15 | Niemożliwe.

3.4K 238 30
                                    

Wszystko powoli zaczynało wracać do normy. Przemyślałam sobie wiele spraw, oraz poukładałam myśli w głowie.

Bradley od naszego ostatniego spotkania nie odezwał się ani razu, co wiązało się z tym, że nie miałam nowych wiadomości na temat naszego pokrewieństwa.
Ja osobiście już pare  razy chciałam się do niego odezwać, jednak Shawn za każdym razem mi odradzał. Stwierdził, że lepiej poczekać na jego pierwszy ruch. Na pierwszy rzut oka ten pomysł wydaje się być na prawdę dobry, jednak na dłuższą metę nie jest już tak kolorowo. Trudno żyć w niepewności. Wolałabym po prostu do niego pójść, dowiedzieć się wszystkiego, co powinnam wiedzieć i raz na zawsze zamknąć dość nieprzyjemny rozdział w moim życiu zatytułowany Bradley.

Pewnie już dawno bym wszystko wiedziała, gdyby nie wielki upór Shawna. Za wszelką cenę chce mnie odciągnąć od ponownej wizyty w domu dawnego kolegi.

-Może jednak przeszłabym się do niego? - po raz chyba tysięczny w tym tygodniu zaczęłam rozmowę na temat Bradleya.

-Już ci mówiłem, że to zły pomysł - ponownie  spławił mój pomysł. Zdenerwowałam się lekko. Nieraz wydaje mi się, że lepiej bym na tym wyszła, gdybym wcale nie słuchała się Shawna i po prostu poszła do Brada.

-Zawsze mówisz, że to zły pomysł, a nigdy nie tłumaczysz czemu jest taki - nie dawałam za wygraną. Ma mi to wytłumaczyć tu i teraz, a jeśli nie, to jak najzwyklej w świecie pójdę do Bradleya i może w końcu wszystkiego się dowiem.

-I tak ci pewnie nic nie powie. Będzie cię zbywał.

Konkurs na najgorsze wytłumaczenie wygrywa Shawn Mendes! Brawa dla tego pana.

-A skąd możesz wiedzieć, że tak będzie? Nie dowiemy się jak nie spróbujemy - drążyłam temat. Jak już wcześniej wspomniałam, nie dam tak szybko za wygraną.

Shawn głośno westchnął widocznie niezadowolony. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że go to wszystko męczy, jednak on sam to utrudnia. Ja też już jestem szczerze wykończona i wolałabym mieć to wszystko za sobą.

-Niech będzie, ale to on ma przyjść do nas do domu. Chcę być przy tej rozmowie - w końcu się zgodził. Już myślałam, że to nigdy nie nastąpi.

Czym prędzej chwyciłam telefon i wystukałam numer chłopaka.

-Co chcesz?

-Masz czas?

-Zależy co chcesz.

-Muszę z tobą porozmawiać. Przyjdź do mnie - powiedziałam, miałam nadzieję, że przyjdzie. Teraz miałam ogromną szansę na dowiedzenie się wszystkiego, nie chcę jej stracić.

-Będę za dziesięć minut.

Ta wiadomość sprawiła, że na moją twarz wkradł się lekki uśmieszek, wywołany zadowoleniem z tego jak się sprawy potoczyły.

*

Usłyszałam pukanie do drzwi. Moje zadowolenie momentalnie zamieniło się w zdenerwowanie. Serce zaczęło mi szybciej bić. Czułam jak strach zżera mnie od środka.

Wzięłam głęboki oddech. Co ma być to będzie.

W salonie pojawił się Shawn wraz z Bradleyem. Oboje z chłopców nie mięli zbytnio zadowolonych min. Sądzę, że każdy z nas wolałaby być teraz w zupełnie innych miejscach. Załatwmy to co trzeba i miejmy to już z głowy.

Indifference | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz