17

6.7K 229 151
                                    

Wakacje mijają bardzo szybko. A jeszcze szybciej gdy spędzam je z Draco albo innymi przyjaciółmi. Już mamy początek sierpnia. A tak dokładnie to piąty sierpnia, godzina dziesiąta trzy. Dzisiaj mam urodzinki! Moje szesnaste urodziny. No nieźle. Zawsze chciałam mieć szesnaście na karku. Nie mniej nie więcej. Jestem ciekawa co przyjaciele i Draco przygotują na tą okazję. Trochę się zachowuje jak księżniczka. Wiem. No, ale cóż. Tak bywa. Jestem osobą, która dostaje to czego chce. Bywa. Aktualnie leżę na łóżku pod moją kołderką i kocami, na milionach poduszek i w swojej, a raczej Draco koszulce. Kiedyś mu ją zabrałam, a teraz służy mi jako piżamka. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. To Ana. 

-Cześć kochanie. Wszystkiego najlepszego.-powiedziała podchodząc do mnie. W obu dłoniach ma tace z śniadaniem i średniej wielkości pakuneczkiem. Gdy przebyła już drogę od drzwi do mojego łóżka, pocałowała mnie lekko w czubek głowy.-Jeszcze raz najlepszego. Kocham cię.

-Dziękuję. Też cię kocham. To miłe z twojej strony, że zrobiłaś dla mnie śniadanie.-powiedziałam całując ją w polik.

-Co? Ach to.. Nie to nie dla ciebie. Pomyślałam sobie, że zjem sobie w sypialni śniadanie z Alexsem.-powiedziała to poważnie. Patrzyłam na nią załamana. Szczerze to bliska płaczu i lekko wkurzona.Moja mina musiała być bez cenna, bo An zaczęła się tak śmiać, że ledwo utrzymała tace.-Żartuję. Tak to dla ciebie. Twoje ulubione naleśniki w stylu amerykańskim z syropem klonowym, a do tego herbatka jabłkowo-miętowa. I prezent urodzinowy. Proszę bardzo.-powiedziała wręczając mi zawartość swoich dłoni. Wypuściłam głośno powietrze. 

-Dzięki An. Wiesz przez chwilę uwierzyłam w to co mówisz. -powiedziałam przez śmiech.

-No dalej otwórz prezent.-tak jak rzekła tak zrobiłam. Ujęłam w dłonie prostokątną paczkę. Jest raczej średnich wymiarów. Opakowana jest w zielono srebrny papier ze wstążką. Rozwiązałam ją i cały papier opadł, a moim oczom ukazała się książka. Nie byle jaka! Baśnie Barda Beedle'a. Już od jakiegoś czasu starałam się ją znaleźć, ale nie dałam rady. Przez chwilę patrzyłam się na okładkę, po czym pisnęłam i rzuciłam się na An. 

-Merlinie dziękuję!!

-Może podziękuj mi, a nie Merlinowi. Co?-Zaśmiała się An oddając uścisk. 

-Tak,dziękuje An. Kocham cię!!-powiedziałam, a raczej pisnęłam jej do ucha.

-No dobra, muszę lecieć, przepraszam, ale muszę być za dziesięć minut w ministerstwie, więc proszę nie roznieś domu. Okej?

-Jasne.-odpowiedziałam gapiąc się w już otwartą książkę. Tę książkę bardzo trudno znaleźć. Podobno powstały tylko trzy egzemplarze. Mam jeden z nich. Położyłam mój skarb na szafce nocnej i ruszył do szafy, aby się w końcu ubrać. Dzisiaj postawiłam na krótkie, dżinsowe spodenki i koszulkę na krótki rękaw. Do tego tenisówki i bajlando. Włosy uczesałam w kitkę i zrobiłam delikatny make-up. No. Teraz mogę zjeść śniadanie. Usiadłam i zaczęłam spożywać posiłek. Po piętnastu minutach talerz był pusty. 

Zaniosłam brudne naczynie na dół. W tym samym momencie do drzwi ktoś zadzwonił. Ruszyłam by otworzyć. U progu stoi Draco. Jest oparty o futrynę drzwi. Ubrany jest raczej zwyczajnie. Krótkie spodenki. No wiecie takie kończące się przed kolano. Dziwnie by wyglądał gdyby miał tak krótki jak moje. Heh. Odziany był również w zwykłą czarną koszulę bez ramiączek. Na lewym przedramieniu widniał bandaż, doskonale wiedziałam czemu. Włosy miał w nieładzie, Takie są moje ulubione. 

-Cześć kochanie.-przywitał się i podszedł bliżej, aby mnie pocałować. Przynajmniej tak myślałam, bo zanim to uczynił szepnął-Wszystkiego najlepszego kochanie.-Dopiero po tych słowach mnie pocałował. Bardzo czule i z miłością. Oddałam pocałunek. Po chwili przestaliśmy. 

I will not leave you~ Draco MalfoyWhere stories live. Discover now