23

4.3K 172 58
                                    

Od naborów minęły dwa tygodnie. Dzisiaj gramy pierwszy mecz. A z kim? Z Gryfonami. Nieźle zaczynamy sezon co? Draco grać nie może. Czyli zastępuję go na boisku. Coś mi się wydaję, że on już nie będzie grał w ogóle. Ta szafka przyspaja mu wiele problemu. Może to i lepiej. Ale trzeba by go odciągnąć jakoś od tego. W przyszłym tygodniu jest wycieczka do Hogsmeade. Ana dostarczy mi wisior, a ja go podrzucę jakiejś Gryfonce. Może Granger? Nie ona za mądra jest... Lavender Brown? No już lepiej. Głupia jest. Ale może być za głupia na tak ważną "misję". Jeszcze się zobaczy. Jeszcze trzeba wymyślić tekst, którym zagadam. "Hej. Mam zaklęty wisior dla Dumbledore'a, możesz mu go dostarczyć?" No tak słabo. 

-Długo będziesz męczyć tak ten omlet? Wiesz stracił trochę.. Jakby to... Wygląda jak gówno.-powiedziała As. Wyrwałam się z swoich rozmyśleń i spojrzałam najpierw na przyjaciółkę, a później na moje śniadanie. Faktycznie wyglądało nie ciekawie. Odsunęłam talerz od siebie i jęknęłam z niezadowoleniem.

-Cykam się grać. Ostatni raz grałam w pierwszej klasie... To kupa czasu. A jak znowu coś pójdzie nie tak?-powiedziałam łamiącym się głosem do przyjaciółek na przeciwko.

-Daj spokój. Jesteś świetna. Nikt nie chce tego mówić głośno...-zaczęła Dafne

-...Ale mówią, że jesteś lepsza od Smoka. -dokończyła siostra.

-To nie jest prawda... Draco jest szybszy.-zaprzeczyłam.

-No może o drobinę. Ale ty jesteś bardziej spostrzegawcza.-powiedziała As.

-No dokładnie.- nie odpowiedziałam. Sięgnęłam po kielich z sokiem dyniowy. Może i mają racje... Nie ma co się cykać.

-Hej dziewczyny. -powiedział siadający obok mnie Blaise. Połknęłam napój i spojrzałam na mulata.

-Hej-powiedziałyśmy razem w tym samym czasie. Zabini zaczął nakładać sobie porządną porcję śniadania. Trzy jajka na twardo, trzy tosty, do tego dwa gofry i sałatkę owocową, wszystko popije sokiem dyniowy. Gdzie on to wszystko mieści? 

-Jak samopoczucie przed meczem-zapytał z pełną buzią sałatki. 

-Emmm... No okej.. Raczej..-powiedziałam speszona.

-Będziesz to jadła?-spytał wskazując na mój omlet. Spojrzałam na niego z politowaniem.

-Bierz..-westchnęłam.

-Dzięki. Słuchaj... Nie masz się co przejmować. Widziałaś drużynę Pottera?-pokręciłam przecząco głową-To popatrz na ich stół.-spojrzałam w kierunku stołu lwa. Potter siedzi tam ze swoją szlamcią i Wieprzlejem, który wygląda jakby miał zaraz się posikać ze strachu.-Weasley jest obrońcą. Nie będzie ciężko mu strzelić jakiegokolwiek gola. Dalej, pałkarze Jimmy Peakes i Ritchie Coote- pakarze. Nie powinni być trudnym zawodnikami. Są młodsi, ale nigdy nie widziałem jak grają. Ścigający się nie zmienili, ale nimi się przejmować nie powinnaś. Zajmij się Potterem. Z tego co słyszałem ma na ciebie oko, ale ponieważ jesteś własnością księcia Slytherinu nie podbije do ciebie. Jednak, że może pomóc podczas meczu.-powiedział i puścił mi oczko. 

-Co powiedziałeś?-zapytałam oburzona. Jak może mnie nazywać własnością Draco.

-Że podobasz się Potterowi...-powiedział zbity z tropu.

-Później

-Że może ci to pomóc podczas meczu...-powiedział jeszcze bardziej zbity z tropu

-Och.. Nie to.. Czy ty powiedziałeś, że jestem własnością Draco?-zapytałam oburzona. Diabeł zaczął się zastanawiać, po czym odrzekł niepewnie: 

I will not leave you~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz