Rozdział 30 || Kim jesteś? Jego matką?

Magsimula sa umpisa
                                    

– Cześć Calum.

– Hej Dana.

– Dobrze wyglądasz.

Zarumieniłem się, spoglądając w dół na siebie. Faktycznie, wyglądałem całkiem gorąco, ale to ja miałem to powiedzieć o niej.

A nie w drugą stronę.

– Dziękuję. Również bym cię skomplementował, jednak nie mogę znaleźć wystarczająco dobrych przymiotników. 

Dziewczyna się zaśmiała, z lekka wywracając oczami. 

– To było zbyt wymuskane.

Uśmiechnąłem się, strzepując wyimaginowany kurz z mojego ramienia.

– Staram się, staram.

– Więc gdzie byłeś? – spytała, nieco się obracając, by być ze mną twarzą w twarz. – Nie widziałam cię na żadnym treningu piłki nożnej.

– Zostałem zawieszony – wymamrotałem, a moje policzki zapłonęły czerwonym zażenowaniem.

Źrenice Dany z lekka się rozszerzyły, kiedy zaśmiała się, odruchowo zasłaniając usta.

– Serio?

Pokiwałem głową, nieco rozbawiła mnie jej reakcja. Może lubiła złych chłopców.

– Co zrobiłeś?

– Andy ci nie powiedział? – zmarszczyłem brwi, starając się nie obślinić, kiedy przeczesała palcami swoje brązowe włosy, ukazując jej idealnie zarysowane obojczyki.

Nie zrozumcie mnie źle, szczerze miałem gdzieś te kości. Jednak to, jak wyglądały w połączeniu z jej bladą skórą –to było kurewsko brudne i kochałem to.

– Nie bardzo z nim rozmawiam – wymamrotała, wlepiając wzrok w brudną podłogę. – On tak jakby, umm... Taa.

Spojrzałem na nią zaciekawiony, jednak nie naciskałem, zauważając jak niezręcznie się przez to zrobiło. Jeśli coś było na rzeczy, powie mi, kiedy uzna, że czas na to, nie wtedy, kiedy ja tego chcę.

– Miałem bójkę z Bier... z Andym – poprawiłem się, zdając sobie sprawę z tego, że zapewne nie zwracała się do brata po nazwisku – A trener uznał, że to dobry pomysł, by wejść między nas.

– O mój Boże. Czy ty...

– Tak.

– Czy on...

– Oczywiście.

– Cóż, cholera.

Zachichotałem, przez co jej głęboko czerwone usta wykrzywiły się w uśmiechu. Miała dołeczki, co jedynie dodawało jej atrakcyjności.

Cholera, czemu ona była taka piękna?

 – Więc z kim tu przyszedłeś?

Moje ciało stężało, a oczy z lekka się rozszerzyły, kiedy sobie przypomniałem...

Kurwa, ja mam dziewczynę.

Nie powinienem tu być, czując ten rodzaj uczuć do innej dziewczyny. Powinienem być z Evie, tańcząc i pijąc, po tym zapewne pieprzyć się z nią w łazience. 

Ale Dana była taka... Ugh.

– Przyszedłem z dziewczyną – odpowiedziałem, podkreślając słowo "dziewczyna".

Miałem nadzieję, że załapie i nieco się odsunie, bo jeśli nie, żadne z nas tego by nie zrobiło.

– Och, to fajnie – uśmiechnęła się radośnie, a jej oczy rozbłysnęły. – Jak się nazywa?

Project Daddy || a.i [Tłumaczenie]Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon