Rozdział 18

10.1K 429 14
                                    

Jessamine

Jonathan podniósł się z miejsca i wyszedł z wanny, a ja poszłam jego śladem. Byliśmy cali mokrzy, a już wkrótce ociekająca z nas woda znalazła się na kafelkach. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Jon podszedł do mnie i władczym gestem złapał mnie za kark, przyciągając do siebie. Chłopak wpił się w moje usta, a ja zaskoczona jego gwałtownością zatoczyłam się w tył. Oparłam się plecami o zimne kafelki na ścianie, ale nie przerwałam pocałunku. Po chwili całowałam już Jonathana po szyi i twarzy, podczas gdy on wziął mnie na ręce i skierował się do mojego pokoju. Chłopak był silny i umięśniony, co samo w sobie sprawiało, że na jego widok robiło mi się gorąco. Gdy Jon delikatnie położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną z chytrym uśmieszkiem na ustach, byłam już podniecona do granic możliwości. Po chwili blondyn jednym szybkim ruchem pochylił się niżej i zaczął całować moje piersi. Wczepiłam dłonie w jego gęste, mokre włosy i delikatnie pociągnęłam za końcówki, podczas gdy Jonathan bawił się moim lewym sutkiem. Delikatnie ssał go i podgryzał, a następnie zabrał się za prawy, podczas gdy ja wiłam się pod nim z przyjemności. Później chłopak zszedł nieco niżej i obdarował czułymi pocałunkami mój brzuch. Gdy wsunął język w mój pępek i zaczął zataczać nim kółka, odważyłam się podnieść na niego wzrok i zauważyłam, że przyglądał mi się uważnie. Jon uśmiechnął się z wyższością i położył dłonie na moich biodrach, a następnie zszedł językiem jeszcze niżej, dotykając miejsc, do których nikt przedtem nie dotarł. Zadrżałam i zaczęłam delikatnie zaciskać uda w obawie, że moje miejsca intymne nie są takie jakie powinny być.

- Spokojnie - wyszeptał Jon, a lekki powiew jego oddechu łaskotał moją kobiecość. - Jak tak dalej pójdzie, to mnie zgnieciesz - zaśmiał się. - Nic Ci nie zrobię - zapewnił.

- Wiem, przepraszam - odparłam, mając pełne zaufanie co do zamiarów Jona. Po chwili jednak niepewnie przygryzłam wargę. - Ale wiesz przecież, że ja nigdy... - zaczęłam szeptem, a chłopak w tym samym czasie zawisł z powrotem nade mną tak, że jego twarz znalazła się na wysokości mojej. - I nie wiem czy... - urwałam.

- Ale ja wiem. Nie martw się, bo jesteś cudowna - zapewnił ze spokojem i uśmiechnął się do mnie delikatnie. - I wiesz, że ja też nie mam w tych sprawach żadnego doświadczenia - dodał, a ja odwzajemniłam uśmiech. Przyciągnęłam jego twarz do swojej i włożyłam w ten pocałunek całą swoją miłość, jaką darzyłam Jonathana.

Rosalie

Gdy Paul odprowadził mnie do domu, grzecznie się z nim pożegnałam i podziękowałam mu za wspaniały wieczór, który razem spędziliśmy. Byłam mu szczerze wdzięczna za to, że uratował mi życie, za co także nie omieszkałam podziękować. Dopiero gdy zamknęły się za mną drzwi od domu przypomniałam sobie, że nie miałam nawet numeru telefonu Paula. Otworzyłam drzwi aby za nim pobiec, albo chociaż go zawołać, ale na zewnątrz było ciemno a miejsca, które oświetlały lampy uliczne wiały pustką. Westchnęłam zrezygnowana i z żalem wróciłam do domu. Zamknęłam drzwi na klucz i powolnym krokiem powlokłam się do kuchni. Miałam zamiar napić się wody i zażyć tabletkę przeciwbólową, ponieważ od nadmiaru wrażeń rozbolała mnie głowa. Gdy już to zrobiłam, poszłam do łazienki aby wziąć szybki prysznic i jak najszybciej położyć się spać. Musiałam być cicho, aby nie obudzić mojej wścibskiej mamy. Wiedziałam, że Jonathana miało nie być u nas w domu przez najbliższe dni, ponieważ nocował u Jessamine. Właściwie powinnam była się na nią obrazić, bo zawsze gdy jej rodzice wyjeżdżali, to mnie zapraszała na nocowanki. Mimo to nie miałam przyjaciółce za złe, że spotykała się z moim bratem. Fajnie było widzieć ich razem i zyskać w końcu siostrę, tak oficjalnie. Z początku byłam zazdrosna o to, że Jess wolała spędzać czas z Jonem niż ze mną, ale wiedziałam, że się kochali, więc postanowiłam zejść im z drogi. Cieszyłam się, że postanowili w końcu spróbować i zostali parą. Szkoda tylko, że zmarnowali w przeszłości tak wiele czasu, który przecież mogli spędzić razem. Te rozmyślania tak mnie pochłonęły, że wywaliłam krzesło, którego jakiś idiota nie raczył za sobą zasunąć. Zahaczyłam o mebel nogą, a to sprawiło, że przy okazji wywaliłam się na dywan. Zanim zdążyłam podnieść się z kolan i ustawić krzesło w odpowiedniej pozycji, w salonie zrobiło się jasno. Obróciłam się w stronę schodów, gdzie stała moja mama, trzymając rękę na włączniku światła.

Zagubione DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz