3

3.1K 155 15
                                    

Jeśli ktoś z Slytherinu czy Gryffindoru myślał, że ma dzisiaj świetny dzień, to grubo się pomylił. "Nie chwal dnia przed zachodem", czyli w tym wypadku: nie chwal dnia, jeśli jeszcze nie dotarłeś do lekcji z Umbridge...
Kiedy weszliśmy do sali Fląderka już tam na nas czekała. W swoim cudownym różowym sweterku. Zajęliśmy miejsca w ciszy, aby przypadkiem nie przysporzyć jej okazji do kolejnego wykładu. Ten wczorajszy zdecydowanie wystarczy nam przynajmniej na cały pierwszy semestr.

- A więc dzień dobry! - zawołała, gdy wszyscy byli już gotowi do zajęć. Kilka osób  wysiliło się na jakieś mruknięcie w odpowiedzi, ale bez jakiegoś większego entuzjazmu. - Ojojoj... Coś Wam nie wyszło, prawda? Więc bardzo proszę powtórzyć: "Dzień dobry, pani profesor Umbridge". Jeszcze raz. Dzień dobry.

- Dzień dobry, pani profesor Umbridge. - zaśpiewała chórem klasa, choć ja zdobyłam się tylko na ciche: 'Prosić, to Ty se możesz", miejąc nadzieję, że nie zauważy mojej niechęci.

- No i widzicie, to wcale nie było takie trudne, prawda? A teraz proszę schować różdżki i wyjąć pióra.

- Zapowiada się ciekawie... - mruknęła pod nosem Sanders. Uśmiechnęłam się krzywo na jej spostrzeżenie.

Profesor Umbridge otworzyła swoją różowiutką torebeczkę, która stała na jej biurku i wyciągnęła z niej wyjątkowo krótką różdżkę, która w sumie pasowała do jej krótkich, grubiutkich paluszków przypominających mi małe kiełbaski. Stuknęła nią w tablicę, na której pojawiły się słowa:

Obrona przed czarną magią.
Powrót do podstawowych zasad.

- No cóż, Wasze dotychczasowe lekcje tego przedmiotu nie były wzorem systematyczności, prawda? - stwierdziła, odwracając się do klasy i splatając przed sobą dłonie.

- I może lepiej, żeby tak zostało, prawda? - szepnęłam do przyjaciółki, prześmiewając nauczycielkę.

- Ustawiczne zmiany nauczycieli, z których wielu nie stosowało się do programu zalecanego przez Ministerstwo, spowodowały, niestety, że poziom Waszej wiedzy i umiejętności daleko odbiega od tego, czego należałoby oczekiwać od uczniów w roku zaliczeń Standardowych Umiejętności Magicznych. Dlatego ucieszycie się zapewne, kiedy Wam powiem, że te wszystkie błędy zostaną w tym roku naprawione. Będziemy realizować starannie opracowany, skoncentrowany na teorii, zaaprobowany przez ministerstwo program nauczania obrony przed czarną magią. Proszę zanotować. - Znowu stuknęła w tablicę; pierwsze słowa zniknęły, a ich miejsce zajęły następujące:

Cele programu:
1. Zrozumienie zasad leżących u podstaw magii obronnej.
2. Nauczenie się w rozpoznawania sytuacji, w których magia obronna może być użyta zgodnie z prawem.
3. Umieszczenie wykorzystania magii obronnej w kontekście jej praktycznego użycia.

Przez kilka następnych minut w klasie było słychać tylko skrobanie piór. Gdy już wszyscy przepisali trzy, niesamowicie interesujące punkty z tablicy, profesor Fląderka zapytała:

- Czy wszyscy mają "Teorię magii obronnej" Wilberta Slinkharda? - padły jakieś nikłe pomruki potwierdzenia. - Ojojoj... Chyba musimy spróbować jeszcze raz - powiedziała profesor Umbridge, co sprawiło, że zacisnęłam dłonie na kancie ławki. - Kiedy zadaję Wam jakieś pytanie, oczekuję odpowiedzi: "Tak, pani profesor Umbridge" albo "Nie, pani profesor Umbridge". No więc: Czy wszyscy mają "Teorię magii obronnej" Wilberta Slinkharda?

Darker // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now