5 | Zostawił mnie.

4.3K 256 132
                                    

Siedziałam na ławce nie wiedząc zbytnio czy powinnam biec za Shawnem czy też nie.

Wina leżała po mojej stronie, i chociaż nie wiadomo jakbym chciałam to tego nie zmienię. Miał prawo się zdenerwować ale czy dobrze postąpił bijąc Bradleya? Przecież my nic złego nie zrobiliśmy, tylko rozmawialiśmy a z tego co wiem to nie jest nic złego ani tym bardziej zabronionego.


Po dziesięciu minutach bezczynnego siedzenia stwierdziłam że to najwyższa pora aby udać się do domu, i tak nic lepszego bym nie wymyśliła. Bezczynne siedzenie tutaj na pewno w niczym nie pomoże.

Szłam bardzo powoli. Z ledwością podnosiłam nogi z ziemi, czułam jakby ważyły co najmniej sto kilo. Wszystko mi ciążyło, i teraz kiedy zbliżałam się do domu nie byłam już taka pewna czy chcę spotkać się z Shawnem. Przez chwilę przeszło mi przez myśl żeby pobiec w przeciwnym kierunku, jednak zaraz potem stwierdziłam że ucieczka nie będzie dobrym pomysłem. Czas stawić temu wszystkiemu czoła. Przecież nie mogę przez całe życie unikać swojego chłopaka.


*

Gdy przekroczyłam próg domu zastała mnie trochę przerażająca cisza. Telewizor w salonie był wyłączony.  Nie było słychać żadnych dźwięków które by wskazywały na obecność Shawna. Całkowicie zapomniałam o wcześniejszych wątpliwościach co do tego czy aby na pewno chcę się z nim dziś widzieć. Czym prędzej pobiegłam do naszej sypialni, w celu sprawdzenia czy chłopak czasem tam nie jest.


Nie ukrywam że bardzo się zdziwiłam gdy go tam nie zastałam. Zaczęłam panikować a łzy momentalnie cisnęły mi się do oczu. Zostawił mnie - pomyślałam. Jednak jakaś część mnie nie przyjmowała tego do wiadomości. To n i e m o ż l i w e. 

Przecież Shawn może być w każdym innym pomieszczeniu w domu. Wystarczy że go zawołam. Ale problem w tym że ja boję się to zrobić. Przerasta mnie coś tak błahego. Wizja tego że mi nie odpowie doprowadza moje ciało do drgań. Nie będę w stanie pogodzić się z faktem, że odszedł.


Stałam dobre dziesięć minut w ciemnym pokoju. Ze wszystkich sił próbowałam powstrzymać szloch aż w końcu nie wytrzymałam  i zaniosłam się głośnym płaczem. On odszedł, na prawdę to zrobił. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam pięściami uderzać w materac.

Nagle usłyszałam ciche kroki. Czym prędzej podniosłam się z łóżka i odgarnęłam poplątane włosy z twarzy. Stanęłam jak wryta gdy zauważyłam Shawna w progu. Wpatrywałam się w niego nie mogąc uwierzyć, że on na prawdę przede mną stoi. A może to moja wyobraźnia płata mi figle?


-S-shawn ? - spytałam nie mogąc opanować drgania w moim głosie.

Gdy posłał w moją stronę lekki uśmiech, który niestety ledwo co widziałam poprzez panującą ciemność,  nie zastanawiałam się dłużej, po prostu rzuciłam się na niego zaplatając ręce wokół jego szyi.

-Nie zostawiłeś mnie - powiedziałam. Łzy nadal spływały mi po policzkach.

-Szczerze mówiąc chciałem to zrobić ale nie potrafiłem. Za bardzo cię kocham. Wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć, nie ukrywaj przede mną swoich problemów. Jestem twoim chłopakiem i chcę wiedzieć kiedy jest u ciebie źle. Jesteśmy w tym wszystkim razem. Przecież wiesz, że nigdy nie wyśmiałbym twojego problemu nawet tego najmniejszego - powiedział przy okazji uspokajająco głaskając mnie po włosach.

-Doskonale zdaję sobie  z tego sprawę, jednak jakoś trudno przychodzi mi mówienie o moich problemach, nie mam pojęcia czemu. Ale obiecuję że będę się starała jakoś to naprawić - odpowiedziałam.


Moją wypowiedź zostawił bez komentarza. Przez chwilę stał nieruchomo a zaraz potem obrócił moją głowę w taki sposób że byliśmy twarzami zwróceni do siebie. Nie zastanawiając się dłużej złożyłam pocałunek na jego ustach. Shawna najwyraźniej zdziwiło moje postępowanie, ponieważ przez dość długą chwilę nie oddawał pocałunku. Jednak zaraz potem oddał go ze zdwojoną siłą. Nie protestowałam, w tej chwili potrzebowałam jego bliskości. Shawn lekko rozchylił usta więc i ja automatycznie rozchyliłam swoje. Nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać delikatność jego warg. Poczułam że Shawn wplótł swoje dłonie w moje włosy przez co pewnie jeszcze bardziej je poplątał, jednak to teraz nie ma znaczenia. Teraz liczymy się tylko my. Ja i on całujący się na środku pokoju.  Serce waliło mi jak oszalałe, jesteśmy ze sobą tak długo a zbliżeń między nami było tak mało. Nagle posmutniałam ponieważ uświadomiłam sobie że to przeze mnie oddaliliśmy się od siebie.  Chłopak przeniósł swoje pocałunki a moją szyję, ale zaraz potem powrócił do ust zadziornie zahaczając o moje wargi zębami. Cała czas czułam niedosyt i pragnęłam żeby ta chwila trwała wiecznie. Położyłam dłonie na jego plecach. Jeździłam po nich z góry na dół, aż w końcu zatrzymałam się na jego wystających łopatkach, zaczęłam jeździć palcami po ich zarysie. Przez ciało Shawna przeszedł dreszcz.

Nagle przerwał pocałunek a ja aż zachłysnęłam się powietrzem. Mój oddech był nieunormowany. Serce biło mi tak szybko, że aż czułam jakby zaraz miało mi wyskoczyć z piersi.

Staliśmy w ciszy wpatrując się w siebie. Zgaduję że, Shawn tak samo jak ja nie wiedział zbytnio co by mógł powiedzieć.

Już miałam się od niego odsunąć i usiąść na łóżku gdy usłyszałam jego słowa:

-To było coś - powiedział z wielkim uśmiechem na ustach.

Zaśmiałam się i lekko pokiwałam głową. Czułam że na moje policzki wkradają się dwa dorodne rumieńce.

Dawno nie zbliżyliśmy się do siebie w taki sposób. Pocałunek który miał przed chwilą miejsce był przypomnieniem starych dobrych czasów.

*

Dochodziła godzina dziesiąta w nocy. Już dawno byliśmy po prysznicu i teraz leżeliśmy w łóżku. Shawn przez cały czas omijał temat jutrzejszego wyjazdu do Toronto i  w sumie było mi to na rękę aż do teraz. Stwierdziłam że nie chcę omijać tego tematu. I tak prędzej czy później będziemy musieli to obgadać więc czemu by nie porozmawiać o tym teraz?

-Już jutro nasz wyjazd - zaczęłam.

Chłopak odwrócił się w moją stronę  i podparł głowę na dłoni.

-Martwisz się tym? - spytał z wyczuwalną troską w głosie.

-Może troszkę ale staram się nie wyolbrzymiać, w życiu przeżyłam wiele trudniejszych chwil niż ta - odpowiedziałam.

-I taki tok myślenia mi się podoba. Na pewno będziemy się świetnie bawić - powiedział i posłał w moją stronę uśmiech który od razu odwzajemniłam.


Czas przestać zamartwiać się tym czy spotkam kogoś z mojej rodziny czy też nie. Wieczne unikanie ludzi sprawi że za niedługo będę bała się wychodzić z domu.


Czas pogodzić się z moją przeszłością ponieważ nic ani nikt jej nie zmieni.


________

Hej!

Madison zmienia swoje poglądy częściej niż skarpetki..

Wybaczcie brak rozdziału ale miałam depresje pokoncertową ( w sumie nadal mam ale ćsiii )

Czekam na wasze opinie dotyczące rozdziału!

Miłego dnia!

Love ya!


Indifference | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz