▪️ Chapter 12 ▪️

2.3K 176 65
                                    


Biegłam przez gęsty, ciemny las. Nie wiedziałam przed czym uciekam, ale czułam, że coś mnie goni. Nie wiedziałam co ani kto. W pewnym momencie potknęłam się i wylądowałam na twardej ziemi. Czułam zapach swojej krwi oraz niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Moje serce płonęło! Dlaczego moje serce płonie? Och, błagam, niech ktoś ugasi ten potworny ból!

- Caroline! Caroline! - Głośny okrzyk wyrwał mnie ze strasznego snu. Ale czy to naprawdę był sen? Nie byłam już w lesie, ale ból serca nie ustawał. Głos był bardzo natarczywy. Co się dzieje? Zdałam sobie sprawę, że mam zamknięte oczy. Chciałam je otworzyć, ale powieki były zbyt ciężkie. Czułam pulsujący ból w skroniach. Czy ja umierałam? Nie mogłam teraz umrzeć! Jestem potrzebna Klausowi...

- Klaus - usłyszałam swój własny głos. Brzmiał dziwnie obco. Był zachrypnięty i łamiący się. Nie wiem jakim cudem wydobyłam z siebie dość sił, żeby wyrzucić z siebie to jedno słowo, ale wiedziałam, że muszę dać mu znać, że wciąż żyję. 

- Caroline, moja słodka, ukochana Caroline... jestem przy tobie. Wszystko jest dobrze - kołysałam się w przód i w tył. Jak mogłam się kołysać, skoro nie miałam władzy nad swoim ciałem? Po chwili dotarło do mnie, że to Klaus delikatnie mną kołysze, trzymając moje bezwładne ciało na swoich kolanach. Miałam ochotę wczepić się w niego i już nigdy nie puszczać, ale nie miałam wystarczająco dużo siły. 

Chyba straciłam na moment świadomość, bo kiedy się ocknęłam, słyszałam więcej niż jeden głos. Ktoś kłócił się tuż obok mnie. Miałam ochotę powiedzieć im, żeby byli ciszej, ale nie miałam siły. Głosy wydawały mi się dziwnie znajome, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo należą. 

- Nie zbliżysz się do niej! - Klaus brzmiał wyjątkowo wrogo. To na pewno nikt z jego rodzeństwa.

- Jeśli teraz nie dasz mi do niej dojść, umrze! - Drugi głos wrzeszczał niemal tak głośno, jak Klaus. Przez moment było słychać dziwne odgłosy,  a w następnym momencie poczułam, jak coś wbija się w moje płonące serce. Wrzasnęłam głośno. Ból zwiększył się dwukrotnie. Wrzeszczałam jak opętana, zaczęłam się trząść. Czułam ręce gdzieś na swoim ciele, ale nie dbałam o to, kto i co ze mną robi, chciałam tylko umrzeć....

Jak szybko wszystko się zaczęło, tak nagle ustało. Otworzyłam gwałtownie oczy i rozejrzałam się dookoła. Klaus trzymał mnie, jakby powstrzymywał moje ciało przed gwałtownym upadkiem, a z drugiej strony siedział...

- Tyler! - Pisnęłam i zarzuciłam mu ręce na szyję. Och, tak bardzo za nim tęskniłam! Nie widziałam jego ani pozostałych przyjaciół z Mystic Falls przez niemal dwa miesiące. Ponad ramieniem Tylera dostrzegłam jeszcze jedną znajomą sylwetkę. 

- Elena, ty też tu jesteś! - Podbiegłam do przyjaciółki. Była zmartwiona, ale wyraźnie szczęśliwa na mój widok. Kiedy już nacieszyłam się jej obecnością, odsunęłam się. Klaus stał w tym samym miejscu z założonymi rękami na piersiach. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

- Co się stało? - Spytałam trochę niepewnie. Wszyscy wyglądali... dziwnie. Klaus podniósł głowę. Widocznie sam niewiele wiedział.

