35.

7.6K 397 9
                                    

POV Jon
Przez resztę dnia chodziłem po domu bez celu i szukałem rozwiązania. Gdyby Jess uwierzyła w to, że mieliśmy szansę, może udałoby mi się ją namówić na leczenie niepłodności. Jak na razie nie było z nią żadnego kontaktu, bo myślała tylko o swoich licznych wadach, które moim zdaniem nie istniały. Jak ona w ogóle mogła pomyśleć, że mógłbym ją zostawić?!
Poszedłem do naszej sypialni i zapaliłem małą lampkę przy łóżku. Jess nadal spała, co mnie ucieszyło, bo przynajmniej nie próbowała w tym czasie zrobić nic głupiego. Delikatnie poprawiłem kołdrę, a ona obróciła się twarzą do mnie, ale na szczęście się nie obudziła. Pocałowałem ją w czoło i odwróciłem się, aby udać się do łazienki, ale powstrzymała mnie jej ręka.

-Proszę- wyszeptała ospale.- Nie idź.- dodała.- Nie zostawiaj mnie samej.- Uścisnąłem jej dłoń i odkryłem kawałek kołdry, a potem wszedłem pod nią i przytuliłem do siebie Jess. Dziewczyna zasnęła tak szybko jak wstała, a ja zaraz potem poszedłem w jej ślady.
~~~~~~~~~~~~~~
Następnego dnia wstałem szybciej od Jess, więc zjadłem śniadanie w samotności po raz pierwszy od bardzo dawna. Koło dwunastej po południu zacząłem się martwić, bo moja żona jeszcze nie zeszła na dół żeby coś zjeść, a od kiedy dowiedziała się o niepłodności, to nic nie zjadła ani nie wypiła. Przez to wszystko mogła się odwodnić, albo umrzeć z głodu. No może trochę dramatyzowałem, ale strasznie się o nią martwiłem. Jeśli chciała mieć dziecko, to powinna zacząć o siebie dbać, a ona robiła coś dosłownie odwrotnego.
Wstałem z kanapy i poszedłem do naszej sypialni. Jess leżała twarzą zwróconą w moją stronę i wpatrywała się w przestrzeń.

-Jess- powiedziałem, ale nie uzyskałem żadnej odpowiedzi. Dosłownie zero reakcji.- Kochanie powinnaś coś zjeść- dodałem, a ona spojrzała na mnie swoimi przygaszonymi przez smutek oczami. Teraz nie wydawały się już niebieskie jak woda, tylko szare jak chmura deszczowa.

-Po co?- spytała ochryple, a ja się skrzywiłem. Minął niecały dzień, a ona już teraz była w tak kiepskim stanie. Klęknąłem przed nią na podłodze i wziąłem jej dłoń w swoje.

-Musisz o siebie dbać...- zacząłem, ale Jess mi przerwała.

-Nie jestem w ciąży- przypomniała, tak jakby była to nic nieznacząca dla niej rzecz.

-Ale możesz być- oponowałem.- Jeśli tylko zaczniesz o siebie dbać.- Dodałem z naciskiem.

Przez cały następny tydzień Jess nie wychodziła z łóżka, a ja mówiłem jej zawsze to samo. Któregoś dnia moje argumenty chyba ją przekonały, bo przyszła do mnie, przytuliła mnie i przeprosiła za to, że przez całe siedem dni była dla mnie ciężarem. Oczywiście to bzdura, bo opieka nad nią nie była dla mnie uciążliwa, tylko po prostu smutna i przygnębiająca. Chciałem odzyskać swoją dawną żonę.
~~~~~~~~~~~~
Przez następne trzy miesiące Jess stosowała się do zaleceń moich oraz lekarza, a wyniki nieznacznie się poprawiły. Oczywiście rozpoczęliśmy znowu aktywne życie seksualne, na co Jess z początku nie miała ochoty, bo stwierdziła, że czuje się jak zwierzak w laboratorium. Co prawda nikt nie przeprowadzał na nas żadnych doświadczeń, ale to doktor zalecił nam częstsze współżycie seksualne. Ja tam nie miałem nic przeciwko temu, a moja żona chyba się ze mną w tej kwestii zgadzała. Starałem się żeby zawsze była rozluźniona, bo stres nie sprzyjał zapłodnieniu, ale różnie to bywało. Najgorsze było to, że Jess cały czas myślała tylko o tym, że nigdy nie zostanie matką. Była w stu procentach pesymistką i nie widziała nawet cienia szansy na dziecko, ale powiedziała, że zrobi to dla mnie. Mimo wszystko nadal twierdziła, że nie jest dla mnie odpowiednia, ale ja nie miałem ochoty słuchać tych głupot, więc zawsze ją zbywałem.
Jeden z najgorszych okresów tego roku przeżywałem jakieś dwa miesiące temu, gdy moja siostra wpadła w odwiedziny i tak przesadnie pocieszała Jess, że ta się zdenerwowała i zaczęła krzyczeć, że Rosie wypomina jej niepłodność. Od tamtej pory Jess nadal nie odzywa się do Rosie, a moja siostra czuje się winna, bo może faktycznie zbyt dużo o tym mówiła. Tak na dobrą sprawę to ona cały czas o tym gadała, w dodatku przy wszystkich. Sam miałem ochotę ją zabić, ale to była moja siostra, więc musiałem się pochamować.
~~~~~~~~~~~~
Dziewięć miesięcy później Jess zrezygnowała z leczenia niepłodności i cała zapłakana zamknęła się w pokoju. Lekarz powiedział, że to może trochę potrwać, ale moja żona nie wytrzymała presji otoczenia i najzwyczajniej w świecie się poddała. Czułem się okropnie z tym, że nigdy już nie zostanę ojcem dziecka Jessamine, ale jeszcze gorzej było mi ze świadomością, że jej też już w pełni nie odzyskam.
Ucieszyłem się, gdy mama i teściowa zaproponowały, że zabiorą moją żonę na babski wieczór, a ja z ojcem i teściem w tym czasie wyskoczymy na piwo. Wolałbym siedzieć z Jess ale jeśli towarzystwo innych kobiet jej pomoże, to byłem w stanie jakoś to przeboleć. Wiedziałem, że dziewczyna była teraz w dobrych rękach, więc nie było powodu do niepokoju.

POV Jess
-Może nam coś poopowiadasz?- Zagadnęła ciocia Steph i moja teściowa w jednym.

-Na przykład?- Spytałam i ciaśniej opatuliłam się kocem. Było mi cholernie zimno, a za oknem padał deszcz. Poza tym ostatnio miałam podwyższoną temperaturę ciała i nie miałam ochoty na jedzenie, bo od razu wszystko zwracałam. Byłam pewna, że to przez stres i jeśli przez dłuższy czas będę się tak czuła, to chyba ze sobą skończę.

-Coś o tym jak zbliżyliście się z Jonem- rzuciła z zaciekawieniem.- Bo nadal nie wiem jak to się stało.- W zamyśleniu zmarszczyła brwi.- Albo możesz opowiedzieć o tym, jaki jest w łóżku- wzruszyła ramionami, a ja zamarłam.

-Steph!- Skarciła ją moja matka.- Pytasz o własnego syna!- Przypomniała z niesmakiem.

-Doskonale zdaję sobie z tego sprawę- powiedziała ciocia i założyła ręce pod piersi, a potem spojrzała na mnie, oczekując odpowiedzi.

-No więc zbliżyliśmy się dzięki motocyklom, a w łóżku...- przygryzłam wargę i przypomniałam sobie każdy nasz wspólny pocałunek i pieszczotę z osobna. Chyba zaczęłam się rumienić, bo spostrzegłam że moje towarzyszki cicho się śmiały- ...jest dobry.- Powiedziałam, aby przerwać niezręczną ciszę, ale było to ogromne niedopowiedzenie z mojej strony. Seks z Jonathanem to rzecz, której nie da się opisać słowami. To trzeba przeżyć.

-Mhm- wymruczała ciocia konspiracyjnie, a ja nagle zerwałam się z kanapy i pobiegłam do łazienki, aby zwrócić to co dziś zjadłam, czyli krakersy oraz wodę. Po chwili kobiety dołączyły do mnie i spojrzały na mnie niezrozumiale.

-To przez ten stres- wyjaśniłam, a ciocia pokiwała zgodnie głową.

-A może jesteś w ciąży?- rzuciła moja matka, ale chyba tego nie przemyślała, bo w moich oczach od razu pojawiły się łzy.

-Nie mogę być w ciąży- przypomniałam z bólem, a ona nagle posmutniała, usiadła koło mnie na podłodze i mocno mnie do siebie przytuliła.

-Przepraszam- wyszeptała z wyczuwalnym żalem w głosie.

-To nie twoja wina- powiedziałam i odwzajemniam uścisk. W jej ramionach było tak ciepło, że przypominały mi się czasy, gdy byłam małą dziewczynką i nie obowiązywały mnie żadne zasady. Jako dziecko mogłam robić wszystko nie zważając na konsekwencje.

-Twoja też nie- włączyła się do rozmowy ciocia i również nas przytuliła. Z naszego babskiego wieczoru zrobił się wieczór przytulania koło kibla. Po chwili jednak gwałtownie odepchnęłam mamę i teściową od siebie, a potem nachyliłam się nad muszlą aby zwrócić żółć i powietrze, bo nie miałam już nawet czym wymiotować.

-Może naprawdę zrób ten test- przygryzła wargę moja rodzicielka i w zamyśleniu położyła palec wskazujący na prawym policzku.

-A ty znowu zaczynasz?- Spytałam, prawie warcząc. Pokłóciłam się już o to z Rosie i nie miałam zamiaru się kłócić z mamą i ciocią.

-Tylko ten jeden, ostatni raz- powiedziała moja teściowa i uniosła jeden palec w górę na podkreślenie swoich słów. Wywróciłam oczami i wstałam z podłogi.

-Zobaczę już chyba tysięczny negatywny test w swoim życiu- rzuciłam z udawaną radością.- Ale jeśli macie zamiar mnie męczyć do końca dnia, to lepiej mi go dajcie- dodałam z westchnieniem i wyciągnęłam rękę w stronę uśmiechniętych kobiet. Moja mama od razu sięgnęła do szafki po test ciążowy i mi go podała. Wiedziałam, że kupiła go specjalnie dla mnie, ale starałam się nie myśleć o tym, że zawiodłam nie tylko Jon'a, ale także resztę naszej rodziny. Z westchnieniem wyrzuciłam obie panie z łazienki, a sama zabrałam się do robienia testu. Przerabiałam to tysiąc razy, ale zawsze towarzyszyło mi przy tym to samo napięcie. Wiedziałam, że mimo braku nadziei i tak się rozczaruję, gdy zobaczę jedną kreskę zamiast dwóch, ale jeśli dzięki temu wszyscy dadzą mi w końcu święty spokój, to byłam w stanie się poświęcić dla dobra ogółu. Byłam pewna, że test był negatywny, więc nawet na niego nie spojrzałam, tylko od razu wyszłam z łazienki i włożyłam go w rękę pierwszej lepszej napotkanej osobiy. Tą osobą okazała się być moja mama, którą szybko wyminęłam i usiadłam z powrotem na kanapie, przy okazji okrywając się kocem.

-Jess- usłyszałam po chwili dziwnie zniekształcony głos swojej teściowej.

-Tak?- spytałam i spojrzałam w ich stronę.

-Podejdź tu- powiedziała moja mama i kiwnęła na mnie palcem. Westchnęłam po raz kolejny, ale spełniam ich polecenie i stanęłam między nimi. Spojrzałam we wskazanym przez moją teściową kierunku i zalałam się łzami.

Zagubione DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz