18.

739 45 2
                                    

Obudziłam się i ziewnęłam przeciągle. Rozejrzałam się i upewniłam, że jestem w swojej tymczasowej sypialnii. Położyłam głowę na poduszkę i przymknęłam oczy. Może uda mi się jeszcze zasnąć... ale nie. Pęcherz mi na to nie pozwala. Wstałam i poczłapałam do łazienki. Tam się załatwiłam i umyłam ręce. Wróciłam do pokoju i już miałam wrócić do łóżka, gdy zaburczało mi w brzuchu.
-Akurat teraz?- mruknęłam sunąc nogami w stronę drzwi
Wyszłam na korytarz i zwlekłam się po schodach, by wejść do kuchni. Siedział tam Max i smarzył jajecznice. Gdy weszłam spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Nałożył jajka na talerz, po czym podszedł do mnie, gdy siedziałam już przy stole. Wyjął mi kosmyk włosów z ust i powiedział:
-Pięknie dziś wyglądasz.- i pocałował mnie w policzek
-Ta... Jasne.- mruknęłam obizując spierzchnięte usta i kładąc głowę na dłoni
-Jesteś głodna?- zapytał
-Po to tu przyszłam.- odpowiedziałam i ziewnęłam
-Nie wyspałaś się?- zapytał
-Trochę.- odpowiedziałam odgarniając spątane włosy z twarzy
Postawił przede mną miskę z sałatką owocową i szklankę ze szkarłatnym napojem. Westchnęłam ciężko i dziubnęłam banana. Szczerze mówiąc po pięciu setek lat przejadły mi się owoce. Włożyłam widelec do ust i przeżułam to z krzywą miną.
-Nie smakuje ci?- zapytał siadając obok mnie
-Mam już dość tego samego żarcia od kilku setek lat.- mruknęłam przecierając oczy
-To może zrobić ci coś innego?-
Spojrzałam na niego, potem na jego tależ z jajecznicą i jednym sprawnym ruchem zamieniłam nasze śniadania. Dziubnęłam jajko, wzięłam je do ust a świat przestał być taki nudny.
-Kotku... Nie możesz...- powiedział
-Będziesz się kłócił z kobietą w ciąży?- uniosłam brwi
-Nie. Ale nie powinnaś tego jeść. Potem będziesz się źle czuła.- miał zmartwiony wyraz twarzy
-Najwyrzej będziesz mi trzymał włosy, kiedy będę rzygać.- wzruszyłam ramionami
-Kotku...-
-Nie mów tak do mnie!- spojrzałam na niego ze złością
-Wszystko w porządku?- zapytał cicho
-Nie interesuj się.- burknęłam wracając do jedzenia
-Zachowujesz się inaczej niż zwykle...- mruknął łapiąc mnie za dłoń
-No i co?- powiedziałam wyrywając rękę -Jak ci się coś nie podoba, możesz wyjść.- uniosłam wysoko głowę
-Nie o to mi chodziło.- westchnął
-A ja inaczej to interpretuje.-
-No dobrze. Nie kłóćmy się już.-
-Ja się nie kłócę.- założyłam ręce na klatkę piersiową
-Masz rację. Nie kłócisz.- przeczesał moje włosy i pocałował mnie w głowę
-Denerwujesz mnie.-
-Czym?-
-Swoją osobą.-
-Przepraszam.-
-Przestań!-
-Co mam przestać?-
-We wszystkim się ze mną zgadzać. To takie irytujące.- zacisnęłam zęby
-To mamy się kłócić?-
-Nie.- spojrzałam na niego -Ty mnie w ogóle nie rozumiesz.- pokręciłam głową z niedowierzaniem
-Nie rozumiem.- przyznał
-Przestań!- krzyknęłam
-Co?- zamrugał
-Znów się ze mną zgodziłeś! Robisz to specjalnie, żeby mnie zdenerwować. Wiesz, że to szkodzi dziecku?-
-Wiem.-
-Mam dość!- walnęłam ręką o stół
-Przepraszam.-
-Nie odzywaj się już.- wróciłam do jedzenia
-Nie obrażaj się.- odgarnął moje włosy za ucho
-Już za późno.-
-Proszę cię kotku...-
-Czemu nie potrafisz uszanować mojej decyzji?- spojrzałam na niego ze łzami w oczach -I jeszcze nie potrafisz zrozumieć moich uczuć.- wytarłam oczy i pociągnęłam nosem -Jak ja nie lubię moich hormonów.- szlochałam -Nie chce już być w ciąży. Niech to dziecko w końcu się urodzi.- przycisnęłam dłonie do oczu -Czemu to kobiety zawsze muszą być w ciąży?- spojrzałam na niego -Faceci o wiele lepiej by sobie z tym poradzili. Ale nie...- wyrzuciłam ręce w górę -Tak nas Pan Bóg stworzył.- wytarłam łzy -Jak ja siebie nienawidze.- wyznałam
-A ja cię kocham.- stwierdził przytulając mnie
-Czemu to wszystko musi być takie trudne?- szepnęłam
-Nie mam pojęcia.- zaśmiał się
-Nie rechocz.- pociągnęłam nosem -Ropucho.- dodałam
-Jeżeli mnie pocałujesz, zamienię się w twojego księcia z bajki.- mruknął
-Nadal jestem głodna.- wyznałam
Zachichotał cicho.
-Szkoda.- póścił mnie i pozwolił dokończyć jajecznice
-Już zapomniałam jak smakuje.- westchnęłam

Max
Jest coraz lepiej. Cenobia już nie unika mojego wzroku. Mówi do mnie. Widocznie czuje się swobodnie w moje obacności.
Jestem szczęśliwy. Pozwala mi odzyskać nadzieję, że jednak może mi wybaczyć.
Tyle razy powstrzymywałem się, by jej nie przytulić, pocałować. Teraz robi się to nieznośne, zwłaszcza, że jutro jest pełnia. Czuje pod skórą swoją nieopanowaną chęć przygarnięcia ją do piersi. Nie wiem jak ja to przeżyje. Pierwsza pełnia bez niej czekającej na mnie w łóżku. To będzie dziwne uczucie. Kiedyś po prostu budziłem się gdzieś w lesie z jakąś nagą laską leżącą na mnie, ale wiem, że tym razem będzie inaczej. Wiem, że po prostu nie mógłbym tego zrobić. Ani ja, ani mój wilk.
-Jutro pełnia.- usłyszałem jej melodyjny głos, który w tej chwili wydawał się obojętny
-Wiem.- złapałem kosmyk jej włosów i założyłem jej za ucho
Nawet pozwala się już dotykać.
-Będziesz musiał pilnować Viktora i Alexa.- spojrzała na mnie
-Dam sobie radę.- zapewniłem
-A...- widziałem, że się wahała -Gdy odprowadzisz ich do mnie, to...- westchnęła ciężko -Gdzie pójdziesz?- przygryzła wargę patrząc cały czas w talerz
-Nie jestem pewny, ale zapewne położymy się całą watahą w naszej jaskinii. Pokazywałem ci ją kiedyś.-
Jej warga zadrżała przez sekundę. Zacisnęła oczy i spojrzała w przeciwną stronę.
-Możesz przyjść do naszej starej sypialni, jeżeli ci to robi różnice.- szepnęła
-Przyjdę. Bliźniaki chociaż ustawię do pionu.-
-To dzisiaj ją posprzątam.- zaproponowała
-Pomogę ci.- zaoferowałem się
-Jeżeli chcesz...- zaczęła bawić się palcami
Widziałem, że czuła się niezręcznie.
-Nadal jesteś śpiąca? Bo jak wejdziemy do tego pokoju, to wyjdziemy dopiero jutro.-
Spojrzała na mnie i się zaśmiała. Nadal miała przepiękny śmiech.

Nie przestawaj mnie kochaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz