1

2.1K 67 5
                                    

Siedzę w gabinecie na fotelu. Jest noc, a ja nadal wypełniam druki. Kiedy skończyłam, wstałam i ruszyłam do pokoju bliźniaków. Mają po 5 lat. Są już dorośli. Już nie mogą mieszkać z rodzicami za ścianą. Dla tego mieszkają naprzeciw nas. Otworzyłam drzwi i sprawdziłam czy śpią. Cóż... nie spali. Patrzyli się na siebie. Na prawdę się zdziwiłam kiedy pewnego dnia, zaczęli po prostu na siebie patrzeć. Kiedy spytałam się:
-Co robicie?-
-Rozmawiamy w myślach.- odpowiedział Alex a mnie scieło z nóg
Teraz to jest naturalne, tak samo jak to, że nie zawsze po prostu śpią.
-Cześć dzieciaki.- zaśmiałam się -Znów rozmawiacie?- zapytałam
-Nie. Teraz tylko myślimy.- odpowiedział Viktor
-Tak? A o czym?- podeszłam i usiadłam między ich łóżkami
-Mamo... będziemy mieli braciszka?- zapytał Alex
-Skąd taki pomysł?- zapytałam ze śmiechem
-Bo wujek Derek powiedział...- zaczął Viktor
-...że jak mamusia i tatuś dużo się przytulają i są sami to wtedy w brzuchu mamy robi się dziecko.- dokończył Alex
-A ty i tatuś dużo się przytulacie i często zostajecie sami.-
-Tą są kłamstwa. Następnym razem, kiedy wujek powie wam coś podobnego, powiedzcie, że mama wie gdzie mieszka.-
-To jak się robią dzieci.- Viktor spojrzał na mnie
-Bocian je przynosi.- odpowiedziałam
-Ale my i Sara wzięliśmy się z twojego brzucha.-
-Bo bocian tatusia jest straszną gapą. Upuścił was w ogródku z warzywami, kiedy byliście tacy mali.- pokazałam im wielkość 3 cm -A ja przypadkiem was zjadłam.-
-Naprawdę?- zapytał Alex
-No.- powiedziałam całując go w czoło -Powinniście spać.- pocałowałam Viktora
-Ale my nie jesteśmy śpiący.- jęknęli
-No dobrze. To bądźcie cicho. Okej? Nie chcemy obudzić całego domu, prawda?- poczochrałam ich czupryny -Dobranoc.- szepnęłam i wyszłam
Skierowałam się do pokoju Sary. Weszłam cicho, a ona spała. Sprzątnęłam zabawki i pocałowałam ją w czoło. Rozejrzałam się po pokoju i wyszłam. Otworzyłam drzwi od naszej sypialni. Max leżał i wpatrywał się w sufit.
-Cześć Misiu.-
Chyba wybudziłam go z przemyśleń bo zamrugał j spojrzał na mnie. Zsunął się z łóżka i przywitał mnie pocałunkiem. Po chwili już szliśmy razem pod prysznic. Od jakiegoś czasu kąpiemy się razem, żeby choć trochę pobyć samym. Gdy wyszliśmy, od razu weszliśmy pod kołdrę.
-Co masz ochotę jutro robić?- zapytał mnie na ucho
-Mam już dość tych wszystkich restauracji.- jęknęłam
-To co chce mój Tygrysek jutro robić?- szepnął mi do ucha
-Pojedźmy do wesołego miasteczka.- spojrzałam na niego
-Jak sobie życzysz.- szepnął i złożył namiętny pocałunek na moich ustach
Po chwili po prostu mnie obejmował, patrząc mi w oczy. Pogłaskał mnie po włosach i zamknął oczy. Nie wiem kiedy zasnął, ponieważ popadłam w zadumę. Podrapałam się po szyi i odsunęłam się trochę od niego. Spojrzałam w sufit i zaczęłam liczyć muchy. Nie było żadnej. Odwróciłam się w stronę okna i postanowiłam popatrzeć się po prostu w gwiazdy. Po chwili niebo zaczęło się przejaśniać. Spojrzałam na twarz Maksa. Nawet nie drgnęła. Trwał w spokojnym śnie. Co prawda rozłożony na pół łóżka, ale spał. Przytuliłam go od tyłu i zamknęłam oczy. Poczułam jego dłoń na swojej, gdy było już całkowicie jasno.
-Śpisz?- szepnął cicho
-Nie.- odpowiedziałam
-To dobrze.- odwrócił się w moją stronę -Jak ci się spało.-
-Nijak. Nie zasnęłam.-
Spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
-Max. Po raz setny ci powtarzam, że jestem wampirem i potrzebuje mało snu.-
Przytulił mnie i westchnął. Zachichotałam cicho i odwzajemniłam jego gest. Po chwili odsunął się ode mnie i spojrzał przeciągle.
-Kocham cię.- wyszeptał
-Ja ciebie też, Misiu.- złączyłam nasze nosy i uśmiechnęłam się
-Nie idźmy dzisiaj nigdzie.- poprosił
-Okej.- zgodziłam się -Wynagrodzisz mi to jakoś.- zażądałam
-Mogę nawet teraz.-
Mruknął mi przeciągle do ucha i pocałował w szyję.
-Ty tylko o jednym.-
-Mam cię na własność tylko co 4 dni.- wyjaśnił i położył mnie na sobie -Daj się kobieto nacieszyć.-
-Max.- westchnęłam, gdy pocałował mnie w oznaczenie -A jak dzieci wejdą...- mruknęłam, gdy je zassał
Spojrzał na mnie i pokazał zęby w diabelskim uśmiechu.
-Wtedy wszystko wezmę na siebie.- szepnął, po czym złapał mnie za udo
-Max.- zamknęłam oczy i oparłam swoje czoło o jego
-Uwielbiam, jak wymawiasz moje imię.- mruknął sunąc dłonią wyżej, na moją pupę
-To zły pomysł, Misiu.- przygryzłam wargę
-Chcesz, żebym przestał?- podwiną moją koszulę nocną, to znaczy, jego koszulę, w której spałam
-Nie. Mówię tylko, że to zły pomysł.- westchnęłam
Zaśmiał się cicho.
-Tygrysku.- mruknął cicho i złapał mnie za dłoń -Mam szczęście, że jesteś tylko moja.- położył moją dłoń na swoim policzku
Mruknęłam, gdy wsunął rękę pod materiał majtek. Zassał moją wargę, a jego ręka sunęła powoli w dół. Jęknęłam cicho, co zachęciło go do harców.
-Aaaaa!!! Mamusia i tatuś robią dzieci.-
Spojrzałam z przerażeniem na Alexa, który właśnie wybiegł z pokoju.
-Kuźwa.- warknął Max i pobiegł za nim, by przestał krzyczeć jak opętany
W końcu go dogonił i przyprowadził.
-Alex! Co w ciebie wstąpiło!-
-Max. Nie krzycz.-upomniałam go
Przeczesał włosy.
-Coś ty powiedział?- spojrzał na niego surowo zakładając ręce na klatkę piersiową
-Przestań go straszyć.- wstałam i podeszłam do niego -Wszystko przez twojego braciszka. Nagadał dzieciom jakieś głupoty. To znaczy nie do końca, ale mają dopiero po 5 lat.- spojrzałam na Alexa -A co się tyczy ciebie...- nachyliłam się -Nie wolno tak mówić. O czym rozmawialiśmy w nocy?-
-Że to są kłamstwa.- spojrzał na stopy
-A...-
-A kłamstw nie wolno rozpowiadać.-
-I...-
-Trzeba zawsze pukać, kiedy wchodzi się do czyjegoś pokoju.-
-Oraz...-
-Nie wolno krzyczeć, kiedy jest rano.-
-Ponieważ...-
-Inni mogą jeszcze spać.-
-A ty...-
-A ja jestem grzecznym chłopczykiem.-
-Właśnie. Dobrze się spisałeś myszko.- pocałowałam go w głowę -Ale pamiętaj, że nie wolno tak robić. I krzycz, tylko wtedy, gdy jest jakieś niebezpieczeństwo, albo kiedy się boisz, dobrze?-
Pokiwał głową.
-Kocham cię Myszko.- szepnęłam
-Ja ciebie też, mamusiu.- przytulił mnie i wyszedł z pokoju
Wyprostowałam się i zamknęłam drzwi.
-Mógł zostać. Miałem świetne widoki.-
-Czego?- spojrzałam na niego
Jego wzrok przesunął się na moją pupę.
-Max! Ty zboczeńcu!- uderzyłam go w ramię
-No co?- zaśmiał się -Jakbyś raz spojrzała, nie mogłabyś oderwać wzroku. Masz takie idealne pośladki.- złapał za nie
-Ale ty jesteś chory.- pokręciłam głową
-Są takie jędrne.- schował głowę w zagłębieniu mojej szyi -I idealnie pasują do moich dłoni.- zassał moją skórę -I są takie gładkie i miękkie.-
-Nie ponosi cię za bardzo fantazja, Max?-
-Mrrrr... Gdybyś wiedziała jakie ja mam fantazje, nie wpuściłabyś mnie już nigdy do pokoju.-
-Domyślam się.- zachichotałam
-Tygrysku...- szepnął zmysłowym głosem -Chce mieć jeszcze jedną córeczkę.- przycisnął swoje biodra do moich
Zaśmiałam się. Max spojrzał na mnie z urazą.
-To nie jest żart.- stwierdziłam, na co pokręcił głową -Oł... Max, czwarte dziecko? To nie za dużo?-
-Nie. Przypominam, że moja mama ma 7.-
-A moja, ledwo mnie urodziła. Ja nie dam rady Max. Przy chłopcach prawie zginęłam, a Sara by umarła, gdyby nie szybka pomoc lekarzy.-
-Ale teraz są cali i zdrowi. Tobie nic nie jest.-
-Ale jak teraz się nie uda? Nawet wampirza regeneracja ma swoje granice.-
-Masz racje.- odsunął się -Przepraszam.- ruszył do drzwi
-Max... Poczekaj.- złapałam go za ramię -Na prawdę chce mieć z tobą dużo dzieci. Całą drużynę piłkarską.- zaśmiał się, gdy powtórzyłam jego słowa -Ale boje się.-
-Rozumiem.- odpowiedział -Pójdę sprawdzić, czy Sara się obudziła.- znikną za drzwiami
Max zachowuje się zupełnie jak dziecko.
Parsknęłam a po moich policzkach spłynęły łzy.
Przeczesałam włosy i sięgnęłam po telefon. Z uśmiechem wybrałam numer pani Evy.
-Cześć Cenobio.- powiedziała
-Dzień dobry.-
-Ty płaczesz?-
-Nie.- wytarłam łzy -Da mi pani radę.-
-Oczywiście. O co chodzi?- zapytała
-Chce urodzić dziecko, ale boje się, że ono nie przeżyje.-
-To nie rozmowa na telefon. Kiedy mogę przyjść?-
-Dzisiaj.-
-Nie mogę. Może kiedy indziej...-
-Za dwa dni.-
-Dobrze. Więc do zobaczenia.-
Rozłączyła się a ja znów parsknęłam.
Dam mu to dziecko, choćbym miała umrzeć.

Nie przestawaj mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz