Rano wszystko działo się bardzo szybko. Shawn mnie obudził i jedyne co mi, powiedział to, to, że już wyjeżdżamy i mam się jak najszybciej ubrać. Więc bez zająknięcia wykonałam to, o co mnie poprosił.
Pospiesznie zbiegłam na dół. Usłyszałam krzyki co sprawiło, że zatrzymałam się na chwilę i wytężyłam słuch. Nie sądziłam, że mama Shawna na koniec zaszczyci nas kłótnią.
-Moja noga nie powstanie w tym domu to tego czasu do kiedy nie przeprosisz Madison za to, że ja oszukiwałaś! Jak można tak bardzo manipulować uczuciami innych ludzi! - dało się słyszeć krzyk Shawna. Był bardzo wkurzony.
-Shawn, nie dramatyzuj ona wcale nie musi się o tym dowiedzieć! Traktujesz ją tak jakby była pępkiem świata! Nie zapominaj, że jestem ważniejsza od niej!
Wbiegłam do salonu co wywołało zdenerwowanie na twarzy Shawna i zdziwienie na twarzy pani Mendes.
-O czym sie nie muszę dowiedzieć? - spytałam jak gdyby nigdy nic.
-Moja matka to oszustka - odpowiedział mi Shawn, było po nim widać, że z trudem wypowiada te słowa. Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem. Nadal nie miałam zielonego pojęcia co się tutaj wyprawia.
-No dalej mamo, powiedz jej - po chwili ciszy Shawn znów się odezwał. Chciał, żeby wiedziała co się tutaj wydarzyło.
Pani Mendes zaczęła nerwowo bawić się rękoma. Po chwili podeszła do mnie, a ja odruchowo zaczęłam się wycofywać do korytarza.
-Tak to prawda. Oszukałam cię Madison. Po pierwsze nie lubię cię, a w sumie mogę to lepiej ująć, ja cię nienawidzę i poprosiłam twoja ciotkę Robyn, żeby nakłamała o powrocie twojej matki. Myślałam, że to drobne kłamstwo sprawi, że zostawisz Shawna jednak ty, uczepiłaś się go na rzep psiego ogona! - wykrzyczała mi prosto w twarz. Dobitnie dała mi do zrozumienia, że za mną "nie przepada".
Zamknęłam oczy i czułam, że nogi mi się chwieją. Jeszcze chwila i bym upadła. Oparłam się o ścianę, to zbyt wiele.
W mgnieniu oka pojawił się koło mnie Shawn. Położył mi rękę na ramieniu.
-Jak się czujesz? - spytał troskliwie.
-Jest w porządku - odpowiedziałam i na jego ręce położyłam moją.
-Już wracamy do domu, wszystko będzie dobrze. Nie zamartwiaj się - powiedział. Zachowywał się tak jakby jego mamy tutaj nie było, kompletnie ją ignorował.
-I nie będę - zapewniłam. Koniec z załamywaniem się za każdym razem gdy ktoś mnie skrzywdzi. Głowa do góry, ona nie może sprawić, że będę na skraju załamania nerwowego.
-Jedźmy już - powiedziałam po czym wyszłam z salonu. Ta kobieta nie zasługuje na nic więcej jak na naplucie jej w twarz. Jest zwykła egoistką, a jej czyny usprawiedliwia miłością do syna. Istny absurd.
Nawet jakby cały świat miałby być przeciwko naszemu związkowi nigdy bym nie opuściła Shawna.
I opuściliśmy dom rodziców Shawna bez pożegnania. Mama chłopaka siedziała w salonie płacząc jednak nie poruszyło mnie to.
Sama była sobie winna.Z piskiem opon wyjechaliśmy z posesji. Byle by być jak najdalej od nich.
CZYTASZ
Indifference | shawn mendes
FanfictionPotrzebuję Cię przy moim boku jak nigdy wcześniej. Proszę, nie pozwól mi osunąć się na dno. __ Zapraszam na kontynuacje ff pt. "Secret"