12 | Bez słowa.

3.6K 237 29
                                    




Nie spałam prawie całą noc. Moje wszystkie myśli pochłaniał Shawn. Zastanawiałam się, gdzie mógł przebywać. Dlaczego nie spał w domu? Nigdy po naszej kłótni nie spał poza domem. A teraz wyszedł tak bez słowa. Z momentem, kiedy drzwi się za nim zatrzasnęły, poczułam się jak najgorsza osoba na świecie. To było nie do zniesienia.


Siedziałam przy kuchennej wysepce i czekałam, aż Shawn w końcu wróci do domu. Piłam już drugą kawę w ciągu minionych trzydziestu minut. Czuje, że niezbyt dobrze to się odbije na mnie.
Na zegarku już powoli wybijała godzina jedenasta. Po Shawnie nadal nie było śladu. Czy on ma w ogóle zamiar wrócić do domu?

Jestem bardzo skołowana. Nie wiem, czy mam go gdzies szukać, czy może lepiej będzie, gdy zostanę w domu i na niego poczekam. Najbardziej dobijała mnie ta niewiedza.

Rozejrzałam się po kuchni, żeby jakoś odgonić myśli. Pierwsze co, rzuciło mi się w oczy to telefon, który leżał na blacie. Przecież mogę do niego zadzwonić.. Czemu wcześniej nie przyszło mi to na myśl? Czym prędzej podbiegłam po komórkę. Wystukałam na ekranie numer chłopaka, i czekałam aż odbierze.
Po może trzecim sygnale dało się słyszeć głos Shawna.

-Halo? - spytał. Był poddenerwowany. Wyobrażałam sobie to, jak zaciska ze złości szczękę.

-Będziesz dzisiaj w domu? - spytałam. Zaczęłam nerwowo stukać paznokciami w blat.

-Właśnie jadę - odpowiedział już troszkę spokojniej. W szczerości jego słów utwierdził mnie fakt, iż dało się usłyszeć charakterystyczny uliczny szum.

-Cieszy mnie to, czekam na ciebie, jedź ostrożnie - nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.

Przed przyjazdem Shawna, zdążyłam jeszcze przebrać się z piżam. Akurat schodziłam na dół, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Przyspieszyłam kroku i w oka mgnieniu, znalałam się przy źródle dźwięku.

W progu jak pewnie się domyślacie zastałam Shawna. Bez większych namyśleń, rzuciłam mu się na szyje, i z całej siły go przytuliłam.

-Nigdy więcej mi tego nie rób, zrozumiano? - powiedziałam, jednocześnie oddalając się od ciała chłopaka.

-Przepraszam, po prostu musiałem troszkę ochłonąć - nawet nie potrafiłam się na niego o to złościć. Wszystkie negatywne emocje, które tkwiły we mnie odeszły w zapomnienie. Zastapiły je szczęście widokiem Shawna, stojącego przede mną.

-Ale mamy jeszcze coś do wyjaśnienia - dopowiedział, a moje serce mimowolnie zaczęło szybciej bić.

-Co takiego? - spytałam. Starałam się nie pokazać tego, że w jakimś stopniu jestem poddenerwowana.

-Powiem ci, gdy w końcu wpuścisz mnie do domu - dopiero gdy to powiedział, zorientowałam sie, że nadal stał w progu.
Bez zbędnych słów odsunęłam mu się, a on czym prędzej wszedł do domu.



-Musisz się zadawać z tym Bradleyem? - jego bezpośredność zwaliła mnie z nóg, dosłownie, aż musiałam sobie usiąść.

-Czyli znów to samo - westchnęłam. Co on tak się uczepił tego Bradleya?

-To tylko mój kolega - wyjaśniłam najspokojniejszym tonem, na jaki mnie było w tej chwili stać.

-Tylko kolega? Madison on z każdą pierdołą do ciebie lata! - krzyknął. Wiedziałam, że chłopak go drażni. Ale, że aż tak?

-Dobra, niech będzie mogę ograniczyć z nim spotkania - poddałam się. Mam już dość kłótni o to. Powiem Bradleyowi jak sprawa stoi, on na pewno to zrozumie.

Indifference | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz