◊ 1.06 ◊

1.1K 81 7
                                    


Moje głębokie rozmyślanie na temat rudowłosego, przerwało głośnie pukanie i dzwonienie do drzwi. Odrzuciłam z siebie lekką kołdrę, po czym wstałam i jednym ruchem, chwyciłam leżący na fotelu jasny porannik, który następnie narzuciłam na siebie. Szybkim krokiem, podeszłam do drzwi mojego pokoju i otwarłam je, z nadzieją, że to Jerome. W końcu kto inny, dobijał by się do mojego domu, w środku nocy. Zapaliłam światło i dzięki czemu ekspresowo pokonałam korytarz i schody. Chwyciłam powoli za klamkę i otwierając zamek, pociągnęłam do siebie drzwi. Jednak na werandzie nie było osoby, której oczekiwałam.

- Komisarz Gordon i Bullock - Na moment zszokował mnie widok, dwóch mężczyzn, trzymających w dłoniach odznaki policyjne - Pani Maya Winnler ?
- Tak - Odpowiedziałam, lekko wystraszonym głosem - O co
- Możemy porozmawiać w środku - Przerwał mi brodaty policjant.
- Oczywiście - Odparłam, nadal zszokowana ich wizytą. Przesunęłam się tak, aby oboje mogli wejść do środka, a gdy już znaleźli się na przedpokoju, powoli zamknęłam drzwi, nie wiedząc czy to mi się śni, czy po prostu wpakowałam się w jakieś bagno - Proszę tutaj - Gestem ręki wskazałam pokój, jakim był salon. Mężczyźni niemal od razu, ruszyli do wskazanego przeze mnie pomieszczenia.

Usiadłam się na fotelu, zaś moi "goście", zajęli miejsca na jasnej, skórzanej kanapie.
- Czy mogę w końcu dowiedzieć się, co panów do mnie sprowadza ? - Przerwałam chwilową ciszę, zakładając nogę na nogę.
- Czy rozpoznaje Pani tego chłopaka - W dłoni Gordona, pojawiło się zdjęcie Jerome'a. Poczułam jak moje serce zaczyna bić szybciej. Chwilę wpatrywałam się w fotografię, jednak wiedziałam, że nie mogę przyznać się do znajomości z nim.
- Nie kojarzę - Odpowiedziałam z nadzieją, że detektywi nie zauważą mojego krętactwa - Może kiedyś, gdzieś go widziałam - Dodałam po chwili, po czym mężczyzna schował zdjęcie do teczki.
- Na nagraniu z banu, podczas napadu widać panią - Wtrącił Bullock, a ja ponowie poczułam jak moje serce przyśpiesza.
- Faktycznie. Byłam tam, ale
- Czemu nie zgłosiłaś się na policję ? - Wtrącił Gordon, spoglądając na mnie oczekująco, na odpowiedź.
- Byłam wystraszona - Opuściłam lekko głowę - Poza tym, byłam pewna że policja da sobie radę - Najprawdopodobniej kamery, nie nagrały jak rudowłosy, wchodzi do budynku, w moim towarzystwie.
- Dlaczego miałaś założoną chustkę na twarzy ? - Ponownie głos zabrał Bullock.
- Jeżdżę czasem motorem mojego ojca, a bandamka
- Rozumiem - Przerwał mi James - Musisz nam pomóc - otworzyłam niedowierzająco oczy - Ten chłopak zabił swoją matkę.

***
Siedziałam od pół godziny, na komisariacie, na który zabrali mnie Gordon i Bullock. Zajmując miejsce, przy jednym z biurek, rozglądałam się dokładnie, po obszernym pomieszczeniu. Praktycznie wszystko miało kolory brązu i szarości. Wiele biurek i krzeseł, utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że Gotham nie jest jednak tak bezpiecznie, jak mi się wydawało do tej pory. W celach, siedzieli nieznani mi goście, wytatuowani, z licznymi ranami. Gdzie się tylko spojrzałam, pierwsze co rzucało mi się w oczy, to sterty teczek i papierów. Chwilowy spokój, przerwał donośny śmiech. Śmiech, który już kiedyś słyszałam. Odwróciłam głowę, w kierunku źródła hałasu i ponownie zszokowana tego dnia, ujrzałam Jerome'a. Prowadzony po schodach, przez dwóch strażników, spojrzał się na mnie z uśmiechem. Nie wiedząc jednak, jak powinnam zareagować, odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku i ponownie po pomieszczeniu rozniósł się psychopatyczny śmiech rudowłosego. Poczułam jak po całym moim ciele, przechodzą ciarki, a trzymana w moich dłoniach, szklanka z wodą, niemal wylewała swoją zawartość, na boki. Odłożyłam szkło na drewniany blat, a moim oczom ukazał się Gordon.
- Valeska zostanie zamknięty w Arkham - Moje serce zaczęło bić szybciej. Arkham, jest jednym z najgorszych miejsc w Gotham. Trafiają tam osoby, które mając problemy psychiczne, popełnili różnorakie przestępstwa. Gwałty, kradzieże, znęcanie się, czy właśnie morderstwa, tak jak Jerome.
- Na jak długo ? - Po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów, na twarzy detektywa, pojawił się grymas.
- Z Arkham nie ma powrotu - Zwinęłam usta w linię i próbując uspokoić emocje, wzięłam głęboki wdech.
- Mogę już iść ? - Wstałam powoli z krzesła.
- Oczywiście - Odparł, a gdy postawiłam pierwszy krok, Jim szybko dodał - Podpisz tylko swoje zeznania. - Przysunął w moją stronę kartkę A4, a ja chwyciłam długopis, leżący przy komputerze i podpisałam się, w wyznaczonym miejscu - Przejmujesz się nim ? - Zapytał, gdy oddałam mu papier.
- Słucham ? - Mój głos był lekko poddenerwowany - Nie, po prostu, to jest młody chłopak. Szkoda, że tak spaprał sobie życie - Gordon pokiwał głową, zgadzając się z moimi słowami - Jeżeli to wszystko, to już pójdę - Odwróciłam się i ruszyłam szybkim krokiem w stronę drzwi.
Gdy wyszłam z komisariatu policji, moim oczom ukazała się czarna furgonetka, z napisem ,,Arkham", na bocznych drzwiach. Westchnęłam, wiedząc że w środku znajduje się Jerome. Stałam chwilę w miejscu, a gdy samochód odjechał, powolnym krokiem, ruszyłam w drogę do domu.

***
Męczące mnie myśli o rudowłosym, sprawiły że nawet nie zauważyłam, jak szybko spod komisariatu, znalazłam się pod domem. Otwarłam drzwi i o razu ruszyłam w stronę kuchni. Otwarłam srebrną lodówkę, z której wyjęłam butelkę z wodą. Chwyciłam szklankę, leżącą na blacie i nalałam do niej napoju, po czym wolnym krokiem, poszłam do salonu.
Odstawiłam szklankę i niemal rzuciłam się ze zrezygnowaniem na kanapę w salonie. Oparłam głowę o oparcie i zamknęłam oczy, z nadzieją, że to wszystko to tylko jeden cholerny sen. Westchnęłam głośno i powoli podniosłam się, aby chwycić napój. Przechyliłam lekko szklankę, w kierunku moich ust i zaczęłam pić chłodną wodę.  Odstawiłam pustą już szklankę na miejsce i wstałam, słysząc jak pod domem, zatrzymuje się auto. Podeszłam do oka i zza firanki zobaczyłam czarnego Mercedesa moich rodziców, który właśnie wrócili ze swojej "wycieczki", do Los Angeles. Na fakt, że są już w domu, mimowolnie uśmiechnęłam się, jednakże wiedziałam, że nie mogę powiedzieć im o tym, co wydarzyło się w ciągu kilku ostatnich dni. Ponownie wróciłam na kanapę i poczułam lekkie wibracje, dochodzące z kieszeni mojej kurtki. Odpięłam zamek i chwyciłam smarfrona.
~Od: Michael
   Hej. Przepraszam, że odzywam się tak późno. Jeśli będziesz miała czas, odezwij się do mnie, proszę...

Czyżby wszystko wracało do normy ? Rodzice wrócili. Michael, w końcu się odezwał, a Jerome... Pokiwałam głową z dezaprobatą i gdy chciałam odpisać na sms'a, usłyszałam za sobą radosny głos mojej matki.
- Maya ! - Odwróciłam się i ujrzałam moich rodziców. Niemal od razu podbiegłam do nich z uśmiechem na twarzy.
- Hej - Czułam, jakby uśmiech z mojej twarzy, nie chciał zniknąć. Rodzice odwzajemnili mój jest i zaczęli prowadzić mnie, z powrotem do jasnego salonu - Jak było w LA ? -Zapytałam zaciekawiona. Chociaż i tak czułam co tam się działo. Ojciec załatwiał jakieś służbowe sprawy, a matka latała po sklepach, z myślą ,,Hmm, jakby Maya w tym wyglądała ?".
- Mamy dla Ciebie świetną wiadomość - Spojrzałam na rodziców, unosząc lekko lewą brew - Wyjeżdżasz z Gotham.

C.D.N
___________________________________________________
Maya ma wyjechać z Gotham ? Tylko gdzie i po co ? Myślała, że wszystko wraca do normy, a tu jebut.

Ale ogólnie, tak jak obiecałam, nadrobiłam poprzednią część. Często staram się, aby każdy rozdział, miał około 1000 słów, jednak czasem to nie jest proste.


I will not regret it ♦ Jerome Valeska /Joker♦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz