20.

669 41 4
                                    

Uhu... Aha... Dwudziesty rozdział... Jesteście najlepsi... Yeah... A ja najgłupsza... Sorry...
Wezmę się lepiej za pisanie, bo tylko siare robię.
XD
*facepalm*
Godzina 23:19.
*face-face-facepalm*
Kto jeszcze żywy niech da znać.

Pełnia.
To słowo echem odbijało się w mojej głowie. Niczym nocna zmora nie pozwalało mi zasnąć, gdy Sara już zapadła się w krainę Morfeusza.
Głaskałam ją po policzku i zastsnawiałam się, gdzie są chłopcy.
Sara wyglądała bardzo słodko kiedy spała, znaczy... słodziej niż zwykle.
Dochodziła już północ, a zegar wybijał swój nieznośny rytm. Z każdą chwilą robił się coraz głośniejszy.
A gdy doszła dwunasta zaczął cichnąć.
Sara wtedy uchyliła powieki, spojrzała na mnie sennym wzrokiem, przetarła piąstką oko i przewróciła się na drugą stronę.
Cisza była niemiłosierna i sprawiała, że miałam ochotę oszaleć.
Ale... Może za bardzo się modliłam o jakikolwiek odgłos, bo usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Zerwałam się do siadu, a Sara za mną.
-Mamusiu? Co to było?- zapytała
-Nie wiem, skarbie.- szepnęłam do niej
-Boję się.- wtuliła się w moje ramię
-Zostań tu, a mamusia sprawdzi co się dzieje, dobrze? Zaraz wrócę.- pocałowałam ją w czoło
Niechętnie mnie póściła. Wstałam i cicho wyszłam na korytarz. Idąc nim szukałam źródła dźwięku.
Poczułam chłodny powiew spod drzwi w stopy, gdy przechodziłam obok sypialni mojej i Maxa. Uchyliłam drzwi niepewnie, a w środku ujrzałam szalejące, małe tygrysy i wilka siedzącego pod oknem. Stłuczonym oknem.
-Przecież je otworzyłam, więc jakim cudem to zrobiliście?-jęknęłam sfrustrowana iż znowu będę musiała dzwonić po fachowca
Co miesiąc jest tak. Otworzę drzwiz to do domu wejdzie 10 innych wilkołaków, a oni i tak wskoczą przez zamknięte okno. Otworzę te cholerne okno, oni i tak je zniszczął.
Poczułam jak coś ciągnie mnie za koszulę nocną, spojrzałam za siebie na Sarę. Wyjrzała zza mnie i uśmiechnęła się, po czym podbiegła do pomarańczowookiego wilka i go przytuliła.
Za to Alex i Viktor stali na łóżku i krążyli wokół siebie przygotowywując się do ataków.
-O nie.- podeszłam do owego mebla -Nie będziecie się tu bić.-
Usiadłam między nimi. Postanowili dokończyć walkę na podłodzę. Zeskoczyli z łóżka i jeden na drugiego skoczył.
-Powiedziałam coś.- warknęłam idąc w ich stronę
Warkot sprawił iż się zatrzymałam, a chłopcy się uspokoili.
-Super. A mnie się nie słuchacie.- założyłam ręce na klatkę piersiową -Czasem myślę, że w góle mnie nie rozumiecie.- odrzuciłam włosy do tyłu
Max wstał i wyminą Sarę. Złapał w pysk moją koszulę i zaczął mnie ciągnąć. Dał mi do zrozumienia, że mam siąść na łóżku, co mnie bardzo zdziwiło.
Zazwyczaj ganiam w te i spowrotem za bliźniakami, a na koniec wszyscy kładziemy się spać, gdzie kto padł, choćby miałby to być blat kuchenny.
Gdy zasiadłam w miękkiej pościeli Max wskoczył na łóżko i położył łeb na moich kolanach. Zaraz za nim podążyła Sara, która wtuliła się w jego sierść kładąc się na nim. Viktor umiejscowił się z mojej drugiej strony pod ręką, a Alex zapragnął, by Sara leżała na nim.
Max zrobił coś na kształt westchnienia, bo jego nozdrza wypóściły dużo powietrza. Położyłam rękę na jego łbie i zaczęłam go głaskać. Miałam ochotę zrobić tak jak Sara i wtulić się w jego sierść.
Spojrzałam na Viktora, który przewracając się na grzbietz domagał się pieszczot na brzuchu. Max warkął cicho i krótko, ale Viktor zdążył zrozumieć i znów przewrócił się na brzuch.
-Nie. Przecież to nic takiego.- spojrzałam na białego tygrysa
Najpierw zaczęłam go głaskać za uchem, a on sam pokierował moją dłoń, kładąc się na boku. Głaskałam go więc po szyi patrząc jak się uśmiecha i słysząc jak mruczy. Przeniosłam dłoń na jego brzuch a on przewrócił się na grzbiet. Max poruszył się delikatnie i patrzył na syna zazdrosnym spokrzeniem pomarańczowych tęczówek. Zaczęłam więc głaskać go z równą determinacją. Alex już dawno spał, tak jak Sara. Gdy i Viktor także zasnął, spojrzałam na wilka leżącego na moich kolanach.
-Dzieci nam się udały.- szepnęłam cicho
Rzucił w moją stronę spojrzenie, mówiące: ,,No co ty nie powiesz".
Uśmiechnęłam się szeroko.
-Następne w drodze. Dasz sobie radę?- uniosłam brew
Posniósł łeb wyrażając: ,,Wątpisz we mnie?"
-Kiedy wakacje się skończą, będziemy musieli bliźniaki wysłać do szkoły. Myslisz, że dobrze zrobiliśmy nie puszczając ich do przedszkola?-
Położył łeb na moch kolanach, mówiąc: ,,Dadzą sobie radę".
-Ufam ci, Max.- szepnęłam
Podniósł łeb i patrzył na mnie z wyczekiwaniem. Jak co miesiąc złożyłam pocałunek między jego oczami, a on jak co miesiąc polizał mnie po policzku.
Patrzył na mnie przes chwilę, po czym ułożył się wygodnie. Zamknął ślepia.
Ja jak zawsze poszłam spać najwcześniej.

***

Otworzyłam oczy i ziewnęłam.
Jak zawsze wstałam pierwsza.
Viktor spał wczepiony w moje biodro, jak tonący w ponton.
Max spał, leżąc połową ciała na mnie. Gdyby przesunął teraz torochę wyżej kolano, kopnąłby w twarz Viktora. Z jednej strony wtulał się w moją szyję twarzą, a z drugiej  trzymał dłoń wplecioną we włosy.
Sara, próbójąc go udusić, oplotła go obiema rękami za kark.
A Alex spał nad nami na poduszcę.
Wplotłam palce we włosy Maxa i Viktora i zaczęłam je przeczesywać. Słychać było ich równomierne oddechy i to stanowiło jedyny dźwięk w pomieszczeniu.
Po kilku minutach Max się poruszył, na chwilę znieruchomiał i znów zaczął się ruszać.
-Uważaj, żebyś nie kopnął Viktora.-szepnęłam cicho
Uniósł głowę i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, po czym uśmiechnął się i pocałował w policzek mówiąc:
-Jesteś najpiękniejszym widokiem o poranku.-
I znów się położył.
Jestem czerwona jak burak. To na pewno.

Nie przestawaj mnie kochaćМесто, где живут истории. Откройте их для себя