◊ 1.04 ◊

1.4K 94 4
                                    


...

 - A takim razie, po co to wszystko ? - Rudowłosy stanął przede mną, kładąc dłonie na ścianie, po obu stronach mojej głowy.
- Dla Ciebie.
- Słucham ? - Nie mogłam uwierzyć, w to co właśnie usłyszałam - Napadłeś na bank, dla...
- Nie do końca - Przerwał mi moją wypowiedź, po czym zrobił krok w tył - Masz szansę uciec - Dodał z sztucznym uśmiechem.
- Uciec ? - Nic już nie rozumiałam. Ten chłopak, zaczął wydawać się mi, jakiś inny.
- Napadłem na bank - Zaczął mówić, z udawaną obojętnością - W twojej obecności, ale stać mnie na więcej - Jerome wyjął z kieszeni nóż, a ja chciałam cofnąć się w tył, jednak nie pozwolił mi na to mur - O wiele więcej...

- Jerome - Powiedziałam lekko wystraszonym głosem - Co ty robisz ? - Poczułam jak paznokciami, ścieram kawałki cegieł, na co rudowłosy uśmiechnął się do mnie szerzej.
- Mówiłem, żebyś uciekła - Chłopak, zaczął stawiać powoli kroki, w moją stronę, nadal trzymając scyzoryk, za czerwony uchwyt - Teraz nie musiałabyś się bać.
- Nie boje się - Wzięłam głęboki wdech i za wszelką cenę, starałam się opanować, panujące nade mną emocje. Rudowłosy spojrzał się na mnie ze zdziwieniem, ale po chwili zamieniło się to w rozbawienie, najbardziej widoczne, po iskierkach w oczach.
- Nie wiesz co mówisz - Odpowiedział, z dobrze słyszalnym, rozbawieniem w głosie. Postawiłam kilka kroków, w jego stronę, w efekcie tego, odległość między nami, skróciła się do jednego metra. 
- Wiem - Odparłam, próbując zachować powagę, jednak mimowolnie, na widok jego rozbawianych oczu, kąciki moich ust, lekko uniosły się ku górze - Gdybym się bała, uciekłabym już podczas akcji, w banku - Odwróciłam się na pięcie, plecami do rudowłosego, a gdy otwarłam usta, chcąc coś jeszcze powiedzieć, poczułam jak Jerome, przytula mnie, od tyłu. Przyjemne ciepło ciała rudowłosego, strawiło że niemal, w ogóle nie poczułam chłodnych kropel deszczu spadających z nieba.
- Na pewno się nie boisz ? - Wyszeptał mi do ucha, a w momencie, gdy chciałam odpowiedzieć, zimne ostrze scyzoryka, dotknęło mojego lewego ramienia, przez co bicie mojego serca, lekko przyśpieszyło.
- A powinnam ? - Wyrwałam się z objęć chłopaka, jak poparzona. A gdy odwróciłam się do niego, by spojrzeć mu prosto w oczy, zauważyłam że rudowłosy, wpatruje się w miejsce, które zaczęło mnie po chwili piec. Na moim przedramieniu, pojawiła się dość mocna rana, w której zaczęły zbierać się krople krwi, gotowe by spłynąć po ręce.
- Widzisz - Zaczął powoli, podchodząc do mnie i delikatnie, łapiąc mnie za zranioną rękę - Nasza znajomość tylko Ci szkodzi - Wyjął z kieszeni, czarnej skórzanej kurtki, chusteczkę, po czym przyłożył ją do rany, z której wypływały już, pojedyncze krople szkarłatnej cieczy, pozostawiającej artystyczne, nieregularne ślady, prowadzące aż do dłoni.
- To tylko mała ranka - Starając się zachować zimną krew, chciałam wyrwać rękę, z objęcia rudowłosego, jednak chłopak nie pozwolił mi na to - Dam sobie radę, jestem już dużą dziewczynką.
- Widzę - Wtrącił, zaraz po zakończeniu mojej wypowiedzi - Trzeba to opatrzyć - Dodał, tak jakby nie zwracał uwagi, na moje poprzednie słowa.
- Mówiłam, już - Westchnęła z politowaniem, kręcąc przy tym głową, z dezaprobatą - Dam sobie radę.
- Sama sobie to zszyjesz ? - Jerome momentalnie oderwał wzrok, od chusteczki, która z każdą chwilą, była coraz bardziej zakrwawiona i spojrzał na mnie z grymasem.
- Nie przesadzaj - W końcu udało mi się, wziąć rękę. Jerome uśmiechnął się do mnie słabo, po czym wymijając go, ruszyłam w stronę wyjścia z uliczki. Kiedy stanęłam przy skręcie, poczułam jak moje plecy, po raz kolejny tego dnia, witają się z nieprzyjemną ścianą z cegieł.
- Co ty ... -  Jerome zakrył moje usta, swoją dłonią, w konsekwencji, nie pozwalając mi na dokończenie mojej wypowiedzi. Spojrzałam wściekłym wzrokiem na rudowłosego, które wraz z narastającym dźwiękiem, syren policyjnym, zamieniło się w lekki szok. Niemal zapomniałam, że rudowłosy, zrobił dość nietypową akcję w banku, co nie mogło umknąć uwadze glin. Gdy chłopak upewnił się, że nie będę robiła "hałasu", zabrał swoją dłoń, po czym przeklęłam cicho pod nosem.
- Musimy stąd iść.

***

Pierwsze miejsce, które wpadło nam do głowy, było moim domem. Dzięki temu, że rodzice, załatwiali jakieś sprawy, poza miastem, bezproblemowo mogłam iść tam z rudowłosym.
Usiadłam się na brzegu wanny, a Jerome zaczął zszywać moją ranę. Robił to uważnie i jednocześnie delikatnie, dzięki czemu niemal nie czułam, jak lekko skrzywiona igła, przebija się przez moją skórę. Wpatrywałam się z chłopaka z lekkim uśmiechem, rozmyślając nad tym, jak to się stało, że z dnia na dzień zaufałam mu. Ledwo poznanemu człowiekowi, nie chciałabym nawet podawać własnego adresu, jednak on był inny. Czułam, jakbym mogła powiedzieć mu o wszystkim. Może po za jedną tajemnicą, o której wiedziałam tylko ja i moi rodzice, którzy za wszelką cenę, starali się to ukryć, aż w końcu udało im się to. Zamazali moją przeszłość, dzięki czemu teraz mogę żyć normalnie.
- Już - Z głębokiego rozmyślania, wyrwał mnie głos rudowłosego. Nie mogłam spojrzeć nawet na rękę, gdyż mój wzrok zatrzymał się od razu na rozweselonych tęczówkach chłopaka - Za kilka dni wyjmiemy szwy - Wstał i podszedł do kranu, aby umyć lekko zaplamione krwią ręce.
- Dziękuje - Powiedziałam cichym, ale słyszalnym głosem.
- Za co ? - Prychnął, po czym uśmiechnął się komicznie.
- Dzięki tobie zaczynam żyć - W końcu czułam, że moje życie nabiera tempa, a Jerome dodatkowo je przyśpiesza, dodając adrenalinę i rozbawienie. A kiedy się je połączy, tworzą one mieszankę wybuchową.
- Kiedyś mnie za to znienawidzisz - Jego kamienny wyraz twarzy, który idealnie do mnie trafiał, z lustrzanego odbicia, sprawił że lekko uniosłam brew, nie rozumiejąc przekazu jego słów - Będziesz cierpiała - Zakręcił kurek od umywalki, a gdy wytarł dłonie, powolnym krokiem ruszył w moją stronę, sprawiając że poczułam, jak po moim ciele powoli przechodzą ciarki - Bardzo cierpiała.
- Nie będzie tak strasznie - Wstałam w błyskawicznym tempie - Jeżeli będziesz przy mnie - Chłopak zaśmiał się pod nosem, kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Nawet nie wiesz, jakie ryzyko niesie za sobą, znajomość takiej osoby jak ja - Dalej nie rozumiałam jego zachowania. Ok, zrobił rozróbę w banku, ale przecież nie zabrał pieniędzy dla siebie - Jeszcze nie wiesz, na co mnie stać ...

C.D.N

______________________________________________________
Teraz przypomniałam sobie o ważnej sprawie. Mianowicie, chodzi o to, że matka Jerome'a jeszcze żyje. Powtarzam JESZCZE. Ale to wkrótce się zmieni.
A tak by the way, domyślacie się, o jakiej tajemnicy mogła wspomnieć Maya ?


LolowoMi

I will not regret it ♦ Jerome Valeska /Joker♦Where stories live. Discover now