- W skrócie, Tyler prawie zabił czarownicę, która, jak się okazało, jest z tobą połączona. W ostatniej chwili podaliśmy ci antidotum - Elena wydawała się być nieco zakłopotana. Nie zdążyłam przetrawić jej słów, bo Klaus rzucił się na Tylera. Ten nie pozostał mu dłużny, ale nie miał szans. Szybko złapałam go za ramiona. Nie miałam dość siły, żeby go odciągnąć, musiałam go jedynie uspokoić. 

- Klaus! Klaus, błagam, on dopiero co uratował mi życie... - Tyler wylądował na podłodze, a Klaus spojrzał na mnie gniewnie.

- Tak, chwilę po tym, jak prawie ci je odebrał! - Wrzasnął. Już otwierałam usta, żeby mu odpowiedzieć, kiedy spojrzałam mu w oczy. Zobaczyłam w nich przerażenie. To o mnie Klaus tak się bał. Właśnie niemal umarłam, a on był przerażony, że mnie straci. Zamiast mówić dalej, po prostu go przytuliłam. Wydawał się być zaskoczony, ale objął mnie mocno i przycisnął do siebie. Lekko dygotał. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Przytulał mnie tak mocno, jakby od tego zależało jego życie. Kiedy tak tkwiłam w jego objęciach, odczułam zalewającą mnie od środka ulgę. Byłam bezpieczna. Byłam już z nim. Usłyszałam ciche chrząknięcie. Niech to szlag. Elena i Tyler.

Niechętnie wyswobodziłam się z objęć Klausa. Nie był z tego powodu zadowolony.

- Możesz mi wyjaśnić, co tu się do cholery dzieje? - Tyler był wyraźnie rozgniewany. Westchnęłam. Elena też wyglądała na wściekłą - On zabił moją matkę, ciotkę Eleny, prawie zabił mnie, Elenę, Bonnie, CIEBIE, a ty go tutaj przytulasz?

- Tyler, to nie tak - pokręciłam głową - każdy z nas popełnia błędy ale...

- Ty to nazywasz błędem? Prawie zginęłam przez niego! - Wrzasnęła Elena, wskazując palcem na Klausa - Jak możesz, Caroline! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, ale najwyraźniej myliłam się co do ciebie - słysząc chłód w jej głosie, poczułam łzy napływające do moich oczu.

- A ty niby jesteś lepsza? Twój ukochany zamienił mnie w wampira! Zabił wielokrotnie! Zabił jego siostrę! - wskazałam ręką na Tylera - Nie wspominając o tym, że też chciał zabić Bonnie! Zabił Jeremy'ego! I ty niby jesteś lepsza ode mnie?! - Wyrzuciłam z siebie na jednym wydechu. Elenę chyba zatkało, bo tylko wpatrywała się we mnie z nienawiścią. Bez słowa odwróciła się na pięcie i wyszła, a Tyler po chwili wahania za nią. Ja opadłam na kanapę i wybuchnęłam płaczem. 



                                                             ~ * ~

Aaa! Pierwszy tysiąc wyświetleń! Jesteście naprawdę cudowni! Z tej okazji taka mała statystyka <3 
Do tej pory Save Me przeczytało 1022 osób, a 180 dało gwiazdkę, co świadczy o tym, że gwiazdki dało 17,6% czytających.
Najwięcej wyświetleń ma prolog (206), najmniej rozdział jedenasty (42).
Najwięcej osób skomentowało rozdział siódmy i dziesiąty (13), najmniej trzeci (3).
 

Podsumowując - jesteście cudowni. Bardzo dziękuję za każdą gwiazdkę, komentarz, za każde słowo krytyki i uznania. Może nie jest to fanfiction najwyższych lotów, wiele brakuje mu do ideału, ale dzięki wam czuję, że warto je kontynuować.

                                            DZIĘ-KU-JĘ! <3

save me |KLAROLINE| ✔️Where stories live. Discover now