◊ Epilog ◊

574 60 12
                                    

 Stałam z rozłożonymi rękoma, czekając na jakąkolwiek reakcje Jokera, on jednak początkowo patrzył na mnie z obojętnością.

- Chyba nie sądzisz, że Cię po prostu zastrzelę ? - Zaśmiał się, powoli ruszając w moją stronę, jednocześnie wyjmując spod srebrnej marynarki, złoto-fioletowy pistolet, który po chwili został wyrzucony przez niego, gdzieś w kąt pomieszczenia, roznosząc za sobą lekkie echo uderzeń -To by nie było tak spektakularne - Dodał, stając metr przede mną. Mimo, że starałam się zachować powagę, czułam jak moje serce zaczyna stopniowo przyśpieszać.

- Więc jak chcesz mnie zabić ? - Zapytałam, robiąc powoli krok do przodu, czyli coś, czego szybko pożałowałam. W jednej chwili poczułam jak jego zimne dłonie oplatają moją szyję i powoli zaciskają się, przez co zaczęłam tracić oddech.

- Tak po prostu mnie udusisz ? - Powiedziałam starając się mówić wyraźnie, jednak przez jego dłonie, było to niemal niemożliwe.

- Chciałabyś - Wtrącił rozbawiony, po czym rzucił mnie na ziemię, puszczając uścisk. Ukucnął nade mną, wyjmując ponownie scyzoryk, który następnie przyłożył do mojego obojczyka. Poczułam jak ostra końcówka przebija się przez moją skórę, powodując lekki ból. Po chwili ostrze zjeżdżało niżej i niżej, aż w końcu zatrzymało się pod żebrami - Czas umierać - Powiedział, uśmiechając się w taki sposób, że dokładnie mogłam zobaczyć srebrny rząd zębów. Nie minęła nawet sekunda, a ostrze zostało wbite w mój brzuch, powodując przy tym paraliżujący ból. Joker szybko wyjął scyzoryk i wbił go ponownie, tym razem po drugiej stronie i tak kilka razy. Moja głowa mimowolnie opadła na bok, dzięki czemu udało mi się zobaczyć ogromną krwistoczerwoną plamę, brudzącą wszystko dookoła. Ból stawał się coraz bardziej nasilony, powodując moje momentalne osłabienie. Powoli spojrzałam na Jokera, którego tęczówki stały się niesamowicie ciemnozielone, utopione w szaleństwie i rozbawieniu. Zielonowłosy wstał, po czym chwytając mnie za ręce, zrzucił z kilkunastu metrów, do kadzi.

 Ciepła ciecz, która otaczała mnie z każdej strony, zdawała się wypalać moją skórę. Mimo, że była ona dość gęsta, udało mi się usłyszeć niewyraźny śmiech Jokera, który tylko pogorszył mój stan. Kiedy chemikalia dostały się do otwartych ran po wbiciach scyzoryka, czułam, że nie ma już dla mnie ratunku, że to mój koniec. Ale mimo cholernie strasznego bólu, najbardziej bałam się o jedno... o Sky, moją córeczkę. Poczułam jak moje plecy stykają się z dnem, a ja wypuściłam z płuc ostatnie powietrze, które trzymałam od kilku sekund. Moje oczy mimowolnie zamknęły się, a ja poczułam wreszcie upragnioną od dawna ulgę.

***

- Maya ? - Usłyszałam znany mi już głos, który w pierwszej chwili, spowodował zatrzymanie się mojego serce. Otwarłam powoli oczy i z niedowierzaniem spojrzałam na kobietę, siedzącą przy moim łóżku.

- M-mama ? - Zapytałam słabym głosem.

- Córeczko - Kobieta niemalże z łzami w oczach wstała z zajmowanego przez nią miejsca i po podejściu do mnie, przytuliła się mocno - W końcu się obudziłaś.

- Co się stało ? - Spytałam, nie mając bladego pojęcia, co się wydarzyło. Rozejrzałam się dookoła, widząc tylko białe ściany, łóżka szpitalne i kroplówkę.

- Miałaś wypadek - Zaczęła słabym głosem, siadając ponownie na krześle - Kiedy wyjechaliśmy z ojcem do LA, ktoś zaatakował Cię w jakiejś uliczce.

- Gdzie jest Skyler ? - Wtrąciłam, nie zważając na słowa matki.

- Kto ? - Zapytała, patrząc na mnie ze zdziwieniem.

- Gdzie jest moja... - Mówiłam, jednak głos matki ponownie mi przerwał.

- Pójdę po lekarza - Patrzyłam na kobietę z niedowierzaniem.

- Przecież ona nie żyje - Powiedziałam po cichu sama do siebie - Ona...

- Obudziłaś się ! - W sali pojawił się wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, który po chwili podszedł do mojego łóżka.

- Gdzie jest moja córka ? - Na twarzy mężczyzny momentalnie pojawiło się zdziwienie - Gdzie jest Sky ? - Powtórzyłam, czując napływające do moich oczu łzy.

- Ty nie masz dziecka - Odparł.

- Gdzie jest Ivy, Oswald, J... - Ucichłam momentalnie - To nie była prawa ? - Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam, mówiąc coraz ciszej.

- To co widziałaś, co przeżyłaś, to był tylko wytwór twojej wyraźni - Odpowiedział lekarz.

- Czemu czułam ból ? - Wtrąciłam - Skoro to wytwór mojej wyobraźni...

- Przeszłaś dwie operacje - Przerwał mi - Prawdopodobnie to właśnie ból który czułaś, był spowodowany operacjami - Westchnęłam głośnio, czując w środku pustkę - Najważniejsze, że żyjesz - Dodał, po czym opuścił salę.

- Taa - Odparłam po cichu. Powoli wstałam z łóżka, chcąc opuścić pomieszczenie, jednak zaraz po postawieniu przeze mnie pierwszego kroku, zatrzymała mnie kroplówka. Niemalże wyrwałam rurkę, doprowadzającą zawartość plastikowego pojemnika, do żył, po czym lekko chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę korytarza. Po wyjściu z sali, pokierowałam się na schody, prowadzące na różne oddziały szpitalne. Trzymając się barierki, schodziłam po stopniach, czując pod stopami nieprzyjemnie zimo. Uniosłam lekko wzrok. Moim oczom ukazał się oddział położniczy. Nie wiem czemu, ale coś kazało mi tam wejść. Gdy tylko uchyliłam drzwi, usłyszałam płacz niemowlęcia i krzyki jednej z pacjentek, która właśnie rodziła. Powoli zbliżałam się do wielkiego okna, które dzieliło korytarz z pomieszczeniem, w którym znajdowały się nowo narodzone dzieci. Mój wzrok od razu przykuła mała ciemnowłosa dziewczynka.

- Sky - Szepnęłam sama do siebie, mając wrażenie, że leżąca w łóżeczku dziewczyna, to moja mała Skyler.

- Z ostatniej chwili! - Momentalnie po korytarzu rozniósł się głos prezenterki telewizyjnej. Jak najprędzej ruszyłam w stronę sali, z której dobiegał do mnie głos blondynki - Główny Bank Gotham, po raz kolejny w tym miesiącu został obrabowany przez Jokera, Harley Quinn, Pingwina i Poison Ivy - Na ekranie pojawiły się cztery zdjęcia, wypowiedzianych przez prezenterkę postaci - Zwanych przez niektórych, ,,Pierwszą Ligą Szaleńców" - Kobieta mówiła bardzo szybko, po czym przez jej czaszkę przeleciał pocisk. Blondynka momentalnie upadła, a za nią pojawił się Joker, który z uśmiechem na twarzy ominął martwe ciało i podszedł do kamery.

- Szaleństwo dopiero się zacznie - Powiedział poszerzając swój uśmiech, który spowodował, że przez moje ciało przebiegła fala ciarek - Prawda Maya ?

KONIEC

I will not regret it ♦ Jerome Valeska /Joker♦Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