38

3.7K 149 45
                                    

Kilka dni po Nowym Roku, Draco przyszedł do mnie i razem mieliśmy powrócić do Hogwartu. Ministerstwo zorganizowało wyjątkowe połączenie z siecią Fiuu, żeby uczniowie mogli szybko i bezpiecznie wrócić do szkoły. Uważają, że ponieważ Czarny Pan rośnie w siłę bezpieczeństwa nigdy za wiele. Według mnie to dobre rozwiązanie, bo uwierzcie... Nie chciało mi się pięciu godzin siedzieć w pociągu. 

Dochodziła godzina osiemnasta. Właśnie o tej godzinie były dostępne kominki. Czy jeśli dwie osoby z różnych miejsc wskoczą do kominka w tym samym czasie to się zderzą? Nigdy nie miałam takiej sytuacji, ale co się dziwić jak prawie nigdy nie korzystam z sieci Fiuu. Nie mogę się doczekać, aż będę mogła się teleportować. W tedy w ogóle nie będę musiała używać tych cholernych kominków.

-Na pewno wszystko masz? Różdżka? Hades? Komplet bielizny?- upewnia się An. Widać po niej było, że nie chce abym wyjeżdżała, ale co na to poradzę? Musi wytrzymać do końca tego roku. Później wracam do domu. A na nowy rok szkolny nie wiadomo czy wrócę.

-Tak, spokojnie wszystko mam.- uśmiechnęłam się ukazując szereg białych zębów i podeszłam żeby ją przytulić. Wszystkie moje rzeczy i tak już znajdowały się w moim dormitorium, także jeśli nawet coś zapomniałam teraz nie będę pamiętać co.  Po minucie może dwóch odkleiłyśmy się od siebie. Draco właśnie żegnał się z matką, która miała łzy w oczach. Ona zawsze przeżywała jak miał wyjeżdżać, a w tym roku to już w ogóle. Ale co się dziwić? Ma poważne zadanie do wykonania.

-No, osiemnasta trzy. Uciekajcie, bo jeszcze nie wrócicie do szkoły.- zaśmiała się macocha. Poprawiłam włosy ostatni raz i podeszłam do kominka. Odwróciłam się jeszcze ostatni raz uśmiechając się lekko do kobiet po czym weszłam do szmaragdowych płomieni mówiąc wyraźnie "Hogwart". Zdążyłam jeszcze zobaczyć blady uśmiech An, po czym utonęłam w płomieniach i zaczęłam wirować wokół własnej osi. Przed oczami mignęły mi jakieś pokoje, ale było to zbyt szybko abym mogła rozpoznać do kogo należy. Po chwili poczułam wolne opadanie i w końcu wylądowałam w gabinecie profesora Snape'a. 

-Dobry wieczór, Riddle. Postaraj się z łaski swojej nie ubrudzić dywanu popiołem.- powiedział zza swojego biurka, nawet na mnie nie patrząc. 

-Dobry wieczór.- powiedziałam i delikatnie wyszłam z kominka. Kiedy otrzepałam bluzę z popiołu w kominku pojawił się Draco. Gdy i on się doprowadził do porządku wyszliśmy bez słowa z gabinetu, kierując się do pokoju Slytherinu. Byliśmy w lochach, więc droga do celu nie zajęła nam za wiele czasu. 

-Salazar- powiedział hasło Draco i wkroczył do pomieszczenia. Jak tylko przejście się otworzyło słychać było śmiechy i rozmowy uczniów. Zaraz po blondynie weszłam ja i co mnie zdziwiło wszystkie rozmowy zamilkły, a spojrzenia padły na mnie. Poczułam rumieńce na twarzy i zdezorientowana spojrzałam na Draco, który badawczo mi się przyglądał. Usłyszałam szepty, które był dla mnie niezrozumiałe. Zauważyłam siedzącą Astorię na sofie, więc do niej podeszłam. 

-O co chodzi?- zapytałam szeptem, marszcząc brwi. Spojrzała na mnie z politowaniem. 

-Oni już wiedzą Rose.- powiedział Blaise siadający na przeciwko.

-Proszę?- uniosłam brwi.

-Wiedzą, że jesteś JEGO córką.- szepnął. Zrobiłam wielkie oczy ze zdumienia. Ale... Jak to? Nie powiedział tego na pewno żaden ze śmierciożerców. A nie przypominam sobie abym komuś o tym mówiła. 

-Ej White...- zawołała Parkinson- A nie! Przepraszam... Riddle? Czy tak?

-Pan.. nie prowokuj jej..- powiedziała cicho jakaś jej psiapsi. Mopsica spojrzała na nią.

I will not leave you~ Draco MalfoyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon