◊ 2.03 ◊

555 44 9
                                    

Powoli otwarłam oczy, niemalże od razu natrafiając na maleństwo, leżące w typowym łóżeczku szpitalnym, zaraz koło mojego łóżka. Uniosłam się na łokciach, do pozycji pół siedzącej, po czym powoli chwyciłam dziecko w ręce. 
- Urodziłaś śliczną córeczkę - Usłyszałam cichy głos Ivy, stojącej w drzwiach.
- Mam córeczkę - Powtórzyłam słowa rudowłosej, mimowolnie wypuszczając jedną łzę.
- Były komplikacje - Zaczęła mówić, po tym jak podeszła do mnie - Mała była owinięta pępowiną, ale lekarzom udało się ją uratować - Dodała.

- Nic jej nie jest ? - Zapytałam, lekko gładząc dziewczynkę po główce.
- Wszystko w porządku - Odparła - A ty jak się czujesz ?
- Dobrze - Powiedziałam, nie odrywając wzroku od córeczki, która zaczęła się budzić. Otwarła swoje oczka, z których biła soczysta zieleń, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, który spowodował u mnie szybsze bicie serca.
- Jak się ma nasza mała Pani Winnler ? - W sali pojawił się Oswald, który podobnie jak Ivy, na twarzy miał wymalowane zmęczenie.
- Jak widzisz wujku - Zaczęła Pamela - Wszystko w porządku z mamą i córeczką.
- Ma twój uśmiech - Powiedział, opierając się o metalową krawędź łóżka.
- I oczy Jerome'a - Odparłam, niemal od razu przypominając sobie o rozmowie Ivy i Oswalda w kuchni - Czy on na prawdę... - Zaczęłam mówić, jednak przerwał mi w tym, niespodziewany gość.
- Witam - Cała nasza trójka, skierowała swój wzrok w stronę drzwi, przez które przeszedł właśnie Joker.
- Co ty tu robisz ? - Zapytał Oswald.

- Słyszałem co się stało - Zaczął, idąc w naszą stronę - Sądziłem, że jakoś będę mógł pomóc.
- Dziękuje - Odparłam, cichym głosem, mimo, że tak naprawdę nie chciałam od zielonowłosego niczego.

- Przepraszam - W pomieszczeniu pojawiła się pielęgniarka - Muszę zabrać małą na badania - Dodała, na co kiwnęłam głową. Kobieta podeszłą do mnie, po czym powoli wyjęła z moich rąk dziewczynkę i włożyła ją do łóżeczka, z którym po chwili opuściła sale.
- Sprawdzimy czy wszystko w porządku - Wtrąciła szybko Pamela i po chwili wyszła w towarzystwie Oswalda.
- Więc... ? - Zaczął Joker, siadając na krześle przy moim łóżku - Jest coś, w czym mógłbym Ci pomóc.
- Czemu chcesz mi pomóc ? - Wtrąciłam zaciekawiona.
- Oswald jest moim dobrym przyjacielem - Mówił - A jego przyjaciele, to też moi przyjaciele, więc ?
- W sumie jest coś... - Odparłam, zaciskając mimowolnie usta w cienką linię - Mój chłopak... - Zaczęłam niepewnie - Zaginął.

- Kiedy widziano go ostatni raz ? - Poczułam się dziwnie, bo miałam wrażenie, że pomaga i policjant, a nie jeden z najbardziej groźnych przestępców Gotham.
- Osiem miesięcy temu... - Odparłam - Ostatni raz widziałam go w Ace Chemicals - Dodałam. Na twarzy Jokera pojawił się dziwny grymas, wymalowany z powagą - Podobno mógł wpaść do jednej z kadzi z...
- Rozumiem - Przerwał mi - Sprawdzę, co da się zrobić - Dodał, po czym w pośpiechu opuścił salę.

***

*Perspektywa Jokera 

Po rozmowie z Mayą, od razu pojechałem na przedmieścia Gotham, do swojego klubu, który jak zawsze był przepełniony ludźmi. Nie mając żadnej ochoty na jakąkolwiek imprezę, postanowiłem pozbyć się gości.
- Wszyscy mają wyjść - Krzyknąłem rozzłoszczonym tonem, jednak głośna muzyka, kompletnie zagłuszyła moje słowa. Wyjąłem spod srebrnej marynarki złoto-zieloną broń, którą skierowałem ku górze. Jedno pociągnięcie za spust sprawiło, że spod sufitu zaczęły sypać się iskry, muzyka momentalnie ucichła, a oczy wszystkich były skierowane w moją stronę - Wszyscy wypad ! - Krzyknąłem po raz kolejny, nadal trzymając broń w dłoni. Nie musiałem długo czekać. Ludzie momentalnie zaczęli kierować się w stronę drzwi, a gdy sala już opustoszała, ruszyłem w stronę sali VIP. W szybkim tempie pokonałem schody, dzięki czemu po chwili pojawiłem się w pomieszczeniu, w którym był mój znajomy - Nygma.
- Widzę, że nie ma Ci się dziś na zabawę - Powiedział, kierując się w moją stronę, z trzymanymi w dłoni szklankami z whisky - Rozumiem, że coś się stało - Powiedział, podając mi jedną ze szklanek.
- Ciężki dzień - Odparłem, nie chcąc mówić Nygmie o mojej rozmowie z Mayą. 
- Rozumiem - Wtrącił. Z obojętnością ruszyłem w stronę balkonu, chcąc przemyśleć jeszcze raz całą rozmowę z dziewczyną. Pociągnąłem za szklane drzwi, wpuszczając do całego pomieszczenia chłodny wieczorny wiatr. Podszedłem do barierek, o które po chwili oparłem się, próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Być może jej chłopak był w Ace Chemicals, ale to nie znaczy, że wpadł do kadzi. A co jeśli, to on mnie wepchnął do chemikaliów. Jest tyle opcji, ale jak narazie żadnego sensownego wyjaśnienia.

   *** Perspektywa Mai 

- Kiedy będziemy mogły wrócić do domu ? - Zapytałam jasnookiego lekarza, stojącego nad moją córeczką.
- Jak mogę wypuścić was do domu ? - Wtrącił rozbawionym tonem, na co uniosłam lekko kewą brew - Nie mogę wypuścić bezimiennego człowieka -  Zaśmiałam się pod nosem, zdając sobie sprawę, z tego, że nadal nie dałam imienia swojej córeczce - Więc, co mam wpisać do karty dziecka ? - Zapytał, już bardziej poważnym tonem.
- Proszę wpisać Skyler Winnler - Powiedziałam po chwili, na co lekarz skinął głową i powolnym krokiem opuścił sale, pisząc coś na kartce, trzymanej w dłoni. Gdy ciemnowłosy zniknął za drzwiami, spojrzałam na dziewczynkę, z krótkimi brązowymi włoskami, po czym  Wzięłam ją na ręce - Moja mała Sky - Powiedziałam po cichu, składając pocałunek na czole dziewczynki - Obiecuję Ci, że znajdę twojego tatę.

C.D.N

Aktualnie na dworze jest ok 35°C, przez co nawet wiatrak stojący obok mojego biurka, w ogólne mi nie pomaga, w konsekwencji nie mam siły pisać dłuższych rozdziałów. Mimo wszystko postaram się, aby kolejna część była choć trochę dłuższa.

LolowoMi

I will not regret it ♦ Jerome Valeska /Joker♦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz