19

2.3K 118 22
                                    

Obudziłam się i z małymi trudnościami otworzyłam oczy. Czułam na swoim boku ciężar ręki Dracona i może dziwnie to zabrzmi, ale podobało mi się to.
Podniosłam się na łokciu i odwróciłam głowę w stronę chłopaka, aby sprawdzić, czy nadal śpi - spał, co oznaczało, że nie miałam dużego pola do manewru, aby wstać. Zdjęłam z siebie rękę Ślizgona i "przyklejona" do oparcia kanapy ześlizgnęłam się z niej i cichutko wylądowałam na ciemnozielonym dywanie. Wstałam, odczuwając skutki niespania w łóżku; szyja, kark i plecy odmawiały posłuszeństwa. Z trudem się przeciągnęłam i masując sobie kark, sprawdziłam która godzina. Niemal nie kwiknęłam ze zdziwienia; była prawie ósma! To, że jest niedziela nie zmienia faktu, że poranne ptaszki mogły już opuścić swoje gniazda... Nie żebym jakoś kurczowo trzymała się regulaminu, no ale jeśli ktoś by doniósł, że dwójka uczniów, różnej płci spała sobie na kanapie w pokoju wspólnym byłoby po nas. Niemal od razu znalazłam się przy Draconie. Pozwoliłam sobie na kilka sekund wpatrywania się w jego przystojną twarz. Wyglądał na takiego spokojnego, łagodnego, chociaż jego lekki zarost sugerował, że ostatnio nie miał dla siebie zbyt wiele czasu. Uśmiechnęłam się smutno i delikatnie pocałowałam go w czoło.

- Dobra, koniec sentymentów - zerwałam koc z blondyna. - Musisz wstać, Draco - dodałam trochę głośniej. - Draco! - uniosły się mu kąciki ust, ale zaraz potem przewrócił się na drugą stronę. Prychnęłam. - Rób co chcesz, ale jest już ósma i uważam, że warto się stąd ztlenić. - powiedziałam, wiedząc, że Malfoy już tylko udaje, że śpi. Okręciłam się na pięcie i chciałam ruszyć w stronę swojego dormitorium, kiedy chłopak chwycił mnie za rękę.

- No już, już - głośno ziewnął. - Już wstaję. - Szybko zebrał się z sofy i obrócił mnie w swoją stronę. Gapił się na mnie z uśmiechem od ucha do ucha.

- Długo tak będziesz na mnie patrzył? - zapytałam, przewracając oczami. - Chciałam się pójść umyć.

- Jesteś piękna. - powiedział, bagatelizując moje słowa.

- Aleś Ty głupi - odparowałam, nie mogąc powstrzymać rumieńców. Niby jestem świadoma swojej urody, ale usłyszeć coś takiego, bez powodu, to zawsze coś miłego. Szturchnęłam go w ramię, potem wspięłam się na palce i cmoknęłam chłopaka w nos, po czym czmychnęłam do swojego pokoju.

***

- Dzień dobry, panowie. Wyspani? - zapytałam Notta i Zabiniego, którzy wraz z Draconem czekali na mnie przy wyjściu do lochów.

- Wyspani? Tak, tak, ale bardziej szczęśliwi! - Blaise'owi aż coś zaświeciło w oczach. - Jestem z siebie dumny!

- Tak, tak, Blaise, to zdecydowanie Twoja zasługa - ukłoniłam się nisko. - Całować też sygnet, czy ukłon wystarczy? - chłopcy się zaśmiali. Wślizgnęłam swoją rękę do dłoni Malfoya. - Braterstwo krwi. - wypowiedziałam hasło, po czym usłyszeliśmy przesuwanie się głazów, a drzwi stanęły przed nami otworem.
W drodze rozmawialiśmy z entuzjazmem, kiedy dojrzałam kilka metrów przed wrotami Wielkiej Sali Johna; szedł z kolegami na śniadanie.

- Load! - zawołam Puchona, chcąc wcielić w życie swój plan: zaaranżować spotkanie naszej starej paczki i przeprosić przyjaciół za swoje debilne zachowanie. Chłopak zatrzymał się i rozejrzał się za mną. Podeszłam kilka kroków w jego stronę, ciągnąć za sobą zaskoczonego blondyna.

- Maya Trevelyn - gwizdnął. - powrót pary królewskiej? - zapytał z lekkim uśmiechem.

- I to wielki - zaśmiałam się. - Słuchaj... wiem, że dawno nie gadaliśmy - chłopak spojrzał na mnie spode łba. - tak, wiem, że to moja wina, no i właśnie ja w tej sprawie. Co powiesz na spotkanie naszej ekipy? Wyjaśnię co nieco, oczywiście przeproszę, pogadamy, pośmiejemy się "jak za dawnych czasów"? - zapytałam z miną smutnego pieska. Puchon podrapał się po brodzie, zastanawiając się nad moją propozycją.

Darker // with Draco MalfoyWhere stories live. Discover now