Rozdział 11

9.9K 519 22
                                    

Jessamine

- Co się znowu z tobą dzieje? - spytała zirytowana Rosalie. - Już ostatnio byłaś nieprzytomna, ale dzisiaj przechodzisz samą siebie - rzuciła. Na jednej z przerw się zagapiłam i potknęłam, wpadając na jakąś dziewczynę z ostatniej klasy. Przewróciłam ją, co wspaniałomyślnie mi wybaczyła i bez zbędnych afer poszła dalej. Niestety na przerwie obiadowej oblałam jakiegoś chłopaka sokiem ze stołówki. Cały czas myślałam o tym, co wydarzyło się przed lekcjami. Nie widziałam blondyna od tamtej pory, ale wiedziałam, że na pewno był w szkole. Przez niego zachowywałam się jak obca osoba, a w dodatku uchodziłam teraz za niezdarę.

- Nic, co jest godne twojej uwagi - zapewniłam bez przekonania. Nie miałam siły nikogo do niczego przekonywać, a na pewno nie dziś.

- Dla mnie wszystko co jest z tobą związane, jest godne uwagi - powiedziała z powagą moja przyjaciółka i spojrzała mi głęboko w oczy. Westchnęłam przeciągle i w końcu postanowiłam się jej zwierzyć. Kto jak kto, ale Rosalie zasługiwała na prawdę.

- Bardzo spodobał mi się pewien chłopak - zaczęłam powoli, a Rose dała mi znak, abym kontynuowała swoją wypowiedź. - To ten chłopak od wyścigów motocyklowych - dodałam. Opowiedziałam jej całą historię, więc wiedziała, że się z nim spotykałam. - Dziś rano dowiedziałam się kim tak naprawdę jest - dokończyłam, a jej oczy rozszerzyły się z zaskoczenia.

- To źle?- spytała z niezrozumieniem. - Skoro się sobie podobacie, to wszystko powinno być proste jak dwa plus dwa - stwierdziła.

- Skoro się sobie podobamy, to wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane niż było przedtem - powiedziałam smutno. - Tak właściwie to nie wiem, czy nadal mu się podobam, skoro już poznał moją tożsamość i wie kim tak naprawdę jestem.

- Dlaczego tak mówisz? Zrobił ci coś? - spytała z przestrachem, a ja przecząco pokręciłam głową. - Kim on jest? - spytała w końcu, a ja mocno zacisnęłam powieki.

- Twoim bratem.

Jonathan

Nadal nie mogłem uwierzyć w to, co wydarzyło się dziś rano, ale im dłużej nad tym myślałem, tym więcej zgodności się dopatrywałem. Nadopiekuńcza przyjaciółka, która ma brata, który lubi motocykle. Młodszy brat, z którym się nie dogaduje. Jezioro z dzieciństwa i ta sama szkoła. Zainteresowanie wyścigami motocyklowymi. Przecież to ode mnie Jessamine dowiedziała się o tych wyścigach. Prawda była taka, że nie nienawidziłem jej. Po prostu zachowywałem się tak, jak wymagało tego moje położenie. Lubiłem ją od zawsze, choć nie potrafiłem okazać tego w należyty sposób. Pewnego dnia się zagalopowałem, a Jess przestała być moją przyjaciółką. Byłem zbyt uparty na to, aby przeprosić. Zamiast tego wolałem brnąć w kłamstwa i kłótnie. Niestety teraz obawiałem się, że Jessamine stała się dla mnie kimś więcej niż tylko koleżanką, czy nawet przyjaciółką. Spotykaliśmy się nad jeziorem od ponad dwóch miesięcy i potrafiliśmy rozmawiać ze sobą zarówno o wszystkim jak i o niczym. Z czasem zbliżyliśmy się do siebie i chyba nie tylko ja to zauważyłem. Moja siostra już od dłuższego czasu uważnie mnie obserwowała, a rodzice śmiali się, że chodziłem z głową w chmurach. Wtedy się uśmiechałem, ale teraz nie było mi do śmiechu.

- Jon! - usłyszałem piskliwy krzyk za swoimi plecami. Uniosłem oczy ku niebu i odwróciłem się przodem do siostry.

- Co? - spytałem obojętnie, splatając ręce na piersi. Minęło już kilka godzin od spotkania z Jess, a ja unikałem jej jak ognia i byłem pewien, że brunetka także starała się mnie unikać. Niestety od Rosalie nie byłem w stanie uciec, bo nie miałem ku temu żadnej dobrej wymówki.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś?! - warknęła ze złością.

- Bo sam kurwa nie wiedziałem! - przypomniałem dobitnie, energicznie gestykulując rękoma. Czasami moja siostra potrafiła być głupsza od mojego lewego buta.

Zagubione DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz