10

10.3K 335 203
                                    

-Hej, Rose... Obudź się.-Do moich uszu doszedł delikatny głos An. Lekko uchyliłam oczy.- Jak się czujesz?

-Okej.- Powiedziałam bez emocji. Od kiedy należę do śmierciożerców co noc śni mi się jakiś koszmar. Każdy jest do siebie bardzo podobny. Każdej nocy zabijam kogoś z moich przyjaciół. Ale przed samą śmiercią znęcam się nad nimi i fizycznie i psychicznie. Każdej nocy kończy się tak samo. Budzę się z krzykiem i zalana potem. Później nie mogę zasnąć więc An daje mi eliksir słodkiego snu, a rano przychodzi mnie obudzić i sprawdzić jak się czuję.

-Kto był dzisiaj?-zapytała, wiedziałam o co jej chodzi.

-Astoria.-powiedziałam bez krzty jakiej kolwiek emocji. Podała mi szklankę z jakimś płynem. Spojrzałam na nią pytająco.

-Woda, spokojnie nie będę cię ciągle faszerować eliksirami. As to twoja najlepsza przyjaciółka tak?- zapytała. W odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową.- Był już Blaise, Dafne nawet Adrian. Masz jeszcze jakiś przyjaciół?

-Nie, myślisz, że to już koniec?

-Nie wiem, możliwe. Skoro zabijasz tylko przyjaciół.. To chyba koniec.-powiedziała próbując pocieszyć mnie. W sumie udało się. Uśmiechnęłam się lekko.-Dzisiaj będzie zebranie śmierciożerców. Czarny Pan chce dać zadanie Draconowi.- No jestem ciekawa jak ta tchórzofretka wypełni zadanie dla Czarnego Pana. 

-Rozumiem, o której?

-O czwartej. Wiesz tak sobie pomyślałam, że może pójdziemy razem na zakupy? Wiesz ja nadal nie mam sukni ślubnej.-powiedziała z nadzieją, że się zgodzę. W sumie chętnie pójdę, nie będę się nudzić.

-Tak pewnie, to może jak zjem śniadanie pójdziemy?

-Pewnie, to ty się ubierz, a ja zrobię ci śniadanie. Co ty na to?

-Jasne.- Gdy jej odpowiedziałam, wyszła z mojego pokoju. Wstałam i podeszłam do lustra. Podkrążone oczy, cera blada. Widać, że się nie wysypiam. Spojrzałam na zegar za pięć dwunasta. No okej. Prostuję włosy i spinam w kitkę. Ubieram się w czarną zwykłą koszulkę i spodenki dżinsowe. Ponieważ jest pochmurno ubieram na siebie jeszcze koszulę w czarno- zieloną kratę. Maluję się i gotowa schodzę do kuchni.

-Zrobiłam gofry z truskawkami, takie jakie lubisz.- Lubię gofry z truskawkami? Serio? Ja kocham to danie! 

-Dzięki.-Jem w spokoju śniadanie i rozmawiam z An, gdy do okna zapukał Hades. An poszła otworzyć okno. Sowa wleciała i od razu przyleciała do mnie. Wzięłam list przyczepiony do jej nóżki. 

Rose,

Wysyłam do ciebie dwa listy dziennie, a ty mi piszesz tylko, że u ciebie jest wszystko w porządku? To nie jest okej. Martwimy się o ciebie. Daj jakiś znak życia i zacznij normalnie pisać. Nie wydaje mi się abyś miała jakieś zadanie zlecone od Sama-Wiesz-Kogo żeby nie móc odpisać przyjaciółkom. Odezwij się proszę. Za dwa tygodnie wracamy do domu. Spotkamy się prawda?

Czekam na odpowiedź, kocham, twoja As

No to prawda, że je olewam. Ale co mam jej powiedzieć? Od kiedy stałam się jednym z nich nawiedzają mnie sny gdzie wszystkich zabijam? Nie ma mowy. Później może odpiszę. List odrzucam gdzieś na blat. Hades dalej czeka na nagrodę daje mu więc kawałek gofra. 

-Wszystko okej? Od kogo ten list?-zapytała Ana

-Od As, nie chce jej na razie odpisywać.

-Uważasz, że to dobry pomysł? Olewać przyjaciół? Myślisz, że nie widzę jak przychodzą do ciebie trzy czy cztery sowy dziennie? Nie możesz ich teraz odtrącać. 

I will not leave you~ Draco MalfoyWhere stories live. Discover now