22. [...] muszę się gdzieś zatrzymać."

7.3K 362 9
                                    

Następnego dnia jest poniedziałek, co oznacza, że muszę iść do pracy, czego wcale nie chcę, ale cóż nie ja tu ustalam zasady.

Wchodzę zaspana do windy, cóż nie mam siły na nic. Na całe szczęście kupiłam sobie kawę, więc mam szczerą nadzieję, że ona postawi mnie na nogi i dzięki temu będę wypoczęta.

Gdy wychodzę z windy, Jasmine już siedzi na swoim miejscu za biurkiem, co tylko utrzymuję mnie w przekonaniu, że ona stąd chyba nie wychodzi. Patrzę na nią i lekko kręcę głową. Koniecznie powinna wziąć trochę wolnego. Ostatnio nie wygląda zbyt dobrze, w sensie nie twierdzę, że jest brzydka. To z pewnością nie jest prawdą. Jasmine jest piękną kobietą.

- Myślę, że powinnaś zrobić sobie trochę wolnego.- Mówię do niej, gdy tylko się zbliżam. Staję dokładnie na przeciwko niej. Dziewczyna unosi głowę do góry i uśmiecha się. Odrywa swoje ręce od klawiatury komputera.

- Nie mogę wziąć wolnego.- Odpowiada, co wcale nie jest dla mnie nowością. Zazwyczaj właśnie tak kończą się nasze rozmowy. Ona jest po prostu zbyt uparta.

- Możesz nawet musisz.- stwierdzam. W tym samym czasie Jasmine, kompletnie ignorując moje słowa, kładzie przed moją twarzą plik kartek. Patrzę na nie w niezrozumieniu.

- Co to jest?- Marszczę brwi, nawet nie próbuje bardziej przyjrzeć się tym kartkom.

- Hrmonogram rozpraw, terminy spotkań, umowa z właścicielem firmy. Był ostatnio u ciebie na rozmowie, masz się zająć jego długiem, czy czymś. Lista osób, które czekają na wizytę. Musisz to ogarnąć dzisiaj w miarę możliwości.-Mówi tak szybko, że muszę maksymalnie się skupić, aby wiedzieć co tak właściwie ona do mnie mówi.

- Okej.- Mówię jedynie. Całość do zrobienia na dzisiaj zbyt bardzo mnie przytłacza.

- Za dwadzieścia minut masz klienta. Dane masz na mailu. Masz tam dane wszystkich dzisiejszych klientów. - Dodaje jeszcze, a ja kiwam głową.

- To wszystko?

- Nie, twój brat zapowiedział swoje przyjście. Udało mi się go wcisnąć na 11, więc będziecie mogli od razu pójść na lunch.- Mówi. Marszczę brwi chyba po raz setny dzisiaj, bo nie wiem po co mój brat miałby przyjść tutaj. Zresztą czy on czasami nie powinien studiować?

- Okej teraz już wszystko.

Czas do jedenastej mija mi przedewszsytkim na rozmowach z klientami i wypełnianiem jakichś dokumentów. Mój oczy tak strasznie pulsują, że muszę ściągać, co jakiś czas okulary, co swoją drogą jest męczące. Nie mam jakiejś poważnej wady wzroku, ale okulista każe nosić, więc noszę. Nieraz. Na całe szczęście po przerwie obiadowej muszę jechać do sądu na rozprawy, co wiąże się z brakiem konieczności siedzenia przy komputerze.

Równo o jedenastej ktoś puka do drzwi, wiedząc, że jest to mój brat, odkładam podkreślacz, którym podkreslałam jakieś ważne notatki dotyczące rozwodu mojej klientki.

-Cześć siostra- mówi Josh, gdy wchodzi do mojego gabinetu. Patrzę na niego trochę. Wygląda jak zawsze. Jest kompletnie inny ode mnie z wyglądu.  On ma ciemne włosy i jest bardziej podobny do taty. Ale oczy mamy takie same.

- Cześć Josh - Odpowiadam, postanawiam nie mówić nic więcej i czekać aż on wygodnie usiądzie na fotelu.

- Jak tam praca?-Pyta, podbródkiem wskazuje na stosy kartek obok mnie.

- Jakieś kompletne urwanie głowy.

-Współczuję.

- Nie powinieneś być na studiach?-  Pytam z przymrużonymi oczami.

-Mam dzisiaj wolne. Więc stwierdziłem, że przyjadę.- Odpowiada.

- Ściemniasz. Musisz w tej chwili powiedzieć mi prawdę.- Patrzę na niego wyczekująco. Odsuwam się nawet od biurka na moim krześle. Zakładam ręce na piersiach i czekam aż on zacznie mówić.  Nienawidzę jak ktoś mnie okłamuje.

- Porozmawiamy później. Przyszedłem prosić o klucz od twojego mieszkania.

- Niby czemu miałabym ci go dać?

- Bo nie chcę, żeby rodzice się dowiedzieli, że jestem w Seattle i po za tym muszę się gdzieś zatrzymać.

- Okej masz.-Wyciągam pęk kluczy z mojej torebki, która swoją drogą zawsze jest obok mnie.

- Dziękuję-Mówi i odbiera ode mnie klucze.

- Ale musisz mi wszystko wytłumaczyć, jak wrócę do domu.-Zastrzegam od razu.

- Okej, do zobaczenia.

Okej trochę się spóźniłam. Rozdział do bani, bo już chyba prawie śpię.

Specjalnie przeciągam akcję, ale przysięgam, że Zayn pojawi się już w następnym rozdziale.

Zrobię maraton jakoś w lutym jeśli pod tym rozdziałem będzie 20 komentarzy. Wiem, że dacie radę.

xx

lawyer 》Zayn MalikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz