5."Czy my..."

952 59 4
                                    

Budzę się, kiedy słyszę czyjeś pochrapywanie. Próbuje się odwrócić, aby sprawdzić, kim jest osoba, która wydaje z siebie tak irytujący dźwięk. Ręka tej osoby niesamowicie mi to utrudnia. Ostrożnie zdejmuje rękę tego kogoś ze swojej talii, po czym zwinnym ruchem wstaję z łóżka. Kręci mi się w głowię, więc na chwilę przystaję w miejscu. Po chwili odczuwam niemiłosierny ból w okolicy pulsu. Zwijam się z bólu. Czuję, jak wszytko podchodzi mi do gardła. Idę do łazienki, po czym wymiotuje całą zawartość mojego żołądka. Wracam do pokoju, przypominając sobie o tajemniczej osobie, która leżała obok mnie. Patrzę na łóżko i próbuje dostrzec osobę na nim. Krzywię się. Podchodzę do okna i odsuwam rolety. Na chwilę tracę wzrok przez nagły przypływ światła. Po chwili widzę normalnie. Przecieram oczy, po czym się odwracam, Zamieram.

To nie może być prawdą.

Czy ja przespałam się z Niallem?

Nie, nie, nie.

Cofam się do tylu, przez co potykam się o swój but i z hukiem opadam na ziemię. Niall marudzi coś pod nosem, po czym otwiera oczy. Mruga kilkakrotnie, zanim jego wzrok wędruje na moją osobę. Wybucha śmiechem.

- I co cię tak kurwa śmieszy — syczę, wstaję i otrzepuje tak zwany niewidzialny kurz.
- Ty — Uśmiecha się, po czym zdejmuje z siebie kołdrę, po chwili stoi kilka kroków przede mną.

Przełykam głośno ślinę.

- Dlaczego się tak denerwujesz?
- N-nie
- Chloe?
- Czy my... - spuszczam wzrok, Niall po raz kolejny wybucha śmiechem.

Otwiera usta i chcę coś powiedzieć, lecz niestety nie jest mu to dane, drzwi z hukiem się otwierają, a w nich staje Adrien wraz z Conorem.

Ilustrują nas wzrokiem, po czym i oni jak, i Niall chwile wcześniej, wybuchają śmiechem. Patrzę ze zirytowaniem na bandę tych gamoni, przewracam oczyma i wchodzę do łazienki.

Wzdycham ciężko. Podchodzę do lustra. Ilustruję swoją twarz, wyglądam okropnie. Przemywam ją i wycieram ręcznikiem. Wychodzę z łazienki. Pokój jest pusty. Zbieram swoje ubrania, po czym kładę je na łóżko. Podchodzę do szafy Adriena i wyciągam sobie jego dresy wraz z koszulką. Ubieram się i schodzę na dół przygotowana na wszelkie komentarze, dogryzki ze strony moich znajomych. Wchodzę do kuchni, a wzrok wszystkich włącznie z Niallem pada na moją osobę.

- Założę się o sto funtów, że Niall i Chloe współżyli ze sobą bez zabezpieczeń! - krzyczy Conor, przewracam oczami.

Ale chwila...

Jeśli rzeczywiście się nie zabezpieczyliśmy?

Nie...

Przełykam głośno ślinę.

- Niall, możemy wracać? - mowię speszona, cała ta sytuacja nie należy do najprzyjemniejszych.
- Czyli jednak! Trafiłem w czuły punkt! - Conor wstaje i zaczyna skakać na jednej nodze, co wygląda komicznie.

Co za idiota...

- Daj spokój Conor. - Odzywa się w końcu Niall.

Mimowolnie mój wzrok pada na jego osobę. Chwilę później on także na mnie patrzy, spuszczam wzrok.

- Chcesz coś zjeść czy jedziemy? - dodaje po chwili.
- Jedziemy.

Żegnamy się ze wszystkimi i wychodzimy. Chwile później w ciszy wsiadamy do samochodu i ruszamy.

Jest mi tak cholernie głupio.

Ale zaraz...

Przecież to on mnie wykorzystał, kiedy byłam pijana, prawda?

- Zjadłabym jabłko - mowię przerywając tym samym ciszę.
- Humorki ci się włączyły, co? - Niall wybucha śmiechem.

Przełykam głośno ślinę na samą myśl o ciąży.

Cholera.

- Oj żartuje tylko — szturcha moje kolano, uśmiech nie schodzi mu z twarzy.
- Przestań.
- Chloe?
- Hmmm?
- Jeśli chodzi o wczoraj to my nie...
- Wiedziałam! Cholera... Powiedz, proszę, że zdążyłeś wyjąć. - Niall zatrzymuje samochód i patrzy na mnie jak na wariatkę, po chwili wybucha jeszcze większym śmiechem.
- Z czego się tak śmiejesz? To nie jest ani trochę śmieszne! Wręcz przeciwnie! - odwracam głowę w drugą stronę, nie mam najmniejszej ochoty żeby na niego patrzeć.
- Chloe. - Położył dłoń na moim udzie. - Chloe spójrz na mnie. - Nie chętnie odwracam się w stronę chłopaka.
- Niall — zaczynam płakać.
- Ejej, Chloe nie płacz. - Zabiera dłoń z mojego uda, po czym wysiada z samochodu i okrąża go.
Chwile później otwiera drzwi po mojej stronie i wyciąga dłoń. Niechętnie łapie ją i wysiadam z samochodu.
- Oh Chloe — Blondyn przytulił mnie, przez co zaczęłam jeszcze bardziej płakać. - Przepraszam, że się śmiałem.
- Niall ja się boje okej? Nie chce mieć jeszcze dziecka.
- I nie będziesz miała — odsuwa mnie od siebie — Spójrz na mnie... Nie spaliśmy ze sobą. - Przestaje płakać, po czym ilustruje twarz chłopaka.
- Żartujesz sobie ze mnie, tak?
- Nie.
- Nie mogłeś mi tego od razu powiedzieć!? Wiesz, co ja przeżywałam!? - Po raz ponownie dzisiejszego dnia blondyn wybucha śmiechem. - Nienawidzę cię, przysięgam! - po chwili i ja dołączam do chłopaka.
- Jedziemy?
- Jedziemy.

Him; horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz