◊ 1.16 ◊

828 59 13
                                    

* Proszę, abyście po przeczytaniu tego rozdziału, zajrzeli na dół do opisu. Tam jest ważna wiadomość, odnośnie tego opowiadania

Doktorze ! - Zawołałam, nim zdążył opuścić salę - Jak długo tutaj będę ?
- Twój stan się polepszył, ale na wszelki wypadek zostaniesz jeden, góra dwa dni na obserwacji - Odpowiedział, po czym opuścił szare pomieszczenie.   

***

- Maya ! - Po kilku sekundach, od chwili wyjścia Doktora, w sali pojawiła się Ivy - Jak się czujesz ? - Zapytała troskliwym tonem.
- Jesteś trzecią osobą, która mnie o to pyta - Odparłam z uśmiechem na twarzy - Jest w porządku.
- Co się stało ? - Zapytała, podchodząc do ściany, przy której stało krzesło.
- Nerwy - Odpowiedziałam obojętnym tonem. Ivy przysunęła krzesło obok łóżka, na którym aktualnie leżałam i usiadła się.
- Kiedy Cię wypuszczą ? - Zapytała zakładając nogę na nogę.
- Jutro, albo we wtorek - Odparłam - Jeśli mój stan się nie pogorszy - Dodałam.
- Nawet tak nie mów - Wtrąciła - Mam coś dla Ciebie - Dodała, wyjmując z torebki małą przeźroczystą butelkę, której zawartość miała kolor zgniłej zieleni.
- Co to ? - Zapytałam, nie kryjąc zdziwienia.
- Napój - Odpowiedziała, podając mi butelkę - Zrobiony ze specjalnych roślin. Powinny poprawić twoją kondycję i szybko postawić Cię na nogi - Niepewnie chwyciłam napój, który chwilę później odkręciłam. 
- Nie pachnie źle - Ku mojemu zdziwieniu, zapach był łagodny i lekko słodki, w porównaniu do koloru, który przyprawiał mnie o mdłości. Przechyliłam lekko butelkę w stronę ust i nadal zniechęcona kolorem, zaczęłam powoli popijać napój.
- To dzięki kiwi, zneutralizował smak pokrzywy i szpinaku -  Spojrzałam na rudowłosą ze zdziwieniem.
- Szpinak ? - Zapytałam, na co dziewczyna kiwnęła głową - Pokrzywa ? - Pamela, zrobiła to samo, co chwilę temu. Na samą myśl o tych dwóch składnikach razem, zrobiło mi się nie dobrze, jednak sam napój, wydawał się być dobry, więc postanowiłam dłużej nie męczyć moich oczu jego kolorem i w szybkim tempie opróżniłam zawartość butelki.
- Za godzinkę, będziesz jak nowo narodzona.
- Masz jakieś wieści od Jerome'a - Zapytałam - Wie, że jestem w szpitalu ? 
- Nie mogłam się do niego dodzwonić - Odparła, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Trudno - Dodałam po chwili, nie chcąc martwić Ivy. 
- Właśnie ! - Wtrąciła po chwili - Twój telefon - Rudowłosa wyjęła z skórzanej torby moją komórkę, którą niemal natychmiast położyła na stoliku, obok łóżka.
- Przepraszam - Naszą rozmowę przerwała wcześniej poznana przeze mnie pielęgniarka - Czas odwiedzin się skończył - Dodała, podchodząc w naszą stronę.
- Oczywiście - Odparła Ivy, wstając z krzesła - Wpadnę do Ciebie jutro - Dodała, zapierając z oparcia krzesła, zawieszoną brązową torbę.
- Narazie - Pożegnałam ją i spojrzałam na pielęgniarkę.
- To dziwne - Powiedziała, jakby sama do siebie.
- Coś się stało ? - Zapytałam, unosząc lekko brew.
- Kroplówka - Odparła, zdejmując pusty plastikowy pojemnik - Powinna skończyć się za 15 minut - Dodała.

Czyżby magiczny napój Ivy ? - Pomyślałam.
- No nic - Wtrąciła po chwili - Musisz odpocząć, jutro podczas porannego obchodu, lekarz wejdzie do Ciebie i zdecyduje czy wyjdziesz, czy zostaniesz.
- Rozumiem - Odpowiedziałam. Śiwowłosa pielęgniarka, ruszyła w stronę drzwi, nie odrywając wzroku od pustej kroplówki. 
Zaraz po jej wyjściu, usłyszałam charakterystyczne brzęczenie telefonu, leżącego na metalowym stoliku. Od razu chwyciłam go w dłoń, a po ujrzeniu kto do mnie dzwoni, na mojej twarzy pojawił się radosny uśmiech.
- Cześć Jerome - Początkowo, w telefonie zapanowała cisza, było słychać jedynie niepokojące dźwięki syczenia.
- Maya ? - Po chwili, w końcu usłyszałam głos rudowłosego - Ivy nagrała mi się na sekretarkę. Co się stało ? Gdzie ty jesteś ?
- W szpitalu - Odparłam - Zasłabłam, ale już jest w porządku.
- Czemu zasłabłaś ? - Zapytał troskliwym tonem.
- Sama nie wiem, to pewnie przemęczenie, albo coś podobnego.
- A może nerwy ? - Bardziej stwierdził niż zapytał - Wiem kogo widziałaś.
- No tak - Mój głos ponownie tego dnia stał się słaby - No nic, Michael i tak pójdzie siedzieć.
- Nie pójdzie - Wtrącił.
- Słucham ? - Zapytałam, myśląc, że się przesłyszałam.
- Michael nie pójdzie siedzieć.
- O czym ty...
- To teraz mój wspólnik - Przerwał mi.
- Żartujesz ? - Niemalże zamarłam, słuchając słów Jerome'a. 
- Oh, kochanie - Mimo tego, że rozmawialiśmy przez telefon, byłam pewna, że rudowłosy właśnie się uśmiech - Ja się świetnie znam na żartach.
- Jerome...
- Szykujemy właśnie nowy żart - Po raz kolejny przerwał mi - Zabójczy Żart.

***

Po telefonie od Jerome'a, nie zmrużyłam oka, przez całą noc. Mimo to, rano w ogóle nie czułam zmęczenie. Wręcz przeciwnie, czułam narastającą energię. Eliksir Ivy, rzeczywiście dział.
- Panna Winnler - W pokoju pojawił sie Doktor - Jak się dziś czujemy ?
- Świetnie - Odparłam z uśmiechem.
- Dobrze - Wtrącił, robiąc nacisk na ostatnią sylabę - Issabel, zmierz pacjentce tętno - Skierował swoje słowa do stojącej obok niej siwej pielęgniarki, która niemal od razu wykonała jego polecenie - Podnieś bluzkę - Tym razem skierował swoją wypowiedź do mnie. Uniosłam lekko koszulkę do góry i poczułam jak lekarz przykłada zimną metalową część stetoskopu do mojej odsłoniętej skóry - W porządku - Dodał - Otwórz buzię - Ponownie wykonałam jego polecenie. Lekarz obejrzał moje gardło, a następnie wyjął z kieszeni kitla latarkę i wykonał tą samą czynność, co poprzedniego dnia - Okej, nie ma sensu Cię tu dłużej trzymać. Spakuj się i przyjść do gabinetu po wypis.
- Oczywiście - Opowiedziałam, ciesząc się, że w końcu opuszczę tą szarą klatkę. Mimo, że nie spędziłam tu nawet dwudziestu czterech godzin, szare ściany, podłoga, pościel i meble, po prostu mnie dobijały. 
- Pamiętaj, aby zaraz po wyjściu ze szpitala, powinnaś odpocząć kilka dni, żeby dolegliwości nie wróciły - Kiwnęłam głową, jednak dobrze wiedziałam, że nie przystosuje się do zaleceń lekarza. Musiałam znaleźć Jerome'a i Michaela, bo czułam, że nowy "wspólnik" rudowłosego, wcale nie ma dobrych zamiarów.
- To co wracamy do domu ? - W drzwiach pojawiła się radosna Ivy.
- Nie - Odparłam krótko, pewnym siebie tonem głosu, jednocześnie wystając z łóżka -  Musimy znaleźć Jerome'a i Michaela.

C.D.N

Postanowiłam napisać jeszcze 3 lub 4 rozdziały + epilog i zakończyć ,,I will not regret it", alee jeszcze tego samego dnia wstawić Prolog do II Części. Mam już wiele pomysłów. Postaram się, wstawić część II pod koniec tego miesiąca, lub na początek sierpnia. Dokładna data prawdopodobie będzie w opisie, w jednym z kolejnych rozdziałów.

Przy okazji bardzo chciałam podziękować za 1000 wyświetleń i za to, że piszecie komentarze, które bardzo mnie motywują, do dalszego pisania ! Jesteście niesamowici!

A teraz czekam na wasze komentarze, które zawsze dają mi wiele chęci do pisania. 
Piszcie, czy spodobał się wam ten rozdział i co myślicie o II Części.

I will not regret it ♦ Jerome Valeska /Joker♦Where stories live. Discover now