46."Jesteś z siebie zadowolona?"

5.4K 372 23
                                    

Siedząc w swoim biurze, próbuję się wyciszyć. Oficjalny koniec sprawy z Zayna sprawia, że czuję się jakby z mojego serca spadł wielki kamień. Mogę odetchnąć z ulgą i mieć jedynie nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze. Sam fakt, że prawdopodobnie jest to koniec mojej i tak słabej relacji z Zaynem.

Jestem naprawdę zmęczona dzisiejszym dniem, co ostatnio zdarza mi się naprawdę często. Ale dzieje się za wiele nawet dla mnie. Moja praca nigdy nie była czymś łatwym, pomaganie ludziom jest o wiele cięższe niż mogłoby się wydawać. Sprawa, która zakończyła się dziś, była dotychczas najcięższą w mojej niedługiej karierze. Nie chciałabym przeżyć czegoś takiego jeszcze raz.

Moje rozmyślania przerywają mi głośne odgłosy za drzwiami. Podnoszę głowę i marszczę brwi, słysząc krzyk Jasmine.

- Nie może pan tam wejść!

- Wpuść mnie muszę z nią porozmawiać! - krzyczy drugi głosi kiedy rozpoznaję w nim Woods'a, niemal od razu wstaję z miejsca. Jestem zdezorientowana jego przyjściem tutaj, miałam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała go oglądać. Cóż niestety się nie udało, a on właśnie teraz bardzo chce tutaj wejść i się ze mną zobaczyć. Rozumiem, że jest wściekły, ale bez przesady.

- Nie jest pan umówiony na spotkanie!

- W dupie to mam.

W tym samym czasie otwieram drzwi od mojego biura i moim oczom ukazuje się wkurzony Woods. Mam ochotę go stąd wywalić, ale jestem zbyt ciekawa tego, co ma mi do powiedzenia.

- W dupie to ci się poprzewracało, myśląc, że możesz tutaj sobie tak po prostu przychodzić. - Stwierdzam, uśmiechając się w jego stronę sztucznie. - Zapraszam do gabinetu. - pokazuję mu ręką pomieszczenie, które tyle co opuściłam. Mężczyzna bez zastanowienia tam wchodzi i siada na jednym z foteli.

- Wezwij tu ochronę, lepiej żeby tu byli w razie, gdyby coś mu odwaliło. - Mówię do Jasmine, która od razu kiwa głową i sięga słuchawkę telefonu. Patrzę, jak wybiera numer, po czym odwracam się do Woods'a i zamykam drzwi.

- Jesteś z siebie zadowolona? - pyta, w czasie kiedy ja podchodzę do swojego miejsca i siadam na fotelu.

- Nawet nie wiesz jak bardzo. Należało ci się. - odpowiadam, siląc się na entuzjastyczny ton głosu.

- Straciłem pracę i mogę iść do więzienia.

- Jeśli chodzi o pracę, ja ci jej nie dam. Nie jestem pieprzonym urzędem pracy, żeby wspomagać ludzi takich jak ty. A co do więzienia to osobiście postaram się o jak najwyższy wyrok za utrudnianie śledztwa i wiele innych przekroczeń.

- Jesteś suką. - stwierdza. Przechyla swoją głowę na prawo, a ja prycham.

- Wiem. Cieszy mnie Twoje nieszczęście.

- Przez ciebie mój syn trafi do więzienia.

- No chyba nie oczekiwałeś, że zabójca będzie wypoczywał na Hawajach. - odpowiadam mu. Jego twarz robi się teraz coraz bardziej czerwona, co z kolei sprawia, że mój uśmiech staje się coraz szerszy. Naprawdę go nie lubię, a fakt, że mogę go zdenerwować, bardzo mnie zachęca.

- Mój syn nie jest zabójcą. - mówi twardo. Ale mimo, że jego głos teraz jest surowy, nie byłabym sobą, gdybym nie odpowiedziała mu czymś niemiłym, tak dla większego zdenerwowania.

- Powinieneś to wiedzieć, ale osobę, która kogoś zabiła, nazywa się zabójcą. Tak dla przypomnienia. - odpowiadam, a zaraz po tym wstaję. Uśmiecham się do niego krótko. - A teraz wyjdź.

- Zniszczę cię. - mówi głośno, po czym się odwraca w przeciwną stronę i odchodzi.

- Chyba nie grozisz mi przy mojej ochronie. To nie wpłynie za dobrze na twój aktualny stan. Zgnijesz w więzieniu, a ja osobiście do tego doprowadzę.

No i mamy ostatni rozdział.

Co sądzicie o zachowaniu Woods'a, jak myślicie to koniec problemów Zayna?

Jak wam podobał się maraton, kiedy robimy następny? 

Niedługo zbliżamy się do końca, jeszcze około 25 rozdziałów tak myślę.

Do następnego, 
xx

lawyer 》Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz