwi.

Co?

Niall pokonał dzielącą nas odległość i chwile później przykładał swoją dłoń do mojego czoła.

- Cholera.

Mogłabym przysiąc, że przez chwile widziałam w jego oczach zmartwienie.

- Co tu się dzieje? - chwile później do naszego kolka dołączyli Louis wraz z Amandą.

- Jadę z Chloe do szpitala. - stwierdził Louis, na co Niall przekręcił tylko głową.
- Jesteś po alkoholu, ja ją zabiorę — przełknęłam głośno ślinę, przez co oczy wszystkich zostały skierowane na mnie, a na twarzy blondyna wkradł się zadowolony uśmiech.
- Ale Niall! Mieliśmy planyyyyy! - przeciągnęła Amanda bardzo niezadowolona z mojej nagłej choroby.
- Nie obchodzi mnie to. - Wzruszył ramionami, po czym spojrzał na mnie. - Pakuj się do samochodu — dodał po chwili.

Kiwnęłam głową i zajęłam miejsce pasażera z przodu samochodu. Przez okno widziałam jak Niall chwile kłoci się z Amandą, później mówi coś do chłopaków, a na koniec ląduje obok mnie w samochodzie.

- Nawet sobie nie wyobrażasz, do jakiego stanu mnie doprowadzasz, Loe. - Szepnął ledwo słyszalnie.

Jedno zdanie wystarczyło, aby doprowadzić moje serce do niezmiernie szybkiego bicia.

Him; horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz