33.

8.1K 412 1
                                    

POV Will
Ja i Nina znowu byliśmy parą. To rozstanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie byłbym w stanie pokochać żadnej innej dziewczyny prócz niej. Zmarnowaliśmy rok z naszego wspólnego życia, a ostatecznie Nina i tak poszła do tego College'u co ja i teraz mieszkaliśmy razem. Czasami się kłóciliśmy, bo w moim zaciszu domowym pojawiła się kobieta, która mówiła mi co mam robić, ale i tak ją kochałem.
Dzisiaj był dwunasty maja i razem z Niną wybierałem się na ślub mojej siostry. Jess miała już dwadzieścia jeden lat i uznała, że nie potrzebuje dłużej czekać, a to co pomyślą ludzie jej nie obchodziło. Kiedyś piętnastoletnie dziewczyny brały ślub z trzy razy starszymi mężczyznami od siebie i nikomu to nie przeszkadzało. Jess i Jon byli młodzi i było między nimi tylko półtora roku różnicy, a poza tym narzeczeństwo im się znudziło i chcieli być już na zawsze razem. Rodzice nie widzieli w tym nic złego, więc sami urządzili im kameralne przyjęcie w wynajętych ogrodach. Miało być około siedemdziesiąt osób, bo państwo młodzi uznali, że nie potrzeba im więcej ludzi na weselu, a rodzina była dla nich najważniejsza. Osobiście liczyłem na to, że mój ślub będzie pełen przepychu i jedzenia, co nie oznaczało, że rodzina była dla mnie mniej ważna od pełnego brzucha.

-Will.- Podeszła do mnie Rosie. Oboje byliśmy świadkami na ślubie, więc mieliśmy ostatnio sporo na głowie. Wieczór kawalerski przebiegał bez zarzutu, do czasu gdy Jess się nie dowiedziała o striptizerce. Później zrobiła ogromną awanturę, ale Jon miał swoje sposoby i załagodził sprawę, więc siostra nie urwała mi głowy. Nie wiedziałem jak on z nią wytrzyma i już mu współczułem, ale jeśli ją skrzywdzi to sam się z nim policzę.- Wchodź już do środka.- Powiedziała dziewczyna, a ja pokiwałem głową na zgodę i zrobiłem to, o co mnie prosiła. Usiadłem na swoim miejscu za panem młodym i czekałem, aż moja siostra ruszy tyłek i raczy się w końcu zjawić.

POV Jess
Stałem właśnie w bocznej nawie i przyglądałem się sobie w szybie. Rosie, mama i ciocia Steph pomagały mi wybrać suknię i powiem szczerze, że byłam bardzo zadowolona z efektów. Nie była aż tak ozdobna jak suknia mojej matki, ale ja nie lubiłam przepychu, więc ta którą miałam na sobie wydawała mi się idealna.

-Już czas!- Wyśpiewała podekscytowana mama. Przełknęłam ślinę i stanęłam przed drzwiami, tak żebyśmy byli dobrze widoczni, gdy się otworzą. Mój ojciec miał zaraz się zjawić, aby zaprowadzić mnie do ołtarza.

-Zawsze wiedziałam, że zostaniesz moją synową- wyznała z wyższością ciocia Steph. Nie spodziewałabym się, że przez całe życie będę mówić do swojej przyszłej teściowej per "ciociu''. To trochę dziwne, ale chyba już na zawsze tak pozostanie.

-Teściowe podobno są nieznośne- mruknęła mama przy okazji poprawiając mi welon.

-Dla facetów. Mój syn zaraz zostanie twoim zięciem.- Naprawdę zdała sobie z tego sprawę dopiero teraz?

-Spokojnie- powiedziała moja mama.- Nie ugryzę go.- Po chwili obie zaczęły chichotać, a ja przypomniałam im chrząknięciem o swojej obecności. Obie panie spoważniały, a w tym samym momencie zjawił się mój ojciec.

-Gotowa?- Spytał z uśmiechem i wyciągnął do mnie rękę.

-Jak nigdy przedtem.

POV Jon
Te wakacje mieliśmy spędzić razem z Jess w podróży poślubnej, a po wakacjach zaczynałem pracę. Dziewczyna jeszcze przez rok miała uczęszczać do College'u, a ja miałem się o nią martwić, ponieważ mnie przy niej nie będzie. Czułem się zazdrosny zawsze wtedy, gdy myślałem o tym, że jakiś chłopak mógłby zacząć do niej podbijać. Zmieniłem się, bo już nie byłem zazdrosny tak jak kiedyś, ale to wcale nie oznaczało, że nie byłem zazdrosny w ogóle.
Gdy tak stałem i rozmyślałem o Jess, w pewnym momencie zabrzmiała muzyka, a dziewczyna weszła do kościoła prowadzona przez ojca. Przypomniało mi się, jak była zazdrosna o striptizerkę, na którą ja w ogóle nie zwracałem uwagi. Myślałem wtedy o dniu, w którym Jess zrobiła mi prywatny striptiz w mojej sypialni.
Mimowolnie uśmiechnąłem się jeszcze szerzej niż wcześniej, a po chwili napotkałem pytające spojrzenie mojej już prawie żony. Puściłem do niej oczko, a jej twarz delikatnie nabrała rumieńców. Gdy wujek Ed podał mi rękę dziewczyny, od razu ją przyjąłem i podeszliśmy razem do ołtarza.
Ceremonia zaślubin przebiegła w idealnym porządku, a obrączki, które wybraliśmy razem sprawiły, że chciało mi się śmiać. Na wewnętrznej stronie obrączki Jess pisało "Niepodlegający zwrotowi'' oraz moje imię i data dwunasty maja, a na mojej zostało wygrawerowane "Pożegnaj się z wolnością kochanie'' oraz imię Jess i data. Już tylko kilka chwil pozostało do utracenia tej wolności, a ja nie mogłem się tego doczekać. Jess zastanawiała się, czy nie wybrać dla mnie obrączki z napisem "Włóż go z powrotem'', ale powiedziałem jej, że w ogóle nie mam zamiaru zdejmować obrączki, więc zrezygnowała z tego pomysłu.
Po wypowiedzeniu słów przysięgi zaczekaliśmy aż wszyscy goście wyjdą na zewnątrz i poszliśmy podpisać papiery. Następnie wyszliśmy na dwór gdzie przywitała nas fala ryżu oraz monet. Potem wyciągałem z włosów Jess ziarenka ryżu, a ona się śmiała. Była jeszcze piękniejsza, gdy się uśmiechała.
Zawsze była śliczna i wyglądała tak niewinnie, że miałem ochotę rzucić wszystko i opiekować się nią po kres swoich dni.
I była moją żoną.

POV Will
-Jak oni wspaniale razem wyglądają!- pisnęła moja mama, gdy Jon i Jess obejmowali się na parkiecie i tańczyli do jakiejś smętnej muzyki.

-Ujdzie- mruknąłem i upiłem trochę soku ze szklanki.

-Zazdrosny jesteś Will- rzuciła z uśmiechem ciocia Steph.

-Niby o co?- Spytałem ze zdziwieniem.

-O to, że nie jesteś już jedynym mężczyzną w życiu swojej siostry- słysząc to, prawie wyplułem sok na stół.

-A ja?- Spytał mój ojciec z żalem. No tak. Jess zawsze była jego księżniczką. Wywróciłem tylko oczami i starałem się skupić na szklance, którą trzymałem w ręce.- Twój syn ukradł mi córkę- żalił się dalej tata.

-Masz dwie kobiety w domu więc możesz się podzielić- powiedziała pewnie ciocia.- Ja mam dwóch facetów i jakoś potrafię puścić ich wolno- dodała.

-Polemizowałbym- rzucił cicho wujek Chris, ale zamilknął gdy ciocia zaczęła mrozić go spojrzeniem. Ja wraz z ojcem wykorzystaliśmy okazję żeby się zmyć i zaprosiliśmy nasze partnerki do tańca. Nina ochoczo pokiwała głową, a po chwili wirowaliśmy już wśród tłumów. Niby kameralne przyjęcie, ale chyba coś im nie wyszło.

Tydzień później
POV Jon
-Wiesz...- zacząłem niepewnie, gdy leżeliśmy z Jess nadzy na łóżku, przytuleni do siebie. Obejmowałem dziewczynę ramieniem, a ona położyła głowę na mojej piersi i rysowała na niej palcem jakieś wzroki, co o dziwo mnie relaksowało.

-Nie wiem.- Nie dała mi dokończyć, więc posłałem jej wymowne spojrzenie. Ona zawsze uwielbiała mi przerywać. Uśmiechnęła się do mnie uroczo, więc odwzajemniłem uśmiech i przyciągnałem ją jeszcze bliżej siebie.

-Tak sobie myślałem...- urwałem ponownie. Nie wiedziałem co ona sądziła na ten temat i bałem się o to zapytać.

-Mów- zachęciła i oparła się na jednym łokciu żeby lepiej mnie widzieć, czym raczej nie dodała mi odwagi. Przełknąłem ślinę, a dziewczyna zmarszczyła brwi i zaczęła opuszkami palców w kojący sposób gładzić mój policzek.

-Wiem, że może jeszcze na to za wcześnie, ale wiesz, że po wakacjach idę już do pracy, więc na pewno byśmy sobie poradzili.- Zacząłem po raz trzeci, gdy zebrałem się już na odwagę żeby to powiedzieć.- I tak właśnie sobie myślałem, że może ty też chcesz- zaczynały plątać mi się słowa i mówiłem bez ładu i składu.

-Co mam chcieć?- Spytała z uśmiechem. Ją bawiła cała ta sytuacja.

-Dziecko- w końcu wyrzuciłem z siebie to słowo, a Jess spoważniała. Chyba coś rozważała, a ja w zniecierpliwieniu czekałem na jej reakcję. Czułem, że popełniłem gafę, ale musiałem ją o to zapytać. Od jakiegoś czasu ta wizja chodziła mi po głowie, a gdy zobaczyłem Jess z moim siostrzeńcem w ramionach, poczułem, że chciałbym zostać ojcem. Kiedy wyobraziłem sobie Jessamine noszącą pod sercem moje dziecko zalała mnie fala wszechogarniającej miłości i nie byłem w stanie zrobić nic, co pozwoliłoby mi wyrzucić z głowy ten obraz. Chciałbym założyć z nią rodzinę i stać się nie tylko jej mężem, ale także ojcem jej dziecka.

-Mam College- powiedziała w końcu, a ja się uśmiechnąłem. Przemyślałem to wszystko już milion razy.

-Będziesz mogła nadal chodzić do College'u, tylko że pod nadzorem.- Stwierdziłem.

-Czyim?- Uniosła jedną brew do góry i uśmiechnęła się zadziornie.

-Kogoś wynajdę- mruknąłem konspiracyjnie, a Jess posłała mi kpiarski uśmieszek.

-W takim razie muszę odłożyć tabletki- oznajmiła i położyła się z powrotem na mojej piersi. Dopiero po chwili dotarły do mnie jej słowa, a z wrażenia wróciłem do pozycji siedzącej, przez co dziewczyna także była do tego zmuszona. Spojrzałem na nią z zaskoczeniem.

-Czyli...- powiedziałem niepewnie, przygryzając wargę-...że tak?- Nie dowierzałem. Byłem prawie pewien, że Jess się nie zgodzi i będzie chciała jeszcze trochę poczekać. Nie miałbym nic przeciwko i nawet potrafiłbym ją zrozumieć, ale mimo wszystko byłem mile zaskoczony jej postawą.

-Tak głuptasie- zaśmiała się, a ja się pochyliłem, aby pocałować ją w szyję.- Jesteśmy małżeństwem i kocham Cię najbardziej na świecie, więc wszystko nam wolno- dodała i przybliżyła swoją twarz do mojej. Moja miłość do Jessamine z każdym dniem rośnie coraz bardziej.

-Zgadzam się- potwierdziłem i wpiłem się w jej pełne usta. Minął dopiero tydzień z naszego miesiąca miodowego, więc mieliśmy spore pole do popisu. Zamierzałem to dobrze wykorzystać.

Zagubione DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz