26.

631 40 2
                                    

Miałam wrażenie, że dużo się zmieniło odkąd ostatni raz tu byłam. Było czyściej i jaśniej.
Już nigdzie nie walały się ubrania, łóżko było starannie zaścielane a rzeczy na meblach wyczyszczonei ładnie poustawiane.
Drgnęłam, gdy poczułam ciepłe dłonie Maksa na moich chłodnych ramionach. Podszedł do mnie i oplótł mnie ramionami na wysokości klatki piersiowej całując pod uchem.
-Brakowało tu Ciebie.- szepnął
-Ciebie brakowało wszędzie.- odpowiedziałam
-Przepraszam.- westchnął odgarniając moje włosy z szyi
Przejechał po niej palcem, po czym ją pocałował, wyrywając z moich ust westchnienie.
Odwróciłam się w jego obięciach i przegryzłam dolną wargę, na której pojawiła się kropla mojej krwi.
Pocałowałam go a on przyjął mój podarunek ssąc wargę po czym pogłębił pocałunek wsuwając mi język do ust.
Gdybym nie dała mu swojej krwi w ciągu czterech miesięcy, zaczął by się znów starzeć. Miał szczęście, że minęły dopiero trzy.
Odchylił mnie i wziął na ręce. Kopniakiem zamknął drzwi od naszej sypialni i zaczął iść w stronę łóżka, lecz w połowie drogi usłyszeliśmy płacz Tobbiego.
Max odkleił się ode mnie i wzdychając zawiedziony postawił mnie na podłodze. Przeczesał swoje krótkie włosy i ruszył do drzwi.
Wsłuchiwałam się, jak płacz Tobbiego powoli cichnie.
W sumie miałam z tego jakąś satysfakcję. Mój mąż pragnął mieć mnóstwo dzieci, a teraz płaci za to karę. Zdięłam koszulkę i gdy Max wchodził do pokoju zarzuciłam mu ją na szyję i przyciągnęłam do siebie. Zaśmiał się pod nosem i złapał za materiał. Zaciągnęłam go aż do łóżka i pozwoliłam by nade mną zawisł. Zarzuciłam mu nogi na biodra rozkoszując się jego bliskością. Odrzuciłam moją bluzkę na bok i zajęłam się jego koszulką. Zaczęłam jeździć chłodnymi dłońmi po jego rozgrzanym torsie.
Jego oddech coraz bardziej stawał się szybki i urywany, z resztą jak mój. Uniósł mnie i ułożył nas wygodnie na łóżku, ale nie pozwoliłam mu odsunąć się ode mnie na milimetr. Zarzucił na nas kołdrę, gdy ja walczyłam z jego paskiem a potem zamkiem. Pomógł mi się tego pozbyć, tak samo jak moich spodni. Zrzuciłam go z siebie i siadłam na nim okrakiem. Sięgnął na moje plecy i pozbył się mojego biustonosza.
Złapałam go za nadgarstek i przyłożyłam do mojego policzka zamykając oczy i wtuliłam się w jego ciepłe palce. Przesunęłam jego dłoń do mojej szyi i rozkoszowałam się jego szorstkimi opuszkami wędrującymi po mojej delikatnej skórze. Doprowadziłam jego rękę do mojej piersi, a kiedy delikatnie ją zcisnął westchnęłam odchylając głowę ku sufitowi. Przejechałam jego palcami po moim brzuchu poruszając się na jego biodrach niespokojnie. Chciałam go tu i teraz, ale wiedziałam, że im dłużej będę to przeciągać, tym spełnienie będzie większe. Nachyliłam się i zostawiałam mokre pocałunki na jego szyi i torsie. Zapragnęłam znów posmakować jego ust, więc zawisłam nad jego głową, miał zamknięte oczy i lekko rozchylone usta, które postanowiłam otoczyć czułą opieką.
Lecz gdy nie oddał pocałunku, zrozumiałam... że on nie rozkoszuje się naszą bliskością tylko... on po prostu spał.
Odkleiłam się od niego i uśmiechnęłam się patrząc na jego spokojną twarz.
-Wiem, że jesteś zmęczony i potrzebujesz snu.- szepnęłam -Ale nie marnuje się nigdy szansy, gdy masz napaloną żonę w łóżku.- przejechałam palcem po jego ustach -Więc wybacz, Misiu, ake jestem zmuszona zemścić się.-
Uśmiechnęłam się szeroko i przystąpiłam do mojego planu.

~~~

-Trzeba było wcześniej to zrobić.- powiedzial rudowłosy mężczyna patrząc na sylwetkę szatyna stojącego przed oknem
-Spodziewałem się innego obrotu sprawy.- mrukną marszcząc czoło w zamyśleniu
-Co teraz zrobimy? Już widać, że trudno ich jest rozdzielić.-
-Ona do mnie wróci.- odpowiedział stanowczo -Przygotój wszystkich.- zarządał
-Ale...-
-Nie chce już czekać. Mam dość.- przeczesał włosy i ruszył przez pomieszczenie rozsiewając waniliowy zapach -Macie być gotowi jak najszybciej.-

~~~

-Cenobio Alen!- usłyszałam wściekły głos Maksa
Uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam.
-Co się stało, Misiu?- przybrałam zmartwiony ton
Max wszedł do pokoju z łazienki bez nawet ręcznika i wskazał na swoje pokryte malinkami ciało.
-Co to ma być?- warknął
-Coś cię pogryzło?- wstałam i podeszłam do niego jeżdżąc palcem po czerwonych śladach -Może to wysypka? Myślisz, że powinniśmy odwiedzić lekarza?- spojrzałam na niego zmartwiona
-Wiem, że to ty.- warknął
-Ja? Misiu, jak możesz tak myśleć?- oburzyłam się
-Wiem, że to malinki. Nikogo oprócz ciebie nie było w naszej sypialni. To chyba logiczne. I jak ja się teraz pokażę przy całej watasze? Niektóre mam na twarzy. Jak mogłaś mi to zrobić?- jęknął
-Ale to nie ja.- utrzymywałam przy swoim
-Nie kłam. To...- przerwał mu płacz Tobbiego
-Wybacz, Kochanie, teraz moje kolej. Za chwilę skończymy tą rozmowę.-
Złapałam za szlafrok i zarzucając go na siebie wybiegłam z pokoju. Weszłam do pokoju Tobbiego i wyjęłam malucha z łóżeczka.
-Uratowałeś mi skórę mały.- rzekłam dając mu moją pierś, by mógł zjeść
Uciszył się momentalnie a ja miałam ochotę przywalić ą o mur, gdy pomyślałam, że teraz jest bardziej podobny do Maxa niż do mnie.
Gdy zjadł zaśmiał się a ja go uniosłam i zaczęłam go klepać po plecach, by mu się odbiło. Potem stwierdzając, iż narazie nie zaśnie, złapałam za nisidełko i weszłam z nim do naszej sypialni.
Max leżał, przykryty kołdrą i z poduszką na głowie.
-Przyprowadziłam ci pocieszyciela.- powiedziałam
-Nie wychodzę dziesiaj z pokoju.- usłyszałam spod poduszki
Usiadłam na łóżku i położyłam na nim Tobbiego, po czym sama się położyłam uprzednio zdejmując szlafrok.
Pogłaskałam Tobbiego po policzku, po czym wsunęłam palec w jego dłoń a on zacinął na nim rączkę. Uśmiechnęłam się pod nosem gładząc jego paluszki.
Spojrzałam na Maksa i ujrzałam tylko jak jego głowa szybko chowa się pod poduszką. Wtedy Tobby zaśmiał się.
Spostrzegłam, że patrzył się w stronę, gdzie przed chwilą zniknęła głowa Maksa.
-Max, jak ty to robisz?- zdziwiłam się, gdyż gdy ja się z nim bwię bardzo żadko się śmieje
Podniósł poduszkę, pokazał mo język i znów się schował a Tobby znów się zaśmiał.
-Max. Możesz nie zachowywać względem mnie?-
-Zmóś mnie.- burknął
-Zdajesz sobie sprawę, że będziesz tego żałować?- uniosłam brew
-Wiem.- rzekł
-Więc...-
Nie odpowiedział.
Westchnęłam ciężko i spojrzałam na Tobbiego, który nawet nie wiem kiedy zasnął.
Wzięłam go na ręce i podniosłam po czym włożyłam go do nosidełka.
-Czemu zrobiłaś mi te malinki?- jęknął spod poduszki
Uśmiechnęłam się pod nosem i podeszłam do łóżka po czym położyłam się za nim. Obięłam go ręką.
-Z zemsty Misiu.- szepnęłam robiąc kolejną malinkę na jego karku -Nie zasypiaj, gdy mam na ciebie ochotę.- zaczęłam sunąć dłonią niżej do jego brzucha -Poczułam się samotna.- nabrał gwałtownie powietrza, gdy dotarłam do jego podbrzusza -I zraniona.- złapałam za jego członka -Tylko cichtko, żebyś Tobbiego nie obudził.- szepnęłam całując go w ramie
Przyciwnął poduszkę gdo głowy i cicho pojękiwał, gdy go zaspakajałam. Bardzo szybko doszedł zaciskając dłoń na materiale poduszki.
-Masz mi coś do powiedzenia?- zapytałam
-Kocham cię.- jego głos drżał
-I...-
-Przepraszam.-
-Dziękuję.- pocałowałam go w ramię i poszłam wziąć prysznic.

Witajcie, witajcie moi drodzy.
Znów odezwała się ma ciemna strona duszy.
Środkowy tekst miał was zmącić i zamącić, by wasze biedne główki były zdezorientowane. Wszakże jestem zła.
Muhahahahahaha... ekhe, ekhe, ekhe, ekhe.
Wynaczcie. Zadławiłam się herbatą.

Nie przestawaj mnie kochaćWhere stories live. Discover now