Epilog | część pierwsza

2.8K 177 26
                                    

Ottawa, 29.06.2016r

Dzisiaj mija rok odkąd mieszkamy z Madison w stolicy.
I z ręką na sercu powiem wam, że jeśli ktokolwiek powiedziałby mi, że poświęcę dla tej dziewczyny tak wiele to bym go wyśmiał. Nigdy nie sądziłem, że jakaś kobieta będzie dla mnie tyle znaczyć.

Nasze życie od wyjazdu zmieniło się całkowicie. Madi definitywnie odcięła się od przeszłości. Teraz non stop się uśmiecha, żartuje, śmieje się na każdym kroku. Jest pełna życia i pozytywnej energii. Jest dla mnie wielki oparciem i wiem, że niezależnie od tego co by się działo zawsze mogę na nią liczyć.

Jej stare nawyki odeszły w niepamięć, a ja od równego roku jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.


Zamykam gruby zeszyt, który zdobiła skórzana okładka i chowam go między książki. Niekiedy nachodziła mnie chęć na przelanie słów na kartkę, więc po prostu to robiłem. Madison nie miała o tym pojęcia ponieważ, chciałem żeby to była moja odskocznia, taka mała tajemnica.

Przyglądam się sobie w lustrze i jedną ręką przeczesuje włosy, które swoją drogą były już chyba troszkę za długie i zaczęły się z nich tworzyć loki, których szczerze nie lubiłem, a Madison za to szalała za nimi. I za żadne skarby nie pozwalała mi ich ściąć.



-Kochanie! - słyszę krzyk dziewczyny, która pewnie coś pichci, bo po całym domu roznosi się cudowny zapach jedzenia.

Moje przypuszczenia okazały się być nieomylne. Gdy wchodzę do pomieszczenia Madison stoi przy kuchence i drewnianą łyżką miesza coś na patelni. Ma na sobie zwiewną białą sukienkę, którą zdobią małe fioletowe kwiatki. Wygląda tak przepięknie. Ten cudowny widok sprawia, że na moją twarz wpływa wielki uśmiech.

-Jak się spało słonko? Czemu mnie wcześniej nie obudziłaś? - pytam, przy okazji drażniąc jej szyje lekkim pocałunkami. Czuję jak po jej ciele przechodzą dreszcze, przez co mój uśmiech powiększa się do granic możliwości.

-Shawn.. - szepcze. -Daj mi dokończyć śniadanie - mówi bez przekonania.

-Śniadanie nie zając - szepczę do jej ucha.

-Uwielbiasz mnie rozpraszać - mówi , po czym niespodziewanie odwraca się w moją stronę i z całej siły napiera na moje wargi. Zaskoczenie sprawiło, że dopiero po chwili oddaje pocałunek, a już chwilkę po tym dziewczyna znów stoi odwrócona do mnie plecami.

-A teraz pozwól mi dokończyć to, co zaczęłam - mogłem się domyślić, że teraz jej twarz zdobi zadziorny uśmiech.


-Wyciągnij szklanki i nalej nam soku - bez słowa sprzeciwu udaje się do szafki po naczynia, a następnie po napój.


Uwielbiam poranki takie jak te.

*


-Shawn to już za tydzień, wszystkie sprawy załatwione? - pyta, w między czasie nabijając na widelec kawałek mięsa.

-Tak, to znaczy prawie.. Mam jeszcze coś do zrobienia - odpowiadam wymijająco.

-Co takiego? - wiedziałem, że to pytanie padnie prędzej czy później, jednak ja nie mam w planach na nie odpowiadać.

-Dowiesz się w swoim czasie - Madison patrzy na mnie zdenerwowanym wzrokiem, na co ja posyłam jej uśmiech. Za niedługo sama się przekona, że lepiej było żyć w niewiedzy.

W końcu nie robiłbym nic, czego nie byłbym w stu procentach pewny.


*

Ottawa, 06.07.2016r

Kto by pomyślał, że ten czas minie tak szybko. To już dzisiaj, czuję, że ten dzień będzie idealny.

Mam nadzieję, że już nic nie będę musiał tutaj pisać,

Shawn.

___________________________

Heeej!

To jeszcze nie koniec... Zostańcie ze mną oraz historią Shawna i Madison.


Miłego dnia!


Love ya!

Indifference | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz