▪️ Chapter 4 ▪️

2.8K 194 36
                                    


Stałam przed ogromnym lustrem w swojej łazience i przyglądałam się blondynce przed nim stojącej. Wyglądała wręcz wzorcowo. Luźne loki opadały na ramiona. Czarny koronkowy stanik i pasujące majtki opinały jej smukłe ciało. Usta podkreślała czerwona szminka, a oczy ciemny kontur. Jedynie właśnie te oczy nie pasowały do tego obrazka. Oczy pełne smutku i rozpaczy wpatrywały się w swoje odbicie. Jak to się stało, że z tych najbardziej bijących radością stały się najsmutniejszymi? Jak mogłam dopuścić do tego, żeby moje oczy pełne były takiego bezkresnego smutku?

Z cichym westchnieniem zamoczyłam wacik w płynie do demakijażu i powoli starłam cały makijaż. Zaciskając usta zdjęłam bieliznę i podeszłam do dużej wanny stojącej w kącie łazienki. Wyglądała tak kusząco, że mimo, iż nie miałam siły i prysznic wydawał się rozsądniejszym pomysłem, napuściłam wody i zanurzyłam się w niej po szyję. Przymknęłam oczy i nakryłam się pianą. Przypomniało mi to dom, gdzie zawsze tak robiłam. Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko. Tęskniłam za domem. Tęskniłam za moimi przyjaciółmi, za moim miastem. Kilka łez spłynęło mi po policzkach, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie. Drgnęłam i zanurzyłam się głębiej, widząc, że to Klaus.

- Klaus, kąpię się. Jestem naga. Wyjdź - warknęłam. Byłam na niego wściekła za ten wieczór. Najpierw stawia przede mną wręcz awykonalne zadania, później niweczy większość planów przez swoją chorą agresję, a teraz ma czelność wpadać tu jak gdyby nigdy nic? Dupek. Wtedy zauważyłam, że arogancki uśmieszek jest nieco inny niż zwykle, a szare oczy dziwnie szkliste. Wspaniale. Pijany Klaus. To jeszcze gorsze niż sam Klaus.

- Nie będziesz dyktowała mi co mam robić w moim własnym domu. To moja łazienka, a ty jesteś tu na moich warunkach - usłyszałam groźbę w jego głosie. Powoli podszedł do wanny i kucnął przy niej z twarzą tuż przy mojej. Zagarnęłam więcej piany. 

- W takim razie poczekaj chociaż aż wyjdę - mruknęłam i chciałam odwrócić od niego głowę, ale szybkim ruchem złapał mnie za brodę i zmusił do spojrzenia na siebie.

- Płakałaś? - spytał zupełnie innym tonem niż chwilę temu. Co za zmienny człowiek! Ledwo powstrzymałam się od przewrócenia oczami.

- Nie, nie płakałam. Pozwolisz mi wyjść z wanny czy nie? - jęknęłam. Klaus ścisnął mnie mocniej, niemal sprawiając mi ból.

- Nie oszukuj mnie, Caroline. Nikt nigdy nie zdoła mnie okłamać - powiedział ze złością, ale wstał - Masz dwie minuty. Czekam u ciebie w pokoju - po tych słowach wyszedł trzaskając drzwiami. Wyskoczyłam z wanny, dokładnie się wytarłam i owinęłam ręcznikiem. Ciuchy miałam w pokoju. Chcąc nie chcąc, odziana w sam ręcznik wyszłam z łazienki i wróciłam do siebie. Klaus stał przy oknie tyłem do mnie. Wyglądał na zamyślonego. Odchrząknęłam, mimo że nie było możliwości, aby mnie nie usłyszał. Powoli odwrócił się i zmierzył mnie taksującym spojrzeniem. Zarumieniłam się i od razu pożałowałam, że nie zabrałam ze sobą ubrania. Odnotowałam w pamięci, żeby zawsze brać je ze sobą do łazienki.

- O czym chciałeś porozmawiać? - spytałam na pozór spokojnym tonem. Jeszcze chyba nigdy nie miałam do czynienia z pijanym Klausem Mikaelsonem, i szczerze mówiąc wolałabym jednak nie mieć tego doświadczenia.

- Chciałem cię zapytać jak szło z Marcelem - założył ręce na piersiach i przyglądał mi się spode łba. Wyglądał na wściekłego. Kolejna zmiana nastroju. Ten człowiek chyba cierpiał na chorobę dwubiegunową.

- Świetnie. Odkąd przejął mnie od ciebie nie spuszczał ze mnie wzroku. Tańczyliśmy, później wyszliśmy do ogrodu. Dużo rozmawialiśmy. Tak naprawdę to nie rozumiem o co wam z nim chodzi, jest naprawdę miły - wzruszyłam ramionami. Jakby ten raport nie mógł poczekać do rana. Wszyscy mieliśmy długi wieczór, byłam zmęczona i chciałabym się położyć - Oczywiście byłoby lepiej, gdybyś nie zaczął szaleć. Byłam na dobrej drodze - nie mogłam powstrzymać się od tego cichego oskarżenia. To właśnie był błąd. Klaus w momencie znalazł się tuż obok mnie. 

- Uważaj na niego. Marcel wcale nie jest taki, jaki się wydaje.  Zaatakuje w momencie, kiedy najmniej będziesz się tego spodziewać - warknął. Usłyszałam w jego głosie ostrzeżenie. 

- Sam kazałeś mi go uwieść. To co teraz mam zrobić? - przewróciłam ze złością oczami - Najpierw każesz mi wręcz wskoczyć mu do łóżka, a teraz mam uważać. Człowieku, zdecyduj się - syknęłam. Poczułam dłonie Klausa zaciskające się na moich nagich ramionach. 

- Niech tylko spróbuje położyć na tobie swoje brudne łapy. Nie ma prawa cię dotknąć, Caroline. Nie żartuję - zbliżył się tak blisko, że wręcz mogłam policzyć ledwie widocznie piegi na jego nosie. Wstrzymałam oddech. Ten człowiek był nieobliczalny - Masz obiecać, że mu na to nie pozwolisz - warknął.

Westchnęłam.

- To jak mam go w sobie rozkochać? Daj mi to zrobić po mojemu, albo znajdź kogoś innego do tej roli - powiedziałam na tyle stanowczo, na ile dałam radę wręcz przygnieciona jego twardym spojrzeniem. Kiedy już myślałam, że Klaus wybuchnie, ten zniknął i zostawił mnie tutaj kompletnie samą.


                                                           ~ * ~

Dopiero zaczęłam to pisać, a tu już czwarty rozdział! Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i gwiazdki, niesamowicie motywuje mnie to do pisania. Mam nadzieję, że rozdział się podoba, a tymczasem piszcie, co myślicie! Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, chcę pracować nad sobą i swoim stylem. Czekam na wasze komentarze dotyczące tego, co najbardziej Wam się podoba, a co przeszkadza, buziaczki! <3 

save me |KLAROLINE| ✔️Where stories live. Discover now