Dziewczyna zaczęła nerwowo ruszać się na krześle. Spojrzała na mnie, w powietrzu zawisła ponura atmosfera. Wyczekiwałem momentu, aż w końcu mi powie, co się stało.
-Na początku pomyślałam, że kłamie. W końcu.. To co mówił nie ma sensu.. Ale on mówił z takim przekonaniem - nie ukrywam, że początek nic jeszcze nie wyjaśniał.
-Co takiego ci powiedział? - spytałem bardzo spokojnym głosem, nie chciałem, żeby wyszło, że w jakiś sposób na nią naciskam. Ja po prostu strasznie się martwiłem. Nie chciałem, żeby w jakiś sposób to przeciągała. Widać, że to dla niej dość trudne, a czym prędzej mi powie, tym prędzej będę mógł jej pomóc.
-Powiedział, że jesteśmy spokrewnieni - odpowiedziała dość niepewnie. Chciałem powiedzieć coś, co podniesie ją na duchu, jednak zbytnio nie miałem pomysłu na to, co pocieszającego mogę powiedzieć. Zostałem postawiony przed dość niewygodnym faktem. W końcu były przyjaciel mojej dziewczyny, którym gardzę tak na marginesie, okazał się być z nią spokrewniony. Czy może stać się coś bardziej dobijającego? To mnie bardzo dobija więc, możecie sobie wyobrazić, jak bardzo Madison to musiało zdołować.
-Nic mi nie powiesz? - spytała. Byłem tak zamyślony, że nawet nie zauważyłem, momentu w którym zamówiła sobie kawę.
-Nie powiedział w jaki sposób jesteście spokrewnieni? - to pytanie było jedynym, jakie przyszło mi teraz na myśl. Nadal tak jakby to do mnie nie docierało. Nie potrafiłem go sobie wyobrazić, jako członka jej rodziny. Jakim cudem on w ogóle jest z nią spokrewniony? To się wydaje być jednym wielkim żartem, szkoda tylko, że nikt się nie śmieje.
-Spytałam go ale on stwierdził, że to jeszcze nie jest dobry czas na to, żebym się o tym dowiedziała - zacząłem jej się przyglądać. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo jej twarz, odzwierciedla jej zmęczenie. Oczy miała lekko podkrążone, brak uśmiechu na twarzy i oczy pozbawione jakiegokolwiek blasku sprawiały, że coś dosłownie kuło mnie w serce. Siedziała przede mną całkowicie wyczerpana. To wszystko co się dzieje strasznie, źle na nią wpływa.
Za kogo on się w ogóle uważa, żeby decydować kiedy Madison ma się dowiedzieć, a kiedy nie? Należy jej się prawda, bez żadnego zbędnego czekania.
-Moge cię gdzies zabrać? - spytałem nagle.
Uśmiechnęła się lekko w moją stronę.
-No jasne - odpowiedziała, po czym wzięła ostatniego łyka kawy, i zaczęła się ubierać.
***
-Gdzie zamierzasz mnie zabrać? - spytała w tej samej chwili, w której wsiadłem do samochodu.
-Dowiesz się, gdy dojedziemy.
-A powiesz chociaż ile będziemy jechać?
-Tyle ile potrzeba, żeby tam dojechać.
-Shawn!
-No co?
-No nic - odpowiedziała. Najwyraźniej zrezygnowała z dalszego wypytywania. Z resztą i tak by nic ze mnie nie wyciągnęła.
** Perpektywa Madison **
Nie miałam zielonego pojęcia gdzie Shawn chciał mnie zabrać, i szczerze nie podobało mi się to. Na dziś już chyba dość zagadek, prawda?
W chwili przy przymknęłam oczy Shawn zatrzymał samochód. Idealne wyczucie czasu, pogratulować.
-To tutaj - powiedział, a po jego twarzy przebiegł zagadkowy uśmieszek. Co on kombinuje?
CZYTASZ
Indifference | shawn mendes
FanfictionPotrzebuję Cię przy moim boku jak nigdy wcześniej. Proszę, nie pozwól mi osunąć się na dno. __ Zapraszam na kontynuacje ff pt. "Secret"